Somonino. Gmina nie chce sprzedać działek, a wydzierżawić. Są wątpliwości

Sprawa dzierżawy gminnych działek w Połęczynie wzbudziła wątpliwości przewodniczącego Rady Gminy. - Mamy grunt, ale nie mamy pieniędzy - mówił Andrzej Sołtysek.

- Ukazało się ogłoszenie odnośnie dzierżawy nieruchomości. To 14 działek w Połęczynie. Nieruchomości mają być przeznaczone na cele rolnicze jako dzierżawa gruntu. Z tego, co wywnioskowałem, okres dzierżawy wynosiłby trzy lata. Rozumiem, że rezygnujemy ze sprzedaży naszych nieruchomości? - pytał Andrzej Sołtysek na ostatniej sesji Rady Gminy Somonino.

Marian Kryszewski podkreślił, że jestem przeciwnikiem pozbywania się majątku gminy jeśli chodzi o tereny rolne.

- Tam, gdzie był wniosek od gospodarza, staram się, aby przywracać te dzierżawy. Mieliśmy kiedyś szkołę w Ramlejach, sprzedaliśmy ją, a teraz znów wracamy po iluś latach do tego tematu. Trzeba zaprojektować, wybudować tam nową szkołę, znaleźć teren - mówił wójt gminy Marian Kryszewski. - Należy zachowywać takie tereny gminne na potrzeby inwestorów czy własne. 

- Jeśli ktoś chce kupować działki, to mamy gospodarzy, którzy się ich pozbywają. Można skorzystać z tej opcji. Nasze zasoby jako gminy są ograniczone. Dajemy w zakresie dzierżaw dla rolników dobry przykład. Umacniamy sytuację ekonomiczną rolników i gospodarstw - dodał wójt. - Jeśli dochód z dzierżawy, jak niektórzy uważają, jest zbyt niski, należy porównać do tego, jak wygląda to w innych gminach. 

Dochód z dzierżawy tych działek wyniósłby 25 zł za 1000 metrów kwadratowych na rok.

- Daje to 2,5 grosza na metr kwadratowy - kontynuował Andrzej Sołtysek. - Jeśli chodzi o zbędne, zarośnięte grunty, mówię tu o innych terenach, nie o Połęczynie, to generują one tylko koszty. My w budżecie gminy mamy zapisane z tytułu sprzedaży nieruchomości 500 tys. zł. Z tego co wiem, wpłynęło tylko 73 tys. zł z tytułu wcześniejszych spłat. Pozostaje nam jedynie znowelizować budżet. Jeśli nie będzie tego wpływu, tyle nam brakuje. Myślę, że albo zmniejszamy nasz plan dochodów i plan wydatków, musimy coś ciąć. Albo będziemy mieć na koniec roku dziurę budżetową. Wzięliśmy 2 mln 790 tys. kredytu. Z czegoś to będzie trzeba spłacić. Będziemy musieli podnosić podatki, aby utrzymać dochody własne gminy. 

Niektórzy radni bronili decyzji wójta i obstawiali przy tym, aby gmina posiadała grunty własne po to, by inwestować na nich i budować obiekty użyteczności publicznej. 

- Robi tak dobry gospodarz, nie wyprzedaje gruntów, ale je zostawia. Grunty nie tracą na wartości - mówił Edmund Armatowski.

- Mamy grunt ale nie mamy pieniędzy. Jesteśmy majętni, ale nie jesteśmy bogaci - skwitował Andrzej Sołtysek.