Zamknij

S. Piechowska: "Chodzimy po tej ziemi i wszystko depczemy, a natura daje nam więcej niż my jej"

13:58, 18.02.2023 Aktualizacja: 10:00, 19.02.2023
Skomentuj fot.E.Karczewska-Luhm fot.E.Karczewska-Luhm

Śnieg pojawia się i znika, ale jest roślina, która ma silną wolę przetrwania niezależnie od warunków pogodowych. Można z niej m.in. zrobić herbatę, wykorzystać jako dodatek do sałatek albo jako maseczkę nawilżającą na twarz. Mowa tu o gwiazdnicy jadalnej. Nie tylko o właściwościach tej rośliny wiele opowiedzieć może Sylwia Piechowska z Gołubia, dla której największą pasją jest ziołolecznictwo i wszystko, co z nim związane.

Sylwia Piechowska, jest absolwentką Instytutu Zielarstwa Polskiego i Terapii Naturalnych.

Ewelina Karczewska-Luhm: Dawniej kobiety zajmujące się ziołolecznictwem nazywano czarownicami i nie jedna zapłaciła za to życiem. Teraz wiedza o zioła spotyka się z coraz większym zainteresowaniem.

Sylwia Piechowska: Tak. Miało to wydźwięk negatywny, kobiety płonęły na stosie posądzone o czary. Mówiono, że to wiedźmy, ale przecież jak sama nazwa wskazuje jest to kobieta, która "wie". W naszym pędzącym świecie coraz częściej udaje się zatrzymać i poszukać dróg powrotnych do korzeni, do tego, co daje nam natura.

Studiowałam zielarstwo i fitoterapię, poza tym brałam udział w wielu kursach związanych z ziołolecznictwem, a teraz chcę pogłębić wiedzę z aromaterapii. To fascynująca
dziedzina, ale też pracochłonna. Kiedyś destylowaliśmy 130 kg lawendy, a uzyskaliśmy z tego 500 ml olejku lawendowego. Pamiętam, że cały dom był w lawendzie, tak pachniało, że nasi goście byli zachwyceni i mówili, że super spali.

Bardzo interesuje mnie dzika kuchnia. Kiedyś pracowałam jako kucharz, uwielbiam gotować. Idę na pole, zbieram to, co jadalne i przyrządzam na różne sposoby.

Skąd u ciebie zainteresowanie ziołolecznictwem?

Zaczęło się kilka lat temu. Miałam problemy dermatologiczne przez chorobę związaną z tarczycą m.in. bardzo suchą skórę. Na początku szukałam rozwiązania na sklepowych półkach, gdzie reklamowano kosmetyki nawilżające. Próbowałam kilku, żaden nie pomógł. Co ciekawe, po nich skóra była jeszcze bardziej wysuszona. Nie ukrywam, że jestem "wysokowrażliwcem" i z tego też powodu, drażniący był dla mnie zapach syntetycznych olejków eterycznych.

Szukałam alternatywy. W Internecie znalazłam przepisy m.in. na naturalny balsam, mazidełka, na pastę do zębów. Zaczęłam sama tworzyć tego typu kosmetyki. Mieszkaliśmy wtedy jeszcze w Norwegii.

Jak wróciliśmy do Polski, urodził się synek i to też było dla mnie motywacją, żeby np. nie kąpał w sztucznych żelach. Robiłam naturalne oliwki pielęgnujące. To się sprawdziło i poczułam motywację, żeby uczyć się i robić więcej. Przygotowywałam kosmetyki dla rodziny. Potem wpadliśmy na pomysł, żeby organizować warsztaty i pokazywać, że jak dużo możemy zyskać korzystając z tego, co daje nam natura.

Pamiętasz pierwszy kosmetyk naturalny, jaki zrobiłaś?

Zaczęłam od maści nagietkowej. Sprawiła, że moje problemy z suchą skórą zniknęły. Nagietek jest do tej pory moją ukochaną rośliną. Jest wszechstronna – na kobiece sprawy (np. bakteryjne i grzybicze zapalenie pochwy), na problemy dermatologiczne i też do stosowania wewnętrznego – pomaga na wątrobę i przeziębienie.

Zawsze muszę coś z nagietka mieć. Pisałam pracę dyplomową o nagietku i mamy też pole nagietkowe, z którego zbieram i suszę kwiaty.

Gdzie powstają Twoje ziołowe specyfiki?

Na początku przygotowywałam kosmetyki w kuchni. Zbierałam coraz więcej ziół, więc stworzyliśmy z mężem przestrzeń do przechowywania i suszenia, potem pojawiały się kolejne rzeczy - lodówka, czy destylator. Tak powstała moja pracownia, zielarska oaza, gdzie prowadzę warsztaty.

Opowiedz więcej o warsztatach, każdy może się zapisać?

Tak, prowadzę warsztaty zielarsko-kosmetyczne, z tworzenia chemii domowej, fermentacji, czy też dzikiej kuchni. Jest coraz większe zainteresowanie ziołami. Jak prowadzimy nabór w Kole Gospodyń Wiejskich w Sławkach, w którym działam, to zarówno oficjalna lista miejsc, jak i rezerwowa zapełnia się w jeden dzień.

Przyjeżdżają ludzie z Trójmiasta, Słupska, a czasami nawet spoza regionu. Od dwóch lat organizujemy tego typu wydarzenia w ramach projektów, ale też prowadzę warsztaty tu, u siebie w Gołubiu.

Jak traktować ziołolecznictwo? Czy może być wsparciem dla medycyny?

Medycyna jest bardzo ważna i nowe rzeczy, które oferuje m.in. okulistyka, stomatologia, chirurgia i są bardzo potrzebne. Moim zdaniem bardzo mało mówi się o profilaktyce. Na przykład przeziębienie, czy zapalenie oskrzeli to są takie choroby, które możemy naturalnie w domu wyleczyć bez konieczności zażywania antybiotyków. Chodzi o to, żeby próbować, rośliny mają bardzo dużą moc.

Antybiotyki wydają się skutecznym rozwiązaniem. Żyjemy szybko i chcemy szybkich rozwiązań...

Ludzie boją się używać roślin, bo mogą coś zrobić źle. Jak ostatnio oglądałam reklamy w telewizji, to na trzynaście reklam, dwanaście dotyczyło różnych leków. Mówią, że działają, więc czemu człowiek miałby nie wierzyć. Idziemy do apteki, kupujemy np. coś na trawienie, a wystarczy napić się troszkę naparu z piołunu.

Przeszkodą jest też dezinformacja w mediach – jedni mówią, że piołun jest super i działa, inni, że jest niebezpieczny. Te skrajne opinie powodują, że ludzie nie chcą go używać. Rozumiem to, bo wcześniej też się bałam stosować ziół na własną rękę.

Każda roślina jadalna może nam pomóc, ale też zaszkodzić, jeśli używamy jej w nadmiarze. Tak jest z każdą substancją, którą przyjmujemy, bo we wszystkim najważniejszy jest umiar. Jeżeli poszukamy wiarygodnych źródeł informacji, zdobędziemy rzetelną wiedzę, to można wzmocnić organizm bez używania leków, które mają często skutki uboczne.

Co Ci daje praca z roślinami? Traktujesz to zajęcie jako pracę?

Latem ludzie chodzą na plaże, odpoczywają, a ja w upałach zbieram zioła i suszę, więc jest to jest praca fizyczna. Jeśli chodzi o przygotowywanie warsztatów to również sporego wymaga zaangażowania.

Trzeba przygotować rośliny, naczynia, różne półprodukty, a prowadzenie samych warsztatów to już sama przyjemność. Spotykam życzliwych, pozytywnych ludzi i to jest dla mnie bardzo motywujące do dalszego działania i rozwoju.

Często kumuluje się w nas dużo stresu, to powoduje napięcia i czasem ma się ochotę to wszystko rzucić w... i uciec. Czy to efekt tego, że brakuje nam czasu na zadbanie o siebie, holistycznego podejścia do naszego ciała, organizmu?

Tak, brakuje. Nie dbamy np. o jakość snu. Przed spaniem oglądamy telewizję, nowinki w Internecie, to bardzo dużo bodźców. Wiadomo, że to nie jest proste, bo każdy ma sporo stresu. No i dieta, ona też jest kluczem do dobrego samopoczucia.

To co jemy, daje nam później efekt w organizmie i w nastroju. Wybierajmy nieprzetworzone pożywienie, takie, które daje nam energię. Jak czasami mamy proszą mnie o radę, co poleciłabym na trądzik dla młodzieży, to pytam, co dana osoba je. "No chipsy, cola..."

W takich sytuacjach krem może na chwilę łagodzić objawy, ale potrzebna jest zmiana diety. Jedzenie powinno nam służyć, a nie powodować dolegliwości. Odpoczynek nie jest zbyt "modny", więc trochę pracujemy tempem i intensywnością życia na nasze choroby. Warto się zatrzymać, uważnie popatrzeć, poczuć co się z naszym organizmem dzieje w różnych sytuacjach, pomóc mu przez profilaktykę i nie czekać, aż wydarzy się coś złego... bo wtedy z reguły jest trudniej walczyć o zdrowie.

Jeśli jest na to przestrzeń można założyć chociaż mały ogródek, mieć własne warzywa, zieleninę. Niestety żyjemy w czasach, kiedy ludzie wolą trawnik niż ogród, który wymaga pielęgnacji. Łatwiej iść do sklepu i kupić to, co potrzebujemy niż samemu wyhodować.

Zdaje się, że łąki kwietne stają się coraz popularniejsze w przestrzeniach publicznych?

Tak, mieliśmy akcję sadzenia łąki kwietnej w Ostrzycach. W miejscu, gdzie wcześniej był równo przystrzyżony trawnik wyrosło dużo kolorowych, polnych kwiatów. Niektórzy zaczęli składać skargi do gminy, że jest niechlujnie, jest nieskoszone. Dopiero po umieszczeniu tabliczki, że jest to łąka kwietna dla pszczół, to sposób myślenia się zmienił i spotkał z aprobatą.

Co daje Ci siłę i chęć do działania?

Jestem rannym ptaszkiem, bardzo wcześnie wstaję i muszę coś zrobić aktywnego dla siebie – albo spacer albo bieganie. To oczyszczające i dobra pomoc, kiedy w życiu mierzymy się z trudnymi sytuacjami.

Jak zaczęłam morsować to odkryłam, że daje mi to duży wyrzut endorfin - wchodzę do wody, oddycham, wyłączam ze świata zewnętrznego i jestem sama ze sobą. Coraz więcej jest grup morsujących i fajnie, że coraz więcej osób starszych np. panie z KGW przełamały się i spróbowały. Każdy ma inny sposób na złapanie oddechu, ukojenia. Warto go odnaleźć.

Zbliża się wiosna, długo wyczekiwana... zacznie się sezon zbierania ziół?

Kiedyś dla ludzi jedzenie ziół było sposobem na przetrwanie głodu. Teraz możemy traktować to jako drogę po zdrowie i wzmocnienie. Wiosną warto zbierać podagrycznik, można z niego zrobić np. pesto do makaronu, trochę w smaku przypomina seler. W ogródku jest to roślina nie do wyplenienia, ale jak widać można mieć z niej również pożytek.

Pojawi się też młoda pokrzywa, jasnota biała i purpurowa. Na uwagę zasługuje też forsycja, która zanim wypuści liście, wypuszcza żółte kwiaty i można je zaparzyć albo dodać do sałatki. No i mniszek, stokrotki na herbatę lub do zup, czy bluszczyk kurdybanek. Zastosowań ziół jest dużo. Wiosną mają one najwięcej właściwości leczniczych. Jak idziemy na spacer to patrzmy z uważnością dookoła, natura daje nam mnóstwo skarbów – na przykład trochę igiełek od sosny można "posusać"... ma dużo witaminy c.

Chodzimy po tej ziemi i wszystko depczemy. Nie zwracamy uwagi na to, co mamy pod stopami, a tam kryje się świat, w którym wszystko żyje, jest ze sobą spójne i jedno wpływa na drugie. Natura daje nam więcej niż my jej, warto być tego świadomym i to doceniać.

[FOTORELACJA]27845[/FOTORELACJA]

Od niedawna Sylwia wraz z drugą zielarką Dominiką współtworzą podcast "Kwadrans z ziołami". Tak o nim piszą: "Dowiesz się jak zbierać i przetwarzać zioła, w jaki sposób i po co wykorzystywać je w kuchni i w naturalnej kosmetyce. Poznasz stare sprawdzone, przepisy z wielu książek zielarskich i zupełnie nowe pomysły na korzystanie z cudownej mocy roślin. Spędź z nami "Kwadrans z ziołami"! Podcast dostępny jest na Spotify oraz Google Podcast, a także Apple Podcast, zaś osoby zainteresowane warsztatami zielarskimi znajdą informacje tutaj.

(Ewelina Karczewska-Luhm. Reportaże Między nami)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(5)

Zdzisek Zdzisek

4 3

Też lubię zioło i zgadzam się, że jest moc w ziole ?

15:21, 18.02.2023
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

LewakLewak

1 3

To ja poproszę grzybki psylocybinowe.

16:56, 18.02.2023
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Nareszcie Nareszcie

4 1

ktoś rozumnie pisze.Chwała za to

19:08, 18.02.2023
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

OmegaOmega

1 2

Powyżej wszystkie bzdury pisze AteistaMopsek Zdzisek,Pisior

19:43, 18.02.2023
Odpowiedzi:1
Odpowiedz

!!

1 0

Uspokój się świrze

11:17, 19.02.2023

WiedzmaWiedzma

0 0

Sykwia to bardzo pozytywna osoba, wspaniale prowadzi warsztaty, a jej kosmetyki sá naprawdé rewelacujne

11:13, 20.02.2023
Odpowiedzi:0
Odpowiedz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu expresskaszubski.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%