Zamknij

Leon Grot od świętych aniołów

12:53, 17.02.2009 Aktualizacja: 10:07, 18.02.2009
Skomentuj

Choć jest już późno, malarka Alicja Serkowska z córką Karoliną siedzą przy herbacie i rozmawiają. ? A pamiętasz jak dziadek wyrzeźbił dla ciebie Pinokia? ? wspomina pani Serkowska i ociera kurz z drewnianego pajacyka. Stawia go obok pustelnika i anioła. ? Tak, dostałam wtedy szóstkę, choć nauczycielka dobrze wiedziała, że to zrobił dziadek ? śmieje się wnuczka Leona Grot, rzeźbiarza, który uwielbiał anioły, a dziś? sam jest jednym z nich.

Të wiész/co zrobic/bë na skarni dzecka/?smiéch béł/farwny jak t?ga./Të jes rozmiôł/mój wiôldżi/môłi swiat/(?)/Jô lubi? zdrzec,/jak sp?d r?ków/wëch?dzy/pi?kny aniół/tw?ją miłotą/wëżłobiony. - ten wiersz Karoliny Serkowskiej, dedykowany dziadkowi Leonowi Grot, został odczytany na rodzinnej wystawie w czytelni biblioteki publicznej w Kartuzach. Jeszcze wtedy nikt nie przypuszczał, że twórcza rodzina Grotów po raz ostatni spotyka się w komplecie.

- Tacie zależało najbardziej na tej wystawie ? mówi Alicja Serkowska, kultywująca tradycyjne kaszubskie malarstwo. ? W końcu był naszym twórczym Aniołem Stróżem. To w jego ślady poszedł mój brat, Mieczysław, znany z rzeźbionych ptaków. Ja również wiele się od niego nauczyłam i chociaż maluję, zawsze zazdrościłam mu umiejętności operowania dłutem.

h3. Rodzinne cepeliady

Leon Grot był mistrzem zduńskim. Pracował bardzo dużo, wolne miał tylko weekendy, które zawsze poświęcał rodzinie. Często jeździł z żoną Jadwigą, która jest hafciarką, na cepeliady, jarmarki i fora. Jeszcze wtedy nie rzeźbił. Ale drzemała w nim dusza rzeźbiarza. Oglądał prace innych, rozmawiał z twórcami ludowymi.

- Kiedy przeszedł na emeryturę, wziął do ręki dłuto i zaczął próbować ? opowiada córka artysty, - no i się udało. Pierwsze jego rzeźby do dziś stoją w naszym rodzinnym domu przy ul. Jeziornej w Kartuzach.

Wkrótce potem twórcy z rodziny Grotów wspólnie jeździli na imprezy, gdzie mogli pokazać i sprzedać swoje wyroby: hafty, obrazy, malunki i rzeźby. Pan Mieczysław z żoną i dziećmi, pani Alicja z córką Karoliną, która również coraz chętniej brała pędzel do ręki, no i pan Leon z żoną Jadwigą.

- Wydaje mi się, że niewiele rodzin ma taką niesamowitą możliwość integrowania się ? wspomina Karolina. ? To było coś wspaniałego! Jeździliśmy w tyle pięknych miejsc i to w gronie najbliższych!

h3. Dziecinne wspomnienia

Pani Alicja wiedząc, jak fantastycznego ma ojca i jak miło się z nim spędza czas, przyprowadzała do niego swoje dzieci: Jacka, Justynę i Karolinę.

- Gdy byłam dzieckiem, jeździliśmy nad kaszubskie jeziora ? wspomina malarka. - Mój ojciec był specjalistą w łowieniu raków, więc robiliśmy nocne wyprawy na ich połowy.

Ta rodzinna rozrywka przetrwała tak długo, że nawet Karolina sięgając pamięcią do dzieciństwa, przypomina sobie weekendowe biwaki pod namiotami:

- Może i byłam mała, ale świetnie pamiętam smak gotowanych raków ? mówi. ? Często też łowiliśmy z dziadkiem ryby, co zresztą lubił robić do końca swojego życia. Potrafił nad jeziorem przesiedzieć cały dzień. Ale czasami znikał na długo, by potem przynieść nie ryby, a wyrzeźbionego anioła?

h3. Czarowanie w lipowym drewnie

W mieszkaniu Jadwigi Grot jest ich cała półka. Anioły pana Leona. Obok nich również wyciosane w drewnie figury Chrystusa frasobliwego. Rodzina postanowiła, że nie będzie ich sprzedawać.

- Te anioły pilnowały go, gdy leżał chory ? smutnieje na myśl o chorobie ojca, córka rzeźbiarza. ? Teraz, gdy przychodzimy tam, przypominają nam o nim.

Prace Leona Grota stoją też w mieszkaniu pani Alicji. Między innymi pamiętny Pinokio.

- Ojciec odróżniał się od innych rzeźbiarzy ? mówi jego córka. ? Miał charakterystyczne cięcie dłutem, odróżniłabym je wśród innych prac. Poza tym, jego rzeźby miały pogodne twarze, określone ułożenie w ruchu.

Żadna z rzeźb nie wyszłaby na światło dzienne, gdyby nie żona artysty.

- Ojciec był skromny, niczym Chrystus frasobliwy ? wspomina pani Serkowska. ? O swojej pracy nie mówił głośno. Siedział tylko często i przyglądał się swoim rzeźbom, które na koniec malowała mama. Przed ukończeniem przynosił prace i pokazywał jej. I tak długo poprawiał każdą, aż mamie się podobało. Jej zdanie było dla niego najważniejsze.

Leon Grot zmarł 19 grudnia ubiegłego roku. W jego pracowni została jedna niedokończona postać, prawdopodobnie miał to być anioł.

(Ania Frankowska)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

marysiamarysia

0 0

Taaa, smutna historia... Szkoda, bo pan Leon był fajny i naprawdę ładnie rzeźbił.
A z Pinokia to można zetrzeć kuRZ a nie "kusz" Pani Dziennikarko. 09:22, 18.02.2009

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Ania FrankowskaAnia Frankowska

0 0

Dziękuję pani Marysiu. Poprawione! 09:48, 18.02.2009

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%