Rocznica Marszu Śmierci w Pomieczynie przyciągnęła tłum ludzi, którzy zgromadzili się najpierw na mszy świętej, później na cmentarzu przy mogile więźniów i wreszcie na seminarium historycznym. Towarzyszył im cień tysięcy wynędzniałych jeńców Stutthofu, którzy siedemdziesiąt jeden lat temu przeszli tędy w dramatycznym Marszu Śmierci.
Mimo że od przemarszu ewakuacyjnego obozu KL Stutthof minęło już ponad siedem dekad, to tragiczne wydarzenie wciąż jest żywe w sercach mieszkańców Kaszub. Świadczą o tym uroczyste obchody 71. rocznicy Marszu Śmierci przez Pomieczyno, które zorganizowało Stowarzyszenie Rodzina Kolpinga w Pomieczynie wraz z Instytutem Pamięci Narodowej.
Uroczystość przyciągnęła do Pomieczyna niemal trzysta osób z całego Pomorza, nawet z tak odległych miast jak Lębork. Najpierw odbyła się msza święta w kościele pw. św. Józefa, w którym w nocy z pierwszego na drugiego lutego 1945 roku nocowała jedna z kolumn jeńców. Wystrój świątyni nawiązywał do tamtego wydarzenia ? purpurowe kwiaty spływały po białych jak śnieg gałęziach oplecionych drutem kolczastym. Modlitwę powszechną czytali miejscowi świadkowie Marszu Śmierci, wtedy młodzi ludzie, dziś już 80-90-latkowie. Dary do ołtarza zanieśli członkowie Rodziny Kolpinga. Mszę uświetnił występ chóru Polifonia z Przodkowa oraz przodkowskiej orkiestry dętej.
- Nie pozwólmy, by dzisiejsze wydarzenie wywoływało w nas nienawiść czy chęć odwetu. Niech ta uroczystość przemieni obojętność w odpowiedzialność. Nigdy więcej wojny! Nigdy więcej takich obozów koncentracyjnych jak Stutthof! Nigdy więcej Marszu Śmierci?! ? mówił z ambony ksiądz proboszcz Henryk Zieliński.
Po mszy wszyscy przeszli z kościoła na cmentarz, gdzie znajduje się mogiła pięćdziesięciu pięciu w większości bezimiennych więźniów obozu. Orkiestra przygrywała marsza, a na czele pochodu maszerowały sztandary oraz strażacy z OSP Pomieczyno i OSP Przodkowo. Atmosfera była podniosła, zwłaszcza podczas Apelu Poległych, który poprowadził Edmund Kwidziński, komendant PSP Kartuzy. Przy kolejnych słowach: "Wzywam was?!" zdawało się, że wśród żyjących stają też ci, którzy odeszli przed siedemdziesięciu laty.
- Czy my, uczestniczący w dzisiejszej uroczystości, możemy coś wynieść dla siebie, czy dajemy jakieś świadectwo? Jestem pewien, że tak. Niesiemy świadectwo pamięci. Niesiemy świadectwo uznania dla tych, którzy cierpieli, dla tych, dzięki którym możemy dziś maszerować w wolnej Polsce. Ale niesiemy też świadectwo przestrogi, że ludzie ludziom wciąż mogą zgotować podobny los, że historia może się powtórzyć ? upominał wójt Przodkowa Andrzej Wyrzykowski.
Delegacje złożyły wieńce i zapaliły znicze na mogile poległych. Kolejna część uroczystości odbywała się w Zespole Szkoły Podstawowej i Publicznego Gimnazjum w Pomieczynie. Sala gimnastyczna pękała w szwach: przybyli posłowie i europosłowie, samorządowcy, księża, przedstawiciele oświaty, członkowie różnych stowarzyszeń i zrzeszeń oraz wszyscy, którym nie jest obojętna historia małej ojczyzny, jak to ujęła podczas powitania Hanna Merchel, przewodnicząca Rodziny Kolpinga.
Wzdłuż ścian ustawiona była wystawa "Okupacja hitlerowska na Kaszubach i Kociewiu w 1939 roku", którą przygotował Instytut Pamięci Narodowej. W Pomieczynie będzie można ją oglądać do 24 lutego. Spotkanie prowadził Jerzy Boczoń, dyrektor Regionalnego Centrum Informacji i Wspomagania Organizacji Pozarządowych w Gdańsku. Na początku przekazał mikrofon Elżbiecie Grot z Muzeum Stutthof oddział w Sopocie, która wygłosiła prelekcję o tragicznej historii Marszu Śmierci, dokumentując swoje słowa zdjęciami i ilustracjami.
- W dniu ewakuacji obozu więźniowie otrzymali tylko trochę chleba, margaryny i końskiej wędliny. Te skromne zapasy miały wystarczyć na dwa dni, a niektórzy zjedli je od razu. Spodziewali się, że dostaną coś do zjedzenia po drodze, ale nic takiego się nie wydarzyło. Gdy szli przez tereny Wolnego Miasta Gdańska, zamieszkiwane w znacznej części przez ludność niemiecką, nie otrzymali znikąd pomocy. Dopiero po przekroczeniu granicy z okupowanym państwem polskim, spotkali się z życzliwością Kaszubów. Ze wsi do wsi szła wiadomość, że "Stutthof idzie", a Kaszubi organizowali się, by nakarmić więźniów i pomóc im w ucieczce ? opowiadała Elżbieta Grot.
Spore emocje wywołał film przygotowany przez Stowarzyszenie Rodzina Kolpinga w Pomieczynie, w którym swoimi wspomnieniami z tamtych strasznych lutowych dni dzielili się mieszkańcy Pomieczyna i okolic: Alojzy Potrykus, Stanisław Bach, Bronisława Kwidzińska i Waleska Konkol. I choć uroczystość była wzruszająca i pełna powagi, nie zabrakło też strawy dla ciała: pysznego żurku, góry kanapek, domowego ciasta.
Stowarzyszenia Rodzina Kolpina planuje dalsze działania związane z odkrywaniem i upowszechnianiem wiedzy o Marszu Śmierci. Wszyscy, którzy mogliby w tym pomóc, proszeni są o kontakt z przewodniczącą Hanną Merchel ([email protected]).
Daria Kaszubowska
Zdjęcia: Aldona Grzenkowska i Marlena Liebon
5 0
Z. Nałkowska: "Ludzie ludziom zgotowali ten los". Zawsze zaczynało i zaczyna się tak samo, od braku tolerancji religijnej i politycznej. Dzisiaj też nie jesteśmy wolni od tych wad. Pokój i przyjażń między narodami nie jest wieczna. Niech to będzie najważniejszym przesłaniem tej wzruszającej uroczystości.
3 1
Pamiętamy i będziemy pamiętać
7 2
Mam prośbę do organizatorów aby w kolejnych latach wcześniej informowali w mediach o takich wydarzeniach.
2 0
Polecam "Śpiewaj ogrody".
4 0
Witam do 'prośba" o wydarzeniach była informacja w radiu plus w radiu kaszebe a także na ekspresie kaszubskim i kartuzy info także myślę że kto chciał znalazł info.
2 1
Z tego tekstu dowiedziałem się że Kaszuby i Kociewie okupowali hitlerowcy a ja cały czas myślałem że Niemcy. Czyżby ci hitlerowcy nie byli Niemcami tylko jakimiś kosmitami? Oto kolejny przykład głupoty albo celowego fałszowania historii.
2 1
Na Pomorzu i Kociewiu mieszkała dość liczna mniejszość niemiecka mająca polskie obywatelstwo. Ich też zaliczasz do okupantów? Zachęcam do głębszych studiów historycznych.
0 1
Ja tylko zadałem pytanie czy hitlerowcy nie byli niemcami?
1 0
A co się stało z tablicą upamiętniającą Ks.Bronisława Szymichowskiego .Czy znajdzie się takie miejsce?
1 0
Piękna, chwalebna i wzruszająca uroczystość.
Oby tak, włodarze Kartuz wzięli przykład i chcieli rozpowszechnić i uczcić pamięć zabitych przez niemieckich hitlerowców POLSKICH kartuskich kolejarzy w 1939 roku i w kolejnych latach wojny.
Oby, oby, oby. Tak im dopomóż Bóg!!!
2 1
skromne tablice znajdują się w Rębie w Stowarzyszeniu na Rzecz Kultury Kaszubskiej "Na kraju". Obecny proboszcz odmówił umieszczenia ich w przedsionku kościoła.
1 0
Tak to już jest w dzisiejszych czasach, że wspomnienie, pamięć o POLAKACH - prawdziwych patriotach bez komercji nie ma szans.
To jest całkowite wyuzdanie i zaprzeczenie patriotycznych wartości.
takich grzechów zaniechania i zaniedbania Polakom iu Polkom czynić nie wolno!
Panie Gołuński, ogarnij Pan wreszczie swój teren (grajdół) z tymi wszystkimi aspektami, które
również pamięci naszych dziadków i ojców poległych dla wolnych Kartuz zadość uczynią!!!
2 0
to prawda z tymi tablicami. Są świadkowie tego wydarzenia. Energicznie wspierał proboszcza znany regionalny pobożniś, były z-ca Rady Gminy Ireneusz D.
1 1
bywają ludzie odważni,odważniejsi i bardzo odważni.Szkoda że tak zdecydowali.
1 0
Cytat: "Uroczystość przyciągnęła do Pomieczyna niemal trzysta osób z całego Pomorza, nawet z tak odległych miast jak Lębork".
Setki kilometrów dzielą te miejscowości. Trudno było dojechać.