Nie wiadomo, czy uda się ustalić przyczyny śmierci 5-letniego Kacperka z Miechucina, bo dotąd do kartuskiej prokuratury nie trafiło doniesienie w tej sprawie. Śledczy nie mieli więc możliwości zabezpieczenia żadnych materiałów dowodowych.
Ogromne poruszenie wywołały informacje na temat śmierci 5-letniego Kacpra z Miechucina. Z przedstawianych w mediach relacji rodziców chłopca wynika, że zachorował on w Wielkanoc. Początkowo stwierdzono u niego zapalenie oskrzeli, ale kiedy pomimo podawanych leków stan dziecka zaczął się pogarszać, rodzice poprosili lekarza o skierowanie do szpitala. Kacperek trafił na SOR z obniżoną temperaturą ciała, ale po badaniach wypuszczono go do domu.
Chłopiec czuł się jednak coraz gorzej - zaczął się dusić sinieć i w pewnym momencie stracił przytomność. Po długotrwałej reanimacji został przetransportowany do szpitala w Gdańsku. Mimo przeprowadzonej operacji i starań lekarzy Kacper zmarł 10 kwietnia. Kilka dni później odbył się jego pogrzeb.
Nie wiadomo czy coś poszło nie tak i czy ktokolwiek popełnił błąd. Nie ma też pewności, czy kiedykolwiek uda się uzyskać odpowiedzi na te pytania. Do tej pory do kartuskiej Prokuratury Rejonowej nie wpłynął żaden sygnał, który pozwoliłby przeprowadzić chociażby czynności sprawdzające w tej sprawie.
Prokurator Marek Kopczyński, szef kartuskiej Prokuratury Rejonowej nie wyklucza podjęcia działań z urzędu na podstawie doniesień medialnych. Póki co nie wiadomo jednak, czy istniejąca dokumentacja jest wystarczająca do zbadania tego co się stało.
0 0
TVN już był w szpitalu
0 0
Gdzie leci too?
0 0
wlasnie leciało na tvn~..o 19.15....masakra
0 0
W TVN było, że dziecko ur październik 2009 czyli było niestety w 6 rż ,
a może to , się przyczyniło, Szanowna Redakcjo zapytajcie , jeżeli można
W 6. roku życia podaje się pierwszą dawkę przypominającą szczepionki przeciw błonicy, tężcowi i krztuścowi oraz przeciw polio.
Wyrazy współczucia dla Rodziny, straszna tragedia
0 0
Wypowiedź lekarza kartuskiego szpitala jest powalająca, co za bezczelność. Słowa lekarza do reporterki " bo ja tu rządzę" pozwala na zaproponowanie mu zakup własnego folwarku i to bez zwierząt , bo ich tez byłoby żal. Ten sam lekarz wykazał się "monopolem na wiedzę " przy diagnozie mojego dziadka, mimo sugestii odrzucił możliwość wystąpienia udaru mózgu, co potem jednoznacznie stwierdzili neurolodzy gdańskiego szpitala, ale niestety po tzw. ważnym czasie złotej godziny. Brawo doktorze za empatię i wszechstronną wiedzę i nieomylność.
0 0
Powinni pozbawić tą lekarkę PWZ!!! Drugie dziecko zabiła!!!
0 0
szpital do likwidacji,!!!!Boze OBYM DO NIEGO NIGDY NIE TRAFIł
0 0
Uważam ze potrzebny jest komentarz w sprawie. To ze trafił na SOR to nie znaczy ze zajmowali się nim lekarze SOR. Z SoR - u najczęściej pacjenci trafiają na oddział w tym wypadku pediatrię. Więc może by się prezes czy naczelny wypowiedzieli a nie pozwalali wieszać psy na sorze znowu bo oni wydaje mi się w tym przypadku w tej sprawie zrobili wszystko ok. Przekazali dziecko na pediatrię celem dalsze diagnostyki.
0 0
Od lutego mam stwierdzoną głęboką anemię i przyjmuję leki dla naprawienia wszelkich szkód w organiźmie. Ok 3 tygodnie temu bardzo źle się poczułam i zasłabłam w domu. Rodzice postanowili zawieźć mnie do szpitala w Kartuzach, dokąd mamy bliżej niż do Gdańska. Nie byłam w stanie ustać na nogach, ciemno przed oczami, odpływałam. Pani lekarz, która przyjęła mnie na SORze była bardzo niemiła, wręcz opryskliwa i beszczelna. Bez wykonania badań w tym kierunku stwierdziła, że jestem "naćpana". Słyszałam jej rozmowę z pielęgniarką za drzwiami gabinetu "Dziewczyna jest ujarana, nie ma co jej pomagać". Lekarka odesłała mnie do domu z zaleceniem pójścia następnego dnia do lekarza rodzinnego. W rozpoznanie wpisała "niepokój". Ze szpitala dosłownie wyprowadziła mnie mama, bo nadal nie byłam w stanie iść o własnych siłach. Pojechałyśmy do szpitala wojewódzkiego w Gdańsku. Tam wykonano mi wszystkie podstawowe badania, łącznie z EKG. Ok 6 godzin spędziłam pod kroplówkami...
0 0
Wyrazy największego współczucia dla rodziny. To ogromna tragedia i wiem, że żadne słowa współczucia tego nie zmienią...
Powstaje jednak pytanie, do ilu jeszcze tragedii musi dojść, aby kartuscy lekarze zaczęli odpowiadać za swoje postępowanie?
0 0
SOR w Kartuzach...bez komentarza byłam tam z dzieckiem i tez odesłali do domu...o 1 w nocy pani doktor wstała zaspana ze złosćią w oczach ,ze ktos ją obudził.....nie wiedzialam ze na nockach się spi..czy są jeszcze lekarze z powołania na tym świecie???
0 0
Po tym co zaprezentował dr Tybor jako naczelny lekarz szpitala, zmaiany personalne konieczne. Przykład idzie z góry, nic dziwnego że tam nikt sie nie przejmuje chorym jak ma takiego szefa ds. medycznych. ILE PACJENTÓW JESZCZE MUSI ZAPŁACIĆ ZDROWIEM LUB ŻYCIEM??? CO NA TO STAROSTA RADNI POWIATU?
0 0
Kartuski szpital na hospicium.