Wzruszający powrót do przeszłości przeżyli uczestnicy spotkania "Zakùrzoné òdjimczi”, które odbyło się w czwartek, 25 września, w Muzeum Kaszubskim w Kartuzach. Sala wypełniła się nie tylko gośćmi, ale przede wszystkim emocjami, gdy na ekranie pojawiły się stare fotografie z rodzinnych archiwów mieszkańców regionu.
Zdjęcia ukazywały dawne wesela, chrzciny, komunie, inne uroczystości, którym towarzyszyła muzyka, śpiew i obrzędy. Były to fotografie przedwojenne, z lat 40, 50-tych czy nawet 70-tych XX wieku.
Gospodynią wydarzenia była Joanna Gostkowska - śpiewaczka, rekonstruktorka kaszubskich pieśni i założycielka zespołu Drëszë. Tworzy ona wyjątkowy internetowy album - jego celem jest przypomnienie, jak naprawdę wyglądała kiedyś kaszubska kultura muzyczna.
W swojej opowieści podkreślała, że muzyka kaszubska nie zawsze była tym, co dziś najczęściej oglądamy na scenach podczas występów grup folklorystycznych.
- Chodzi o przypomnienie, że muzyka była organiczną częścią codzienności, towarzyszyła każdemu ważnemu momentowi w życiu ludzi - mówiła. - W naszej świadomości tkwi jedyny tylko wizerunek kaszubskiej muzyki - w strojach folklorystycznych, z burczybasem, diabelskimi skrzypcami, których na tych dawnych zdjęciach w ogóle nie widać. Były to instrumenty obrzędowe, pełniły kiedyś zupełnie inną funkcję. Nie grano na nich na weselach, nie prezentowano na scenie.
Podkreślała, że cała jej praca związana z odkrywaniem i próbą zachowania kaszubskich pieśni, zaczęła się od spotkania Władysława Jankowskiego z Chwaszczyna. Dziś jest on najprawdopodobniej jednym z ostatnich kaszubskich ludowych muzykantów. Gra głównie na diatonicznej harmonii guzikowej, ale również akordeonie i harmonijce ustnej.
Zaprezentowała m.in. zdjęcia z archiwów Jankowskiego, na których widnieją dawni kaszubscy muzykanci. Mają skrzypce, akordeony, bębny, niejednokrotnie bandeony, a także instrumenty dęte.
[FOTORELACJA]30184[/FOTORELACJA]
Widzowie mogli zobaczyć również innych kaszubskich muzykantów znanych kiedyś w regionie. Byli oni nieodłączną częścią rodzinnych uroczystości. Pozowali do zdjęć wraz z weselnymi gośćmi, uwieczniano ich podczas chrzcin, Złotych Godów i innych ważnych wydarzeń. Swoją muzyką umilali i uświetniali ten wyjątkowy czas. Niektórzy, tacy jak na przykład Jan Hinca "Abisyńczyk" i Władysław Gruba "Włoch" z gminy Szemud, cieszyli się swego rodzaju sławą i byli rozchwytywani.
Uczestnicy wydarzenia niejednokrotnie odkrywali na zdjęciach swoich bliskich, a także... instrumenty, które do dziś są przechowywane w ich rodzinach.
- Muzyka była kiedyś ważną częścią codzienności. Kiedyś spotykano się razem z sąsiadami, rodziną, śpiewano i grano. Pamiętam, jak moi dziadkowie podczas rodzinnych uroczystości pięknie śpiewali na głosy, a dziadek przygrywał na akordeonie - mówiła Joanna, która zaprezentowała zdjęcia również ze swoich rodzinnych archiwów.
Spotkanie było nie tylko próbą przypomnienia, jak cenna i ważna była muzyka i jakie dźwięki tak naprawdę kiedyś rozbrzmiewały na Kaszubach. Było również podróżą w czasie do dawnych kaszubskich tradycji, wierzeń, obrzędów, o czym ciekawie opowiadała gospodyni wydarzenia.
Po prezentacji rozpoczęła się dyskusja. Uczestnicy chętnie dzielili się swoimi wspomnieniami, opowieściami o przodkach. Podkreślano, że zdjęcia i opowieści przypomniały im, iż kaszubska muzyka i obrzędowość to nie folklor „ze sceny”, ale żywa część historii ich własnych rodzin.
Zeskanowane fotografie oraz historie, które są z nimi związane, można śledzić na prowadzonej przez Joannę stronie na Facebooku: Zakùrzoné òdjimczi / zakurzone zdjęcia .
0 0
Było bardzo ciekawie. Dziękujemy