W Sierakowicach odsłonięto uroczyście tabliczkę z nazwą ulicy imienia Brunona Drywy. W ten sposób upamiętniono pochodzącego z Tuchlinka (gm. Sierakowice) pracownika portu w Gdyni zabitego podczas wydarzeń w grudniu 1970 roku. To on jest głównym bohaterem filmu "Czarny czwartek", poświęconego wydarzeniom grudniowym.
- Mamy w naszej gminie bohaterów tamtych tragicznych wydarzeń, których pamięć godzi się uczcić, stąd inicjatywa związana z nadaniem nazwy ulicy - mówił wójt gminy Sierakowice Tadeusz Kobiela, podczas dzisiejszej kameralnej uroczystości. - Pan Brunon Drywa oddał życie idąc do pracy, tak jak wielu robotników w tamtym czasie. Dziś każdy kto będzie przejeżdżał lub przechodził tą ulicą zada pytanie o to kim był i dzięki temu dowie się o tych tragicznych wydarzeniach z grudnia 1970 roku.
W uroczystości odsłonięcia tablicy z nazwą ulicy imienia Brunona Drywy wzięli udział sierakowiccy samorządowcy oraz dzieci Brunona Drywy, a także jego żona Stefania Drywa-Klóskowska, która mieszka w Sierakowicach, nieopodal uliczki nazwanej imieniem jej pierwszego męża.
- Jestem bardzo wzruszona tą uroczystością i upamiętnieniem mojego pierwszego męża. Z moim obecnym mężem chodzimy tędy na spacery. A kiedyś tą sąsiednią drogą szło się z Tuchlinka do Sierakowic, do kościoła. Mój pierwszy mąż Brunon chodził więc tędy często. Ja zresztą także, lokalizacja ulicy jest więc bardzo trafiona - mówiła pani Stefania.
Brunon Drywa był pracownikiem portu w Gdyni. W czwartek 17 grudnia, tak jak wielu robotników przyjechał do pracy i wysiadł na przystanku SKM Gdynia Stocznia. Wówczas oddziały Milicji Obywatelskiej i wojska, zgromadzone przez władze wokół stoczni, w związku ze strajkami robotników, otworzyły ogień. Według oficjalnych informacji zginęło 10 osób. Wśród ofiar był właśnie Brunon Drywa. W książce autorstwa Mirosława Piepki i Michała Pruskiego "Czarny czwartek. Gdynia '70" zaznaczono, że rykoszetujący pocisk trafił go w plecy. Zmarł w szpitalu. Zostawił żonę Stefanię oraz troje dzieci.
Jego losy stały się kanwą filmu "Czarny czwartek" w reżyserii Antoniego Krauzego.
Ja19:43, 16.12.2020
Gdzie są ci zomowcy i ormowcy co strzelali i donosili powinni nazwiska podać do publicznej wiadomości
LOP20:14, 16.12.2020
A SPRAWCY NIGDY NIE ZOSTALI UKARANI.
KOP20:15, 16.12.2020
WÓJT MA JEDNAK KLASĘ
rattus rattus21:18, 16.12.2020
Niema to jak Sierakowice wójt potrafił w odpowiedni sposób upamiętnić zamordowanego w grudniu 70 Zbigniew Godlewski w Gdynii doczekał się poniżenia którego nikt kto pamięta te czasy by się nie spodziewał Ciekawe czy władze Gdyni wystąpiły o ukaranie organizatorów tej profanacji .
Pjnjma21:38, 16.12.2020
W jacim miejscu znajdujde so ta uleca
...08:36, 17.12.2020
Okolice Kościerskiej
wystarczy pomyśleć07:56, 17.12.2020
Wtedy Polak do Polaka strzelał a co mamy teraz? Polak staje przeciw Polakowi
Co się zmieniło od tego czasu? Zawsze jesteśmy pod butem
ps. A kto słucha Kazika?
mmmo08:13, 17.12.2020
Zawsze strajkowali ci, którzy mieli najlepiej: stoczniowcy, górnicy, pracownicy dużych zakładów. Strajkowali nie po to, aby obalić komunę, ale po to, aby dostać podwyżkę. Reszta siedziała cicho, bo biedny człowiek czeka na wypłatę i nie strajkuje, bo by zdechł... Ofiary były najczęściej przypadkowe... Brak rozliczenia sprawców dobitnie świadczy o tym, że nam się TYLKO WYDAJE, że coś się zmieniło. W rzeczywistości RZĄDZĄ CI SAMI (ich potomkowie mają władzę, pieniądze oraz obsiedli instytucje państwowe), ale już na trochę innych zasadach.
kinomaniak13:11, 18.12.2020
Ale był jeszcze syn z tego co pamiętam na filmie, najstarszy.
6 1
Pewnie już dawno zdechli.