35-letnia pisarka z Pomieczyna swoimi powieściami zdobyła serca wielu czytelników - nie tylko na Kaszubach, ale i w całej Polsce. W ciągu roku wydała siedem książek. Przed nami premiera kolejnej części "Walka", na którą miłośnicy serii czekają z zapartym tchem.
- Pisałam opowiadania od kiedy nauczyłam się składać litery, czyli do pierwszej klasy szkoły podstawowej. W liceum pierwszy raz wyszłam z tym do świata - na Ogólnopolskim Konkursie Prozatorskim im. Jana Drzeżdżona, gdzie zdobyłam nagrodę specjalną - rok 2006 - wspomina Daria Kaszubowska.
- Po liceum zaczęłam zaocznie studiować pedagogikę. Potem przyszedł czas na praktyki i życie szybko zweryfikowało, że w tamtym momencie mojego życia - praca nauczyciela nie była dla mnie. Chciałam zrobić prawo jazdy i szukałam możliwości zarobku. W międzyczasie odbyłam staż w Urzędzie Skarbowym i można powiedzieć, że stamtąd uciekłam... - śmieje się Daria. - Pamiętam tę rutynę i stosy dokumentów, które mnie otaczały. Miałam nieodparte wrażenie, że nie powinnam tam być, bo zdarzało się że zasypiałam nad papierami.
Po kilku próbach odnalezienia miejsca pracy, Daria trafiła na ogłoszenie. Jedna z lokalnych gazet szukała dziennikarza.
- Postanowiłam spróbować i wysłałam CV. Poszłam na rozmowę kwalifikacyjną i tak zaczęła się przygoda z dziennikarstwem. Pamiętam, jak na początku pisałam pierwszy tekst o wypadku... "Był ciepły, letni dzień, nic nie zapowiadało tragedii.." - wspomina Daria. - Na szczęście w porę zareagował redaktor i artykuł poszedł do druku po poprawkach. Będąc dziennikarzem doskonaliłam swój warsztat, ceniłam spotkania z ludźmi i lubiłam pisać o nich reportaże. Okazało się, że to jest coś, co dawało mi satysfakcję. To był mój żywioł. Daria jeszcze kilka lat pracowała w różnych lokalnych mediach, a potem przyszedł czas na miłość. Wyszła za mąż, a na świecie pojawiła się czwórka dzieci.
Kolejnym przystankiem na literackiej drodze Darii była współpraca ze Stowarzyszeniem Rodzina Kolpinga w Pomieczynie. Jego prezes proboszcz ks. Henryk Zieliński zaangażował lokalną społeczność do opisania wojennych wspomnień, które potem zostały uwiecznione w książce pod redakcją Darii „Stutthof jidze. Marsz śmierci we wspomnieniach mieszkańców Pomieczyna i okolic”.
Na podstawie m.in. tej publikacji powstał film dokumentalny w reżyserii Andrzeja Dudzińskiego i Tomasza Słomczyńskiego "Wieś Sprawiedliwych. Świadkowie".
W 2021 r. już poza działalnością stowarzyszenia, powstała autobiografia pt. "Wierny Bogu i Kaszubom. Księga życia Księdza Bronisława Szymichowskiego".
W książce autorka opisuje historię duchownego na tle kampanii wrześniowej, działalności partyzanckiej w "Gryfie Pomorskim", po zesłanie na Sybir i trudne czasy komuny. Dwa lata później na półkach księgarnii pojawiła się pierwsza część Sagi Kaszubskiej "Sztorm".
Daria planując prace nad sagą kaszubską nie chciała tworzyć jednego bohatera, bo opowieść o Kaszubach jest obszerna, więc na pierwszym planie jest rodzeństwo. Każdy z nich ma inne losy.
- Np. jeden jest związany z Niemcami, inny - z Towarzystwem Młodokaszubów, jeszcze inny – walczy za wolną Polskę. Zależało mi, by pokazać zwyczajnych ludzi, z ich namiętnościami i słabościami, ale też pięknymi ideałami. Dziś chętnie wybielamy historię, pragniemy widzieć pomniki na piedestałach. A prawda jest taka, że czasy może się zmieniły, ale ludzie – nie. Tak samo jak my dziś, tak oni wtedy pragnęli kochać, żyć spokojnie, spełniać marzenia. Czasy nie były łatwe, przełom XIX i XX wieku to wprawdzie szybki rozwój techniki i medycyny, ale też obawy przed końcem świata i szerzącej się dekadencji, czyli rozpadu wartości kulturowych i społecznych. Świat zmieniał się na oczach tych ludzi - mówi autorka.
- Jedna z bohaterek sagi, Anna stoi na wzgórzu "Krasna góra" w Pomieczynie i patrzy na wieś, gdzie jeszcze nie było kościoła, zastanawia się, jak Pomieczyno będzie wyglądało za 100 lat. Ja z kolei stojąc na tym wzgórzu zastanawiam się, jak Pomieczyno, jak również całe Kaszuby wyglądały sto lat temu. Dzięki opowieści mogę podróżować do przeszłości wraz z czytelnikami - podkreśla Daria Kaszubowska.
- Wówczas Kaszubi mieli poczucie swojej tożsamości, Niektórzy błędnie myśleli, że Kaszubi to jest odłam Polaków. Nawet dzisiaj nie dla wszystkich jest to oczywiste. Pamiętam, jak na jednym ze spotkań, gdzie było wielu czytelników, powiedziałam, że Kaszubi to jest narodowość - mówi. - Kilku uczestników spotkania zaczęło buczeć, bo oni tego tak nie czują. I mają do tego prawo. Ja też mam prawo mówić, o tym co czuję. Chciałam pokazać te różne perspektywy również poprzez bohaterów sagi. Bruno, który czuje, że jest Kaszubą, żeni się z Niemką w państwie niemieckim i Anton, który jest mocno propolski. No i Piotr, który robi karierę niemiecką, ale pod wpływem Franciszka Kręckiego coraz bliższe stają mu się idee Młodokaszubów. Dla mnie wejście w środowisko kaszubskie było znamienne. Gdy pisałam biografię ks. Bronisława Szymichowskiego uświadomiłam sobie, że Kaszubi to naród, nawet jeśli niestety przez zawirowania dziejowe stracili tego poczucie.
Jedną z książek, które wywołała najwięcej emocji i kontrowersji jest "Smak Tabaki". Jej akcja dzieje się w Wejherowie, gdzie między dyrektorem muzeum a uczestniczką kursu tańca kaszubskiego nawiązuje się romans.
- Chciałam pokazać, że Kaszuby mogą być nowoczesne, że to przestrzeń otwarta dla wszystkich. a nie cepelia. W tej książce taniec kaszubski jest pasją, a dyrektor muzeum też może być mężczyzną nieoczywistym. tajemniczym, pociągającym. Poprzez tę historię chciałam wyrwać relacje dwojga ludzi z okowy rutyny, dnia codziennego. Pokazać, że warto dbać o swój związek z drugim człowiekiem. Dużo kobiet do mnie pisało, że dawały "Smak tabaki" do przeczytania mężom. A też byli mężowie, którzy za tę książkę dziękowali. Więc to nie tylko romans - podkreśla Daria Kaszubowska.
To opowieść o tym, że kobieta może odnaleźć swoją drogę, przestrzeń do działania, jednocześnie nie zaniedbując rodziny.
- Żyjemy w społeczeństwie patriarchalnym, w którym przyjęło się od lat, że mężczyzna ma za zadanie odpowiadać za finanse, a kobieta za dom. Kobiety też chcą się realizować, mieć własne źródło utrzymania. Na szczęście, to powoli się zmienia i coraz częściej związki polegają na partnerstwie. Jeśli kobieta jest szczęśliwa, będąc w domu to super, a jeśli pragnie czegoś więcej - to powinna działać. Mówią, że Kaszubki to kobiety o mocnych charakterach, nie dadzą sobie w kaszę dmuchać, są zaradne, odważne. Takie też są moje bohaterki w książkach - mówi autorka.
Jej zdaniem kontrowersje wokół "Smaku tabaki" wynikały także z faktu, że ludzie przełożyli sobie historię - jeden do jednego i nie rozróżniali postaci fikcyjnych od prawdziwych. Ludzie to odebrali osobiście i nawet nie czytając książki – krytykowali.
- Powstała fala hejtu, która niestety miała na mnie bardzo duży wpływ. Odchorowałam to i był moment, że myślałam o tym, żeby zrezygnować z pisania. Tyle, że wcześniej zawarłam umowę z wydawnictwem na Sagę Kaszubską. Gdyby nie było umowy, to nie wiem, czy saga kiedykolwiek pojawiłaby się na półkach czytelników - opowiada Daria.
Na pytanie co, powoduje że część czytelników nie odróżnia fikcji od rzeczywistości Daria podaje przykład:
- Czytałam, że zdarzają się sytuacje, w których ludzie proszą Tomasza Stockingera o receptę, bo gra rolę lekarza w serialu Klan albo krzyczą na jakiegoś aktora, bo w filmie zdradził swoją żonę. Tak bardzo wierzą w tę historię. Nie rozróżniają rzeczywistości od filmu, czy powieści. To bywa krzywdzące i ... męczące, bo ludzie wchodzą w twoje prywatne życie - mówi.
Poza sagą kaszubską, która cieszy się coraz większym zainteresowaniem, Daria Kaszubowska napisała również książkę dla dzieci "Franc i tajemnica jantaru".
W magicznym świecie pojawiają się postacie z legend kaszubskich. Są krasnięta, stolemy, mumocze z opowieści babci Darii...
Jest też sporo nawiązań do świata stworzonego przez Aleksandra Majkowskiego w epopei "Życie i przygody Remusa", dzięki którym skry ormuzdowe we współczesnym świecie nadal płoną.
Podczas czytania skrzy się też tęsknota za magią z lat dzieciństwa, więc historia Franca może być także wyjątkową, literacką podróżą dla dorosłych.
- Magia pomaga nam w życiu codziennym, wychodzi naprzeciw rutynie, uruchamia wyobraźnię. Córka budzi się z kołtunami we włosach to mówię "widzisz, ale ci tu kraśnię włosy poplątało" albo jak znikają okruszki ze stołu... to też sprawka domowych stworzeń z baśni i legend. Pisząc "Franca i tajemnicę jantara" bardzo się stresowałam, bo dzieci są szczerszymi krytykami - od razu wytkną, to co im się nie podoba – śmieje się autorka.
Daria Kaszubowska z sentymentem wspomina czas, kiedy pisała do szuflady, co nie wiązało się zobowiązaniami i terminami. Wtedy zaczynała jakąś historię, odkładała na później, a po czasie do niej wracała. Teraz przygotowywanie się i szukanie źródeł do tworzenia powieści zajmuje 75% czasu.
Sprawdza skwapliwie każdy etap historyczny. Ma ogromną bibliotekę i często czyta książki historyczne.
- Na początku byłam zaskoczona tak dużym zainteresowaniem ze strony wydawnic i podpisywałam umowę za umową w obawie, że jakaś szansa przejdzie mi koło nosa. Na skutki nie trzeba było długo czekać. To było dla mnie za dużo. Zaczęła się praca po nocach. Dzięki wsparciu męża i rodziny udaje się to wszystko poukładać - mówi. - Teraz już negocjuję terminy i wiem, że nie muszę wszystkiego robić naraz. Swoją pracą otworzyłam przestrzeń na nowe, ale wszystko w swoim czasie. Pisze, tyle ile dam radę i mam czas dla siebie i rodziny.
- Zastanawiam się, czy przetrwa język kaszubski. Jeśli nie zaczniemy po kaszubsku rozmawiać ze sobą w domu, to obawiam się, że nasz język będzie zanikać. Moje dzieci rozumieją wszystko co mówię i odpowiadają po kaszubsku. To kosztuje sporo uwagi i nauki, ale udaje się. Aktualnie jest więcej możliwości dla szerzenia języka kaszubskiego poprzez media społecznościowe. Wystarczą tylko chęci, nasze starania, żeby skra ormuzdowa w naszych kaszubskich sercach nie zgasła.
Dzięki13:40, 24.03.2024
To się da czytać bo kto mówi po kaszubsku to i myśli po naszemu . Jesteśmy bardziej prawdziwi i to co czytamy w wydaniu autorki książek jest bliższe naszej rzeczywistości przystaje do realiów
Sierakowice plaża15:30, 24.03.2024
Byłam nad jeziorem JUNNO w KK.
Wybudowali nowy pomost z metalu.
Jestem zdumiona taką budową!
Pomost jest zatopiony w wodzie.
Czy tak ma być?
Za 2 lata będzie zgnity bo jest metalowy👎🤣
Brawo!17:13, 24.03.2024
Gratuluję i życzę sukcesów.
Autorka jest bardzo18:30, 24.03.2024
płodna - w każdym rozumieniu tego słowa. Naśladownictwo bardzo wskazane !
Poeta 19:02, 24.03.2024
No cóż, do żadnej roboty nie nadawała się to trzeba głupoty pisać.
Do wyżej 07:34, 25.03.2024
A pisanie książek, to nie jest praca? Przeczytaj jakąś, bo to uczy empatii.
Ja11:46, 25.03.2024
Też pewnie chciałeś pisać, ale nie umiałeś...
Ja11:45, 25.03.2024
Nieprawdopodobna historia Pani Darii. Bardzo chciałbym Panią poznać. Jakie były Pani motywacje ? Czym się Pani inspirowała w szczegółach... ?
1 0
ma na pewno piękne, kaszubskie imiona, a na ubrankach haft kaszubski. Brawo 👍!