Zamknij

Nadleśnictwo Kartuzy w niepodległej i okupowanej Polsce (1920-1945)

07:45, 21.03.2015 redakcja Aktualizacja: 10:02, 23.03.2015
Skomentuj

W okresie międzywojennym Nadleśnictwo Kartuzy zachwycało swoją florą i pięknymi drzewostanami. Jednak czasy wojny odcisnęły się tragicznym piętnem. Lasy kartuskie zostały w znacznym stopniu zdewastowane i przerzedzone. Zginęło wielu zasłużonych leśników.

Po ratyfikacji przez Niemcy traktatu wersalskiego, 10 stycznia 1920, Polska przystąpiła do przejmowania Pomorza. Obszar Nadleśnictwa Kartuzy podporządkowano Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku. Podział ten utrzymał się do 1924 roku, kiedy to kartuskie nadleśnictwo podporządkowano Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu. Stan ten trwał aż do wybuchu wojny.

h3. Antoni Stachnik pierwszym nadleśniczym

Na obszarze obecnego Nadleśnictwa Kartuzy w okresie międzywojennym znajdowały się następujące nadleśnictwa: Kartuzy, Mirachowo, Sulęczyno (północna część) oraz Kościerzyna (północna część). W 1924 r. powierzchnia nadleśnictwa obejmowała 6 225 ha (dziś jest to 18 035 ha). Od czasów pruskich nie zmienił się również podział nadleśnictwa na 8 leśnictw: Dąbrowa, Kartuzy, Dzierżążno, Smętowo, Bilowo, Kosowo, Sianowo oraz Smolne Błoto.

Pierwszym kartuskim nadleśniczym po odzyskaniu przez Polskę niepodległości został mgr inż. Antoni Stachnik.

Urodził się na Wileńszczyźnie w 1884 r. Studia leśne ukończył w Wiedniu. Przed I wojną pracował w Nadleśnictwie Jawornik w Karpatach Wschodnich. Po wojnie, w 1920 r., jako pełnomocnik Rządu Polskiego przejmował Nadleśnictwo Kartuzy z rąk niemieckich. W 1924 r. objął stanowisko nadleśniczego w Nadleśnictwie Gniewowo. Później pracował na Wileńszczyźnie, gdzie w 1939 r. został aresztowany przez NKWD. Po drugiej wojnie przez kilka miesięcy był nadleśniczym w Nadleśnictwie Mirachowo, następnie w Nadleśnictwie Czersk, gdzie pracował aż do emerytury. Zmarł w 1960 r. Został pochowany na cmentarzu w Chmielnie koło Kartuz.

W latach 1924-1931 funkcję nadleśniczego pełnił inż. Gustaw Spława Neyman. Urodził się w 1890 r. w Fermie Książęcej. Studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim, w Wyższej Szkole Rolniczej w Wiedniu oraz w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. W kwietniu 1924 r. rozpoczął pracę w Nadleśnictwie Kartuzy.

We wrześniu 1931 r. Gustaw Spława Neyman rozstał się z Kartuzami i objął Nadleśnictwo Mosina. W czasie wojny pod pseudonimem ?Grzymała? należał do ZWZ-AK z pełnomocnictwem Delegatury Rządu RP na kraj ds. leśnych w obwodzie Końskie. Po zakończeniu wojny powrócił do Nadleśnictwa Mosina, włączył się też m.in. w prace nad tworzeniem Wielkopolskiego Parku Narodowego. W 1953 r. w ramach represji stalinowskich został wysłany na wcześniejszą emeryturę. Zmarł nagle na zawał serca w 1966 r.

h3. Mundur i Kordelas Leśnika Polskiego

W okresie międzywojennym flora nadleśnictwa przyciągała naukowców z wydziałów leśnych, którzy wraz ze studentami przyjeżdżali tu na praktyki. Na terenie nadleśnictwa odbywały się też kilkudniowe polowania, w których brali udział miejscowi notable. Na jedno z takich polowań przyjechał nawet ówczesny minister leśnictwa Niezabitowski. W okresie międzywojennym Nadleśnictwo Kartuzy było bardzo rentowne. Sprzedawano duże ilości drewna oraz torfu na opał (w 1924 r. sprzedano 12 496 m3). Ponadto po cenach ulgowych wydawano drewno dla ubogich i inwalidów.

Aż do 1924 r. posługiwano się niemieckimi planami gospodarczymi. Dla Nadleśnictwa Kartuzy pierwszy plan sporządzono na lata 1925/26 ? 1934/35. Do 1930 r. nie było uregulowań dotyczących umundurowania służby leśnej w państwie polskim. Powszechny stał się mundur z dystynkcjami tzw. wzoru pruskiego. Po modyfikacji w 1930 r. stał się podstawą ogólnoeuropejskiego umundurowania leśnego. Oznaczenie stopni służbowych miało swój wyraz na czapkach oraz patkach mundurowych.

Godność służbową wyznaczał również Kordelas Leśnika Polskiego. Poszczególnym grupom funkcjonariuszy przysługiwały różne jego postacie.

h3. Archiwalne dokumenty

Lasy Szwajcarii Kaszubskiej, a zwłaszcza lasy mirachowskie wielokrotnie opisywano w przewodnikach podkreślając ich piękno. Autorzy przewodników podkreślali też, że zdaniem niektórych badaczy w okolicach Kartuz, Wieżycy i Mirachowa występowały najpiękniejsze lasy bukowe. Także Aleksander Majkowski w ?Życiu i przygodach Remusa zawarł piękny, a zarazem tajemniczy obraz mirachowskiego lasu.

W archiwum nadleśnictwa zachowały się ciekawe dokumenty z okresu międzywojennego. Widnieją na nich pieczęcie Nadleśnictwa Kartuzy i Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu oraz podpisy ówczesnych dyrektorów, nadleśniczych i leśniczych:

h3. Nadleśnictwo tuż przed wybuchem wojny

Kolejnym i ostatnim przed wybuchem II wojny światowej kartuskim nadleśniczym został Sobiesław Mościcki. O tym zasłużonym leśniku i żołnierzu, zamordowanym w 1940 roku w Charkowie strzałem w tył głowy "pisaliśmy tutaj":http://expresskaszubski.pl/lasy-zapraszaja/2014/09/tragiczne-losy-kartuskich-lesnikow-podczas-ii-wojny-swiatowej-i-po-jej-zakonczeniu.

Dodajmy, że dla upamiętnienia tej wspaniałej postaci z inicjatywy kartuskich leśników 9 września 2014 roku odbyło się "uroczyste posadzenie ?Katyńskiego Dębu Pamięci":http://expresskaszubski.pl/lasy-zapraszaja/2014/09/posadzili-dab-katynski-pamieci-sobieslawa-moscickiego Sobiesława Marii Mościckiego, Nadleśniczego Nadleśnictwa Kartuzy, kapitana rezerwy wojska Polskiego, uczestnika wojny obronnej 1939 roku, zamordowanego w piwnicy NKWD w Charkowie".

W 1933 r. obsadę kadrową Nadleśnictwa Kartuzy tworzyli: Sobiesław Mościcki ? nadleśniczy, Grzegorz Wika Czarnowski ? sekretarz, Marian Kijek i Wincenty Woźniak ? podleśniczy oraz leśniczowie ? Ludwik Ratajczak, Franciszek Ceynowa, Józef Hirsch, Teofil Miotk, Leon Kolka, Ignacy Marek i Józef Oler.

W 1923 r. Nadleśniczym ówczesnego Nadleśnictwa Mirachowo był pochodzący ze Śląska Cieszyńskiego Antoni Tomaszek. W 1933 r. nadleśnictwem zarządzał Stanisław Grus, leśniczymi byli: Emil Plaschke, Franciszek Kluz, Leon Hinca, Władysław Łosiński, Stanisław Leraczyk, Juliusz Peek, Franciszek Knut, Mieczysław Kryczka i Wiktor Bobkowski, a podleśniczymi ? Hugon Wika Czarnowski i Alojzy Dobiesza.

W okresie międzywojennym siedziba nadleśnictwa mieściła się przy ul. Jeziornej 25. Był to otynkowany 10-pokojowy budynek z oszkloną werandą, położony na skarpie, w ładnym ogrodzie z dużą ilością ozdobnych drzew, krzewów i kwiatów. W siedzibie nadleśnictwa umieszczono m.in. centralę telefoniczną, w której łączono rozmowy do poszczególnych leśniczówek. Po II wojnie światowej w okazałej byłej siedzibie nadleśnictwa mieściło się przedszkole. Budynek spłonął w latach 70-tych XX wieku. Pozostała jedynie stara lipa, rosnąca przy nieistniejącym już płocie, biegnącym przy ul. Jeziornej.

W związku z zagrożeniem wojennym, latem 1939 r. Dyrekcja Lasów Państwowych w Toruniu rozsyłała do nadleśnictw zarządzenia ustalające sposób postępowania na wypadek wybuchu wojny. Przewidywały one, że po wkroczeniu wroga w granice państwa urzędy nadleśnictw znajdujące się w pobliżu granicy z Niemcami należy ewakuować w głąb kraju. Ewakuacji miały podlegać: aparaty urządzeniowe, mapy, kasa, księgi kasowe, akta personalne oraz teczki akt tajnych i poufnych. Spośród pracowników obowiązkowi ewakuacji podlegał jedynie nadleśniczy z rodziną.

h3. Leśnicy byli groźnymi przeciwnikami

Dla okupanta leśnicy byli groźnymi przeciwnikami: byli wykształceni i przeszkoleni wojskowo, mieli bardzo dobre kontakty ludnością miejscową, a przede wszystkim doskonale znali strategiczny dla walk teren leśny. Niemcy, po wkroczeniu na tereny będące w zarządzie ówczesnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu, przystąpili do organizowania własnej administracji leśnej. W czasie wojny praktycznie nie uległa zmianie powierzchnia nadleśnictwa, natomiast wprowadzono nowe nazewnictwo i podziały.

Nowe, oczywiście niemieckie nazwy otrzymały wszystkie leśnictwa. Były to: Bülow (Bilowo), Grüneich (Dąbrowa), Karthaus (Kartuzy), Kienbruch (Smolne Błoto), Kossau (Kosowo), Schwanau (Sianowo), Seersen (Dzierżążno), Schmentau (Smętowo).

Niemcy zaczęli też obsadzać nadleśnictwa niemieckimi urzędnikami. Dotychczasowych nadleśniczych i leśniczych przenoszono na niższe stanowiska, umieszczano w obozach koncentracyjnych bądź mordowano. Leśnicy ginęli też z rąk stalinowców.

*Mariana Kijka ? podleśniczego Nadleśnictwa Kartuzy, potem sekretarza Nadleśnictwa Dębowo rozstrzelano wraz z dużą grupą inteligencji w lesie Szpęgawskim w listopadzie 1939 r.*

Marian Kijek urodził się w 1907 r. w Bobrownikach w Wielkopolsce w rodzinie ziemiańskiej . Ukończył Państwową Szkołę dla Leśniczych w Margoninie i w 1926 roku rozpoczął praktykę leśną w kartuskim nadleśnictwie. Po jej ukończeniu został podleśniczym, a następnie podleśniczym administracyjnym. W 1937 roku, kiedy Nadleśnictwem Kartuzy zarządzał Sobiesław Mościcki, awansował na sekretarza Nadleśnictwa Dębowo (dzisiejszy teren Nadleśnictwa Starogard). Tam został członkiem Polskiego Związku Zachodniego dawniej Polskiego Związku Kresów Zachodnich ówczesnej organizacji patriotycznej, która przeciwstawiała się osadnictwu niemieckiemu na terenie Pomorza oraz germanizacji.

Po wybuchu II wojny światowej 24 września 1939 roku został aresztowany z Nadleśniczym Nadleśnictwa Dębowo Eugeniuszem Czechowskim i praktykantem Bolesławem Chwalaną przez gestapo. Najpierw wywieziono ich na teren zamku w Gniewie, gdzie przetrzymywano innych Polaków, a po dwóch dniach transportem zbiorowym przetransportowano ich do Szpęgawska. Tutaj dwaj pierwsi zostali bez sądu rozstrzelani z dużą grupą inteligencji. Bolesławowi Chwalanie udało się zbiec. Prawdopodobna data egzekucji to 15 listopada 1939 roku, obaj - Marian Kijek i Eugeniusz Czechowski leżą w zborowej mogile w Lesie Szpęgawskim.

*Józef Król leśniczy w Kolańskiej Hucie w latach 1925 -1945 został aresztowany przez wojsko radzieckie i internowany w głąb Rosji, gdzie zmarł w 1947 r.*

Urodził się w 1898 roku w Borzestowskich Pustkach. Podobnie jak Marian Kijek ukończył w latach 20. Państwową Szkołę dla Leśniczych w Margoninie, wcześniej był uczniem leśnym na praktyce w Nadleśnictwie Mirachowo (teraz teren Nadleśnictwa Kartuzy). Jako podyplomowy praktykant kontynuował pracę w Nadleśnictwie Mirachowo, a potem w Nadleśnictwie Kartuzy, gdzie został awansowany na leśniczego w Leśnictwie Kolańska Huta.

W latach międzywojennych Józef Król był działaczem Polskiego Związku Zachodniego. Został nawet odznaczony złotym medalem za działalność na tym polu. Po wybuchu II wojny światowej i pełnym opanowaniu Kaszub przez Niemców podpisał Volkslistę (był inwalidą wojennym z I wojny światowej armii pruskiej), dzięki czemu utrzymał stanowisko, a co ważniejsze obronił wolność i życie, ochronił rodzinę oraz aktywnie wspierał uciekinierów, polskich patriotów ukrywających się przed okupantem.

Dawał pełne schronienie wraz z wyżywieniem w leśniczówce, w bunkrach poza nią, w gajówce Ignacego Kujacha i domach rodziny i przyjaciół. Przywoził lub umożliwiał zdobycie drewna na opał i budulec w sposób bezpieczny dla ukrywających się ludzi. Dotyczyło to też wyboru miejsca na bunkry i szałasy, a potem prowadzenia tak prac leśnych żeby nie zostały odkryte. Zbierał informacje o obławach i możliwych aresztowaniach, wystawiał ?lewe ? dokumenty, tzw. przepustki dla robotników leśnych, aby zagrożeni złapaniem mogli się w miarę bezpiecznie się przemieszczać.

Praktycznie zorganizował grupę ludzi złożoną głównie ze swojej rodziny i rodziny żony, których skuteczna pomoc i opieka nad ukrywającymi się spowodowała, że Niemcy nie znaleźli żadnej kryjówki przez okres całej wojny. Dobrze żył z lokalną społecznością, również niemieckiego pochodzenia, co miało tez ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa swoich podopiecznych. W sumie w lasach Kolańskiej Huty ukrywało się 42 Polaków, dwóch angielskich zbiegów z wojennego obozu jenieckiego oraz jeden Ukrainiec.

Ta dobroć nie została jednak wynagrodzona przez los. 24 marca 1945 roku Józef Król został aresztowany przez wojsko radzieckie, prawdopodobnie NKWD. Został internowany bez sądu w głąb ZSRR do obwodu swierdłowskiego za Uralem. Miał wrócić w ramach repatriacji, ale niestety w październiku 1947 roku zmarł zniszczony gruźlicą.

26 marca 1946 roku Sąd Grodzki w Kartuzach zrehabilitował Józefa Króla w pełni praw ?Obywatelstwa Polskiego?. Tadeusz Hamerski, jeden z wielu uratowanych przez Józefa Króla napisał jego biografię. W przedmowie zawarł takie słowa: ?Niniejsze wspomnienie ? biografię o Józefie Królu i jego rodzinie piszę po 60 latach. Czuje się winnym, że dopiero teraz oddaje hołd temu wspaniałemu człowiekowi, Polakowi, Kaszubowi z krwi i kości, który zawsze podkreślał swoje głębokie polsko-kaszubskie pochodzenie. ?Jako jeden z 42 Polaków kryjąc się przed okupantem niemieckim, miałem szczęście, że trafiłem w rejon Leśnictwa Kolańska Huta gdzie leśnym był Józef Król i gajowym Kujach.?

Z rąk hitlerowców zginął także leśniczy Leśnictwa Uniradze Bronisław Brunke. Rozstrzelano o w 1943 r. za współpracę z partyzantami. Sierakowicki leśnik Stanisław Pioch jako żołnierz rezerwy został najpierw uwięziony w Berezweczu, a po niedługim czasie stracony w Mińsku lub Orszy.

h3. Przeżyli makabrę II wojny światowej i zniewolenie radzieckie

*Stefan Szydlarski* (ojciec emerytowanego nadleśniczego Nadleśnictwa Kartuzy Marcina Szydlarskiego) urodził się w 1913 roku we wsi Wysoka w powiecie Sępólno. Od 1931 do 1934 był praktykantem leśnym Nadleśnictwie Rytel (RDLP Toruń). W latach 1934-35 był słuchaczem Szkoły Leśnej dla Leśniczych w Margoninie. Po odbyciu służby wojskowej w 4 Pułku Lotniczym w Toruniu podjął pracę podleśniczego w Nadleśnictwie Mirachowo. Urząd ten sprawował aż do sierpnia 1939 roku.

Objęty powszechną mobilizacją w sierpniu 1939 roku wziął udział w kampanii wrześniowej. Dostał się do niewoli w Warszawie na Pradze i został umieszczony w obozie dla internowanych w Karolewie koło Więcborka, gdzie był przetrzymywany do grudnia 1939 roku. Pod koniec października grupa kilkunastu jeńców, wśród których był Stefan Szydlarski, w asyście kilku uzbrojonych SS-manów, była eskortowana do miejsca rozstrzelania. Tylko konieczność pilnej likwidacji grupy Żydów i zapadający zmrok spowodował, że jeńców polskich cofnięto do obozu odraczając termin egzekucji. Stefan Szydlarski cudem ocalał ? następnego dnia ?uratował? go któryś z SS-manów, który pilnie potrzebował do pracy w archiwum kogoś, kto znał się na kaligrafii. Reszta nieszczęśników z tej grupy został zamordowana.

Po powrocie z obozu Stefan Szydlarski został zatrudniony na stanowisku pomocnika leśnego w niemieckim biurze Nadleśnictwa Mirachowo, gdzie pracował do sierpnia 1943 roku. W tym czasie związał się z ruchem oporu w ramach organizacji Gryf Pomorski. W sierpniu 1943 roku został aresztowany przez gestapo i osadzony w więzieniu w Gdańsku, następnie przeniesiony do obozu koncentracyjnego Stutthof w charakterze więźnia politycznego (nr obozowy 26 355). W obozie przebywał do lutego 1945 roku uczestnicząc w marszu śmierci - ewakuacji obozu na zachód. Uciekł podczas przemarszu kolumny więźniów przez Żukowo w lutym 1945 roku.

Przeprowadził się Ziemie Odzyskane, gdyż wówczas na Kaszubach było bardzo niebezpiecznie. Tym razem NKWD i UB bardzo intensywnie poszukiwało byłych więźniów politycznych obozu koncentracyjnego Stutthof. Do 1958 roku zatrudniony był na stanowisku leśniczego Leśnictwa Lipka w Nadleśnictwie Lipka w powiecie złotowskim (obecnie RDLP w Pile). W 1958 roku przeniósł się z powrotem do Nadleśnictwa Mirachowo, gdzie był brakarzem, potem głównym księgowym. Pracę zawodową zakończył w Nadleśnictwie Kartuzy na stanowisku leśniczego technologa w 1978 roku. Zmarł 17 kwietnia 2005 roku w wieku 92 lat. Pochowany jest w Mirachowie.

*Józef Świeżyński* urodził się w 1912 roku w miejscowości Rynek w powiecie lubawskim. W 1934 roku ukończył Państwową Szkołę dla Leśniczych w Margoninie. Od 1937 roku pracował jako podleśniczy w Nadleśnictwie Gdynia-Chylonia, a następnie został zatrudniony w zespole geodezyjnym.

Podczas prac terenowych w okolicy Lipusza w powiecie kościerskim został aresztowany przez gestapo. W maju 1943 roku został osadzony jako więzień polityczny z numerem 22 765 w obozie koncentracyjnym w Stutthof. Pod koniec stycznia 1945 roku opuścił obóz koncentracyjny w ramach Marszu Śmierci, z którego został ?wyzwolony? przez armię radziecką, by zostać zaprzęgnięty do pędzenia koni zrabowanych cywilom. Udało mu się stamtąd uciec, unikając śmierci z wycieczenia. Kiedy zjawił się w domu, nie poznała go nawet matka ? zaskoczona niespodziewanym gościem zapytała: ?słucham pana?.

Po zakończeniu II wojny światowej jesienią 1945 r. Józef Świeżyński rozpoczął pracę w ramach tzw. nakazu pracy w tartaku w Nadleśnictwie Ryjewo. Na przełomie września i października 1947 roku został leśniczym Leśnictwa Gardeja w Nadleśnictwie Kwidzyn. Nadleśniczym był tam inż. Bolesław Usow pseudonim Konar ? dowódca oddziału Armii Krajowej miedzy innymi znanego z uczestnictwa w bitwie o Porytowe Wzgórze (czerwiec 1944, Równina Biłgorajska, Lasy Janowskie).

Od 1959 roku do 1973 roku pełnił funkcję nadleśniczego Nadleśnictwa Sulęczyno. W związku ze zmianami organizacyjnymi i terytorialnym w Lasach Państwowych po połączeniu Nadleśnictw, Sulęczyno znalazło się w granicach Nadleśnictwa Lipusz. Józef Świeżyński przyjął w 1974 r. stanowisko zastępcy nadleśniczego w Nadleśnictwie Kartuzy. Funkcję tę sprawował do przejścia na emeryturę w 1977 r. Zmarł 20 marca 1980 roku w Sulęczynie.

(oprac. na podst. Nadleśnictwo Kartuzy. Historia i współczesność, Kartuzy 2008, s. 53-78; życiorysy leśników opracował Jarosław Pawlikowski)

(redakcja)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(7)

bolecbolec

0 0

"W okresie międzywojennym Nadleśnictwo Kartuzy było bardzo rentowne. Sprzedawano duże ilości drewna oraz torfu na opał (w 1924 r. sprzedano 12 496 m3). Ponadto po cenach ulgowych wydawano drewno dla ubogich i inwalidów."

teraz nic się nie zmieniło oprócz punktu ostatniego. 08:40, 21.03.2015

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

bolecbolec

0 0

"W czasie wojny praktycznie nie uległa zmianie powierzchnia nadleśnictwa, natomiast wprowadzono nowe nazewnictwo i podziały. Nowe, oczywiście niemieckie nazwy otrzymały wszystkie leśnictwa. Były to: Bülow (Bilowo), Grüneich (Dąbrowa), Karthaus (Kartuzy), Kienbruch (Smolne Błoto), Kossau (Kosowo), Schwanau (Sianowo), Seersen (Dzierżążno), Schmentau (Smętowo)."

hehe - niezłe. tak złowrogo brzmiący komentarz powinien znajdować się na początku artykułu, w części poświęconej przejęcia pomorza przez polaków. niemcy po wkroczeniu we wrześniu '39 po prostu nadali leśnictwom starte nazwy, z czasów kiedy były ustanawiane, tj. z okresu pruskiego. nie wypierajmy się historii naszych terenów. 08:52, 21.03.2015

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ObywatelObywatel

0 0

Piękny artykuł. Piękna lekcja historii i patriotyzmu.
Wielkie Wam za to dzięki i gratulacje. Marzę, aby tego rodzaju
materiały zostały przeniesione do kartuskich szkół. 13:09, 21.03.2015

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

JO JOJO JO

0 0

Teraz to wszyscy byli kaszubami.
Dziwne, że w szkole tak gnębiono dzieci, które mówiły po kaszubsku.
Teraz Ci sami nauczyciele popierają ten "język" (oczywiście nie za darmo) i zbierają nagrody. 18:51, 21.03.2015

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Autor: redakcjaAutor: redakcja

0 0

tylko kto to ?
brak podpisu ! 19:21, 21.03.2015

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Gringo69Gringo69

0 0

Coś w tym musi być.Moi rodzice między sobą mówili po kaszubsku,ale do nas tylko po polsku.Tata zawsze tłumaczył,że nie chce abyśmy przeżyli w szkole takie nieprzyjemności -co on miał za mówienie w języku kaszubskim.Co prawda było to w latach 50tych XX wieku-ale zawsze. 09:52, 23.03.2015

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

OlfazOlfaz

0 0

Bo teraz za naukę kaszubskiego szkoły dostają dofinansowanie. za kasę to dzieci nawet w kongo gadać nauczą... 13:04, 24.03.2015

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%