Festiwal w Ostrzycach to była uczta muzyczna i nikt głodny nie wyszedł,a jednak .Pierwszego dnia Pani Grażyna Łobaszewska swoim wspaniałym głosem z utalentowanymi muzykami nakarmiła publikę .Chyba nikt lepiej nie mógł wykonać piosenek Niemena niż Pani Grażyna Łobaszewska .Po niej wystąpiła Julia Pietrucha w towarzystwie wspaniałych muzyków i tutaj również można było się rozkoszować muzyką i głosem Julii. Drugi dzień to także wysoki poziom muzyczny. Zespół Plateau w bardzo naturalny sposób zaprezętował swoje umiejętności muzyczne wykonując utwory Marka Grechuty ,swoje i nie tylko .Na koniec Sebastian Riedel ze swoim zespołem Cree uraczył nas bluesem z górnej półki,i tu niestety niedosyt ,bo gdy koncert trwał w najlepsze i publiczność się świetnie bawiła ,to niestety pogoda postanowiła zakończyć przedwcześnie tą ucztę muzyczną.Oni muszą, tu jeszcze wrócić i zagrać ten koncert w całości. Brawo dla organizatorów za takich ARTYSTÓW!!!

Sobotniego koncertu dobrze się słuchało :) Nagła ulewa zaskoczyła wszystkich w połowie koncertu Riedla - a szkoda.... Do zobaczenia za rok :) Brakowało mi tylko p.Krystyny Stańko, która przez kilka ostatnich lat świetnie prowadziła te koncerty...

Ten festiwal bez Krystyny Stańko nie jest już tym samym festiwalem. Nowy konferansjer w mojej ocenie nie poradził sobie z tym zadaniem. Kopie tekstów pani Krystyny nie najlepiej mu wychodziły.

Było pięknie!

Chłopak dał radę, dajcie spokój z tą Krysią. W Ostrzycach liczy się muzyka, nie konferansjer!