Choć jest już późno, malarka Alicja Serkowska z córką Karoliną siedzą przy herbacie i rozmawiają. ? A pamiętasz jak dziadek wyrzeźbił dla ciebie Pinokia? ? wspomina pani Serkowska i ociera kurz z drewnianego pajacyka. Stawia go obok pustelnika i anioła. ? Tak, dostałam wtedy szóstkę, choć nauczycielka dobrze wiedziała, że to zrobił dziadek ? śmieje się wnuczka Leona Grot, rzeźbiarza, który uwielbiał anioły, a dziś? sam jest jednym z nich.
Të wiész/co zrobic/bë na skarni dzecka/?smiéch béł/farwny jak t?ga./Të jes rozmiôł/mój wiôldżi/môłi swiat/(?)/Jô lubi? zdrzec,/jak sp?d r?ków/wëch?dzy/pi?kny aniół/tw?ją miłotą/wëżłobiony. - ten wiersz Karoliny Serkowskiej, dedykowany dziadkowi Leonowi Grot, został odczytany na rodzinnej wystawie w czytelni biblioteki publicznej w Kartuzach. Jeszcze wtedy nikt nie przypuszczał, że twórcza rodzina Grotów po raz ostatni spotyka się w komplecie.
- Tacie zależało najbardziej na tej wystawie ? mówi Alicja Serkowska, kultywująca tradycyjne kaszubskie malarstwo. ? W końcu był naszym twórczym Aniołem Stróżem. To w jego ślady poszedł mój brat, Mieczysław, znany z rzeźbionych ptaków. Ja również wiele się od niego nauczyłam i chociaż maluję, zawsze zazdrościłam mu umiejętności operowania dłutem.
h3. Rodzinne cepeliady
Leon Grot był mistrzem zduńskim. Pracował bardzo dużo, wolne miał tylko weekendy, które zawsze poświęcał rodzinie. Często jeździł z żoną Jadwigą, która jest hafciarką, na cepeliady, jarmarki i fora. Jeszcze wtedy nie rzeźbił. Ale drzemała w nim dusza rzeźbiarza. Oglądał prace innych, rozmawiał z twórcami ludowymi.
- Kiedy przeszedł na emeryturę, wziął do ręki dłuto i zaczął próbować ? opowiada córka artysty, - no i się udało. Pierwsze jego rzeźby do dziś stoją w naszym rodzinnym domu przy ul. Jeziornej w Kartuzach.
Wkrótce potem twórcy z rodziny Grotów wspólnie jeździli na imprezy, gdzie mogli pokazać i sprzedać swoje wyroby: hafty, obrazy, malunki i rzeźby. Pan Mieczysław z żoną i dziećmi, pani Alicja z córką Karoliną, która również coraz chętniej brała pędzel do ręki, no i pan Leon z żoną Jadwigą.
- Wydaje mi się, że niewiele rodzin ma taką niesamowitą możliwość integrowania się ? wspomina Karolina. ? To było coś wspaniałego! Jeździliśmy w tyle pięknych miejsc i to w gronie najbliższych!
h3. Dziecinne wspomnienia
Pani Alicja wiedząc, jak fantastycznego ma ojca i jak miło się z nim spędza czas, przyprowadzała do niego swoje dzieci: Jacka, Justynę i Karolinę.
- Gdy byłam dzieckiem, jeździliśmy nad kaszubskie jeziora ? wspomina malarka. - Mój ojciec był specjalistą w łowieniu raków, więc robiliśmy nocne wyprawy na ich połowy.
Ta rodzinna rozrywka przetrwała tak długo, że nawet Karolina sięgając pamięcią do dzieciństwa, przypomina sobie weekendowe biwaki pod namiotami:
- Może i byłam mała, ale świetnie pamiętam smak gotowanych raków ? mówi. ? Często też łowiliśmy z dziadkiem ryby, co zresztą lubił robić do końca swojego życia. Potrafił nad jeziorem przesiedzieć cały dzień. Ale czasami znikał na długo, by potem przynieść nie ryby, a wyrzeźbionego anioła?
h3. Czarowanie w lipowym drewnie
W mieszkaniu Jadwigi Grot jest ich cała półka. Anioły pana Leona. Obok nich również wyciosane w drewnie figury Chrystusa frasobliwego. Rodzina postanowiła, że nie będzie ich sprzedawać.
- Te anioły pilnowały go, gdy leżał chory ? smutnieje na myśl o chorobie ojca, córka rzeźbiarza. ? Teraz, gdy przychodzimy tam, przypominają nam o nim.
Prace Leona Grota stoją też w mieszkaniu pani Alicji. Między innymi pamiętny Pinokio.
- Ojciec odróżniał się od innych rzeźbiarzy ? mówi jego córka. ? Miał charakterystyczne cięcie dłutem, odróżniłabym je wśród innych prac. Poza tym, jego rzeźby miały pogodne twarze, określone ułożenie w ruchu.
Żadna z rzeźb nie wyszłaby na światło dzienne, gdyby nie żona artysty.
- Ojciec był skromny, niczym Chrystus frasobliwy ? wspomina pani Serkowska. ? O swojej pracy nie mówił głośno. Siedział tylko często i przyglądał się swoim rzeźbom, które na koniec malowała mama. Przed ukończeniem przynosił prace i pokazywał jej. I tak długo poprawiał każdą, aż mamie się podobało. Jej zdanie było dla niego najważniejsze.
Leon Grot zmarł 19 grudnia ubiegłego roku. W jego pracowni została jedna niedokończona postać, prawdopodobnie miał to być anioł.
marysia09:22, 18.02.2009
0 0
Taaa, smutna historia... Szkoda, bo pan Leon był fajny i naprawdę ładnie rzeźbił.
A z Pinokia to można zetrzeć kuRZ a nie "kusz" Pani Dziennikarko. 09:22, 18.02.2009
Ania Frankowska09:48, 18.02.2009
0 0
Dziękuję pani Marysiu. Poprawione! 09:48, 18.02.2009