Nasza Czytelniczka przyjechała do kartuskiego szpitala z silnym bólem brzucha licząc, że uda się zdiagnozować jego przyczynę. Zdziwiła się, gdy zobaczyła wypis, a na nim zalecenie pilnego wykonania badania USG. - Pytałem, dlaczego badania nie przeprowadzono na miejscu i usłyszałem, że z USG można korzystać tylko do godz. 13.00 - mówi mąż pacjentki.
Nasza Czytelniczka (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) z narastającym, silnym bólem brzucha udała się najpierw do swojej przychodni, a tam od lekarza usłyszała, że powinna jak najszybciej pojechać do szpitala. W godzinach popołudniowych dotarła na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Kartuzach. Przeprowadzono kilka badań, pobrano krew, ale lekarka poinformowała, że nie wykazały one niczego niepokojącego. Na wypisie znalazła się jednak informacja, że pacjentka powinna wykonać badanie USG jamy brzusznej i to pilnie. To zastanowiło męża kobiety.
- Wróciłem do szpitala, żeby zapytać jak to możliwe, że wypuścili żonę bez jakichkolwiek przepisanych leków, bez konkretnej diagnozy i do tego, bez przeprowadzenia USG, które w tej sytuacji wydawało się wręcz niezbędne - mówi mąż pacjentki. - Dowiedziałem się, że badania USG nie można było wykonać, ponieważ osoba, która je przeprowadza jest tylko do godz. 13.00. Zdębiałem. Bo po co w takim razie wizyta w szpitalu, skoro i tak podstawowe badania trzeba wykonać w przychodni. A po drugie, gdyby w grę wchodziło zapalenie wyrostka, albo inne poważne schorzenie, to po południu w kartuskim szpitalu nie ma już możliwości jego zdiagnozowania?
Zapytaliśmy Pawła Witkowskiego, prezesa Powiatowego Centrum Zdrowia w Kartuzach i lekarza naczelnego szpitala, czy rzeczywiście są trudności z dostępem do badań USG w godzinach popołudniowych lub wieczornych.
W odpowiedzi poinformował, że Szpitalny Oddział Ratunkowy jest miejscem, w którym dokonuje się tylko koniecznej diagnostyki w celu potwierdzenia lub wykluczenia stanu zagrożenia zdrowotnego, a nie miejscem wykonywania wszystkich dostępnych i możliwych do wykonania badań.
- U pacjentki takie badania wykonano uznając, że nie istnieje stan bezpośredniego zagrożenia zdrowotnego, stwierdzając że reszta diagnostyki ostatecznie wyjaśniającej jej chorobę powinna być wykonana w ramach opieki ambulatoryjnej w POZ - tłumaczy Paweł Witkowski. - SOR nie może być miejscem do prowadzenia leczenia ostatecznego pacjentów. Lekarz SOR musi być zaangażowany w ratowania życia. I nie ma to nic wspólnego z dostępnością do badań obrazowych.