Sierakowice. Co ze sprzedażą węgla? Mają być talony, ale na razie więcej wątpliwości niż konkretów

Wszyscy usłyszeli już, że samorządy mają się zajmować dystrybucją węgla, ale tak naprawdę wciąż nie ma podstawowych przepisów, które by to regulowały. - Nawet nie wiemy od kogo mielibyśmy dostawać ten węgiel. Dużo się o tym mówi, ale nie wiadomo, w którym kierunku idziemy - tłumaczył sierakowickim radnym zastępca wójta Zbigniew Fularczyk.

Informowaliśmy już, że rząd postanowił scedować na samorządy kwestię sprzedaży węgla, co zostało jednoznacznie odczytane jako porażka rządzących, którzy nie byli w stanie zapewnić dostępności i dystrybucji opału. Większość samorządów postanowiła przyjąć wyzwanie, ale okazuje się, że znów więcej jest szumnych zapowiedzi polityków, niż konkretów. 

Temat pojawił się na wczorajszej sesji Rady Gminy Sierakowice. Radni dopytywali o możliwą dystrybucję węgla przez gminę.

- Pytanie czy w ogóle będzie dystrybucja węgla, bo po prostu nie ma w tej chwili ustawy - powiedział Zbigniew Fularczyk, zastępca wójta gminy Sierakowice. - Wszyscy mówią, że gminy mają się zająć sprzedażą węgla, ale są pytania, na które nie potrafi dziś odpowiedzieć ani ministerstwo, ani wojewoda. Na przykład: ile węgla dane gospodarstwo domowe może nabyć? Tego nikt nie określił. Druga sprawa: nawet nie wiemy od kogo mamy ten węgiel otrzymywać. Dużo się jedynie mówi, ale wciąż nie wiemy w którym kierunku mamy iść.

Kto będzie odpowiadał za węgiel złej jakości?

Wiceszef sierakowickiego samorządu podkreślił, że gmina chce się włączyć w proces dystrybucji węgla, przy współpracy z istniejącymi już firmami, które działają w tej branży. 

- Chcemy się w ten temat zaangażować, ale przy współpracy z podmiotami, które są do tego profesjonalnie przygotowane. Spotkaliśmy się z trzema takimi podmiotami, by przedyskutować tę sprawę. Generalnie, jeżeli ustawa wejdzie w życie, to będziemy mieli trzy dni, by wskazać, z którymi podmiotami chcemy się związać. Chcielibyśmy wejść we współpracę z każdym, ale same podmioty nie bardzo są tym zainteresowane - mówił Zbigniew Fularczyk. - Powodem jest to, że jest tak wiele rzeczy niedoprecyzowanych, nie wiadomo skąd ten węgiel będzie i jaki to będzie węgiel. Sami widzimy, że pojawia się na rynku nawet węgiel całkowicie niepalny. Nie wiemy jaki węgiel dostaniemy i kto miałby wziąć odpowiedzialność za ten opał. Podobno mają być jakieś certyfikaty, ale nie wiadomo co jest w tych certyfikatach. 

[ZT]42283[/ZT]

W mediach pojawiły się niedawno informacje, że w jednym w z regionów coś, co miało stanowić certyfikat informujący o jakości węgla, było zwykłą karteczką z kilkoma wydrukowanymi danymi. 

Kolejny paradoks polega na tym, że - jak informuje wicewójt Sierakowic - węgiel, który trafi do gminy ma być przeznaczony wyłącznie na potrzeby gospodarstw domowych. 

- To by oznaczało, że gdyby nawet gmina miała na składzie węgiel, a zabrakłoby go w szkole, to my nie możemy przeznaczyć go na zapewnienie ogrzewania szkoły. Ale gdyby w szkole miało zabraknąć opału, to przekażemy go niezależnie od przepisów - mówił Zbigniew Fularczyk. - Górna granica cenowa, przy której węgiel ma być sprzedawany to 2 tys. zł brutto. Gmina kupić ma go zaś za 1500 zł, a różnica ma stanowić pokrycie kosztów transportu i obsługi sprzedaży opału. 

Okazuje się też, że nawet gdyby węgiel trafił na skład, który będzie funkcjonował pod egidą samorządu, to mieszkańcy nie będą mogli po prostu pójść i kupić sobie opału za 2 tys. zł.

Talony na węgiel

- Osoby zainteresowane muszą złożyć wniosek do gminy, który zostanie sprawdzany. My zaś, jako gmina wydamy talon na węgiel. Mówi się, że będzie to talon na 1,5 tony węgla, ale nie jest to nigdzie zapisane - mówił wicewójt gminy Sierakowice. - Jeden talon ma być ważny do końca grudnia, a drugi do końca stycznia. Z takim talonem mieszkaniec będzie musiał się zgłosić do podmiotu, który współpracuje z gminą i tam go zrealizować. 

[ZT]42290[/ZT]

Z danych gminy Sierakowice wynika, że zapotrzebowanie na węgiel od samorządu jest średnie. Jak poinformował Zbigniew Fularczyk, prawdopodobnie większość mieszkańców zabezpieczyła swoje potrzeby, ale gmina nie ma możliwości określenia dokładnej ilości potrzebnego opału.

- Nie robiliśmy takiej akcji zbierania chętnych na węgiel, żeby nie wywoływać jakiejś paniki. Dokonaliśmy szacunkowych wyliczeń zapotrzebowania na węgiel i zamówiliśmy do końca roku 2,5 tys. ton węgla - poinformował radnych zastępca wójta Sierakowic. 

Gmina Sierakowice, tak jak pozostałe samorządy, które są zainteresowane dystrybucją węgla, czekają na konkretne rozstrzygnięcia i uregulowania prawne, które pozwoliłyby uruchomić sprzedaż opału. 

Opinie zarówno polityków jak i samorządowców na temat sprzedaży węgla przez gminy są mocno krytyczne. Przedstawiciele organizacji zrzeszających samorządy podkreślają, że "nie ma potrzeby budowania dodatkowych struktur dystrybucji tego surowca w samorządach, bo składy węgla już są, funkcjonują w dziesiątkach tysięcy miejsc w całej Polsce". 

Były premier Waldemar Pawlak w wywiadzie dla TVN24 zwrócił zaś uwagę, że "zaopatrzenie w energię, zarządzanie firmami energetycznymi, to jest domena wyłącznie rządowa, a nie samorządowa". Podkreślił też, że w jego opinii rząd kpi sobie z samorządów, ponieważ węgiel stanowi towar akcyzowy i obrót nim musi być odpowiednio nadzorowany.