Żule, kurczaki i glebogryzarka :-)

Na występ kabareciarza Grzegorza Halamy, który odbył się w "Kaszubskim Dworze" w Kartuzach, ciągnęły większe tłumy, niż na spotkanie z uzdrowicielem. Pewnie mieszkańcy naszego miasta wiedzą, że śmiech to zdrowie! Bo pan Józek zdaje się nie mieć co do tego wątpliwości.

Niestety niewielka sala w Centrum Kultury nie była w stanie pomieścić wszystkich chętnych do obejrzenia występu Halamy. Bardziej wytrwali zostali na korytarzu, by choć posłuchać jego skeczy.

Pierwszym żartem było... wyjście artysty na scenę. Zinterpretowali go nieliczni, którzy już na sam widok Halamy parsknęli głośnym śmiechem. Może dlatego, że... wyglądał zupełnie normalnie...?

Pozostałą część widowni kabareciarz rozśmieszać zaczął programem na temat żuli i bandziorów. Najzabawniejsze okazały się tu historie z życia wzięte :-)

Bandziorów Halama przedstawił jako tych, którzy nie mają łatwego życia. I choć przebrał się za groźnego mięśniaka, publiczność poczęła się jeszcze bardziej śmiać. W rozbawianiu widzów pomagał Halamie jego towarzysz, Jarek Jaros.

Z bandziora przeistoczył się Halama w listonosza, marynarza i ku radości wszystkich w... pana Józka, hodowcę drobiu. Z jego opowieści o kurczakach, kretach i glebogryzarce od śmiechu pękała cała sala.

I gdy publiczność rozbawiła się na dobre, pan Józek, tj. Halama skończył swój godzinny występ w Kartuzach, ale ludzie nie zamierzali iść do domu. Artysta nie protestował, tylko dwa razy jeszcze wyszedł na scenę.

Sporo osób dostało też od artysty autografy i załapało się na pamiątkową fotkę. Wielu z nich zapraszało Halamę po raz kolejny na Kaszuby.
Halama nie ukrywał zadowolenia z pozytywnego odbioru jego występu, więc ośmielam się sądzić, że nie odmówi występu dla znających się na żartach Kaszubów.