Kartuzy. Klienci dowiedzieli się o kredytach, których nie brali. Sprawa w prokuraturze

Kartuska prokuratura postawiła zarzuty trzem osobom podejrzanym m.in. o wyłudzanie kredytów w jednej z placówek bankowych w Kartuzach. Postępowanie jest w toku, dlatego śledczy nie ujawniają zbyt wielu szczegółów sprawy.

Z naszych informacji wynika, że proceder miał trwać w 2019 i 2020 roku i odbywał się w jednej z agencyjnych placówek znanego banku. Według naszych informatorów, bez wiedzy klientów, ale z wykorzystaniem ich danych, przy użyciu bankowych systemów zakładane były aplikacje, które umożliwiały następnie pozyskanie kredytów.

Klienci orientowali się, że mają zobowiązania w momencie, gdy w sprawie niespłaconych rat kredytów zaczynali się z nimi kontaktować pracownicy bankowej windykacji. Cała skala procederu została zaś ujawniona najprawdopodobniej w momencie, gdy placówka banku przeszła w ręce innej osoby.

Sprawa trafiła do prokuratury. Postępowanie jest w toku i z uwagi na jego dobro kartuska Prokuratura Rejonowa nie ujawnia wielu szczegółów

Z informacji, które przekazała prokurator Anna Grzech wynika, że postępowanie prowadzone jest o czyny z paragrafów 286 i 287 kodeksu karnego. 

Pierwszy dotyczy oszustwa: "Art. 286, par.1., Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8". 

A drugi oszustwa komputerowego: "Art.  287, par 1., Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub wyrządzenia innej osobie szkody, bez upoważnienia, wpływa na automatyczne przetwarzanie, gromadzenie lub przekazywanie danych informatycznych lub zmienia, usuwa albo wprowadza nowy zapis danych informatycznych, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".

Prokuratura informuje, że w tej chwili nie sposób wskazać wysokości zaistniałej szkody. Wedle naszych informacji poszkodowanych może być co najmniej kilkanaście osób, a kwota wyłudzonych kredytów może przekraczać nawet 1 mln zł.

Postępowanie prowadzone jest przeciwko osobie, a nie w sprawie. Do tej pory prokuratura postawiła zarzuty trzem podejrzanym. Wobec żadnej z tych osób nie zastosowano środków zapobiegawczych.

- Gdy wszystko wyszło na jaw, centrala banku przeprowadziła szczegółową kontrolę. Kredyty, które zakwestionowano zostały "zamrożone" do czasu zakończenia postępowania i wskazania winnych zaistniałej sytuacji, co sprawiło, że klienci nie zostali obciążeni koniecznością spłaty zobowiązań i to jest jedyny plus całej sytuacji - mówi osoba znająca szczegóły sprawy (dane do wiadomości redakcji). - Niestety są osoby, które i tak przypłaciły zdrowiem wiadomość, że na ich nazwisko wzięty został kredyt. 

Do tematu będziemy wracać.