Grupa mieszkańców protestowała dziś przed Urzędem Gminy w Żukowie przeciwko uchwaleniu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla części Rębiechowa. Jak podkreślali, miał on zezwalać na powstanie obszaru przemysłowego w sąsiedztwie ul. Słonecznej. Rada Gminy większością głosów przyjęła uchwałę. Tłumaczono, że plan ma zapobiec chaotycznej zabudowie na tych terenach.

Do grupy mieszkańców Rębiechowa dołączyli także radni Adam Okroj i Mariola Zmudzińska. Protestujący skarżyli się na "autorytarne" decyzje burmistrza, oraz to, że nie widzi on potrzeb mieszkańców. 

- Nie można łączyć takich funkcji jak przemysł i mieszkalnictwo w jednym miejscu! - mówił Adam Okroj. 

Ich protest okazał się głosem wołającego na puszczy. Podczas dzisiejszej sesji Rady Miejskiej większością głosów przegłosowano miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dla części Rębiechowa. 

Mieszkańcy apelowali, pisali, prosili...

Chodzi o rejon ulic: Lazurowej, Tęczowej i Słonecznej w Rębiechowie i Przyrodników w Gdańsku. Prace nad nim trwały od 2013 roku. Według protestujących w okolicach ul. Słonecznej powstać ma zabudowa przemysłowa. Obecnie jest to obszar z budownictwem jednorodzinnym i polami uprawnymi. 

Podczas sesji Mariola Zmudzińska przypomniała, że przeciwko temu planowi grupa mieszkańców wystąpiła już w 2017 roku. Wtedy został uchylony wyrokiem sądowym z wniosku Wojewody Pomorskiego z powodów formalnych. 

- Ludzie mieszkają tam na wsi, z własnego wyboru - mówiła. - Pisali do burmistrza, prosili, aby nie wprowadzać przemysłu między ich domy. Przemysł na tym terenie obecnie jest niewielki. Przedsiębiorca, który prowadzi tam działalność rzeczywiście dał mieszkańcom w kość i udowodnił, że na przedsiębiorcę niekiedy łamiącego prawo nie ma bata - powiedziała Mariola Zmudzińska. 

Zaznaczała, że mieszkańcy wysyłali do Urzędu Gminy dziesiątki pism, jedno z nich podpisało ponad 200 osób. Przypominała, że sprzeciw mieszkańców w sprawie przemysłu między ich domami był także poruszany na zebraniach sołeckich. Pomimo wielokrotnych spotkań i pism, jak twierdziła, ich uwagi nie zostały uwzględnione. 

- Żadna zmiana kluczowa nie została wprowadzona do planu zagospodarowania dla tego obszaru. A uzasadnieniem ciągle nam przesyłanym były założenia studium dla tych terenów z 2002 r - mówiła.

"Radni zostali postawieni w trudnej sytuacji"

Według niej konieczna jest aktualizacja tego studium, przed przystąpieniem do uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Jak twierdziła, nie odpowiada ono obecnym warunkom na tych terenach. Zwróciła uwagę także na fakt, iż na wartości stracą nieruchomości sąsiadujące z przemysłem. Ostrzegała, że mieszkańcy będą mogli żądać od gminy odszkodowań.

- Niezrozumiałe dla mnie, mojej rodziny i sąsiadów jest to, że za wszelką cenę chce się mieszkańcom utrudnić życie, powodując zatruwanie naszego zdrowia fizycznego, a wpłynie to również na nasz stan emocjonalny - mówiła Mariola Zmudzińska. - Założenia projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dają prymat interesom podmiotom prowadzącym działalność gospodarczą nad interesami rzeczywistych mieszkańców przedmiotowego terenu. Dla kogo stworzony jest ten plan? Po jednej stronie są mieszkańcy, a kto jest po drugiej? 

[FOTORELACJA]27343[/FOTORELACJA]

Radna Jolanta Wiercińska przyznała, że radni zostali postawieni w trudnej sytuacji. 

- Mieszkańcy tamtych terenów mogli złożyć wniosek na przykład o zachowanie tego obszaru do przeznaczenia rolnego. Żaden taki wniosek nie wpłynął - mówiła. - Jeśli nie uchwalimy tego planu, chaotyczna zabudowa, jaka ma miejsce dotychczas, będzie kontynuowana. My planistycznie nie będziemy mogli tego w żaden sposób regulować. 

Odwołają się do sądu

Burmistrz Wojciech Kankowski wskazywał, że w miejscowym planie ujęto m.in. odsunięcie strefy zabudowy od granicy usługowo-przemysłowej, separację strefą zieleni czy specjalnymi ekranami. Podkreślił, że nie ma mowy na tym obszarze o żadnym dużym przemyśle. 

- Rodzą się konflikty, a to wynika z rozwoju gminy. Pamiętamy, jak padła informacja o projektowaniu obwodnicy metropolitalnej, projektanci pokazali kilka projektów, jaka była wtedy wojna i poruszenie. Niektórzy mówili o setkach czy nawet tysiącach wyburzeń istniejących domów - powiedział. - Nie jestem planistą, bo jestem tu przedstawiony jako taki, który nie chce przyjąć żadnych uwag. Patrzę na gminę, która jest wartością jako wspólnota. Musimy patrzeć na każdy aspekt naszego życia. Nie może być takie przeświadczenie, że jak mieszkam w jakimś obszarze, to musi być tak jak ja chcę. A może można spotkać się w połowie drogi? Na tym polega dyplomacja, aby od stołu wszyscy odeszli trochę niezadowoleni. A kompromisem tutaj jest to, aby odsuwać linię zabudowy. 

Zaznaczył też, że istotne jest tworzenie miejsc i obszarów dla działania przedsiębiorstw.

- Za tym idą podatki do gminy, do której z roku na rok przybywa mieszkańców - podkreślił. 

Radni przyjęli uchwałę o miejscowym planie zagospodarowania większością głosów. "Za" głosowało 13 osób, 4 osoby były przeciw, 1 wstrzymała się od głosu.

- Jako mieszkańcy będziemy odwoływać się do sądu i na pewno nie zostawimy tej sprawy w taki sposób, w jakim oferują to Rada Miejska i pan burmistrz - deklarowała Mariola Zmudzińska.