Rynek ubezpieczeń coraz częściej zderza się z nowym stylem korzystania z samochodów. Dla wielu osób auto nie jest już codziennym narzędziem pracy, lecz środkiem transportu używanym okazjonalnie, sezonowo albo wyłącznie w określonych sytuacjach. W takich realiach rośnie zainteresowanie rozwiązaniami elastycznymi, dopasowanymi do faktycznego czasu użytkowania pojazdu.
Dlaczego kierowcy w ogóle pytają o AC na godziny?
Jednym z częściej pojawiających się pytań jest właśnie: AC na godziny – czy to jest możliwe? To pytanie nie bierze się znikąd. W innych obszarach życia krótkoterminowe usługi stały się normą. Tymczasem w przypadku autocasco odpowiedź pozostaje niezmienna i oparta na realiach rynku ubezpieczeniowego. W Polsce nie ma obecnie możliwości wykupienia pełnoprawnego AC na godziny. Co ważne, nie jest to luka w ofercie, lecz efekt świadomych decyzji rynkowych.
Potrzeba krótkoterminowej ochrony nie wynika z chęci oszczędzania za wszelką cenę, ale z bardzo konkretnych scenariuszy użytkowania samochodu. Wielu kierowców korzysta z auta sporadycznie, na przykład tylko podczas dłuższych wyjazdów albo w określonych miesiącach roku. Inni posiadają dwa samochody i chcieliby objąć pełnym AC tylko ten, który w danym momencie faktycznie wyjeżdża na drogę. Najczęściej chodzi o sytuacje takie jak:
- jednorazowy wyjazd wakacyjny lub służbowy,
- parkowanie auta w obcym mieście lub pod blokiem bez monitoringu,
- okazjonalne użytkowanie droższego lub nowo kupionego pojazdu,
- korzystanie z samochodu tylko przez kilka dni w miesiącu.
AC a model ubezpieczeniowy – tu zaczynają się schody
- wartość i wiek pojazdu,
- historia szkód właściciela,
- miejsce zamieszkania i parkowania auta,
- typowe ryzyka dla danego modelu,
- przewidywany sposób eksploatacji.
W przypadku ochrony liczonej w godzinach te założenia przestają mieć sens. Ryzyko szkody w ciągu jednej lub kilku godzin nadal istnieje, natomiast składka byłaby symboliczna w porównaniu z potencjalnym kosztem odszkodowania. Z punktu widzenia ubezpieczyciela bilans ryzyka i przychodu przestaje się zgadzać.
Była próba. I to całkiem niedawno
Warto jasno podkreślić, że koncepcja AC na godziny nie jest wyłącznie teoretyczna. W 2019 roku na polskim rynku pojawiła się oferta krótkoterminowego autocasco, aktywowanego za pomocą aplikacji mobilnej. Kierowca mógł sam zdecydować, kiedy ochrona ma się rozpocząć i jak długo ma trwać, nawet przez kilka godzin. Rozwiązanie było nowoczesne i odpowiadało na realną potrzebę elastyczności. Dlaczego więc dziś nie ma po nim śladu? Powody okazały się bardzo prozaiczne:
- zainteresowanie klientów było niższe, niż zakładano,
- koszty operacyjne przewyższały zakładane przychody,
- ryzyko nadużyć było trudne do ograniczenia,
- użytkownicy częściej wybierali tańsze formy ochrony.
Efekt był jeden: produkt został wycofany, a rynek nie zdecydował się na kolejne eksperymenty w tym kierunku.
Co jest dostępne zamiast AC na godziny?
Brak AC na godziny nie oznacza, że kierowcy są całkowicie pozbawieni możliwości elastycznej ochrony. Na rynku funkcjonują rozwiązania, które częściowo odpowiadają na tę potrzebę, choć nie są jej pełnym odpowiednikiem. Najczęściej spotykane opcje to:
- AC krótkoterminowe, zawierane na kilka dni lub tygodni, zwykle w szczególnych przypadkach,
- AC mini, obejmujące tylko wybrane ryzyka, takie jak kradzież lub szkoda całkowita,
- assistance krótkoterminowe, które zabezpiecza kierowcę w razie awarii, ale nie chroni auta jako mienia,
- polisy powiązane z leasingiem lub zakupem pojazdu, dostępne wyłącznie w określonych warunkach.
Każde z tych rozwiązań ma swoje zastosowanie, ale żadne nie jest równoznaczne z koncepcją autocasco na godziny.
Uwaga na marketingowe uproszczenia
W świetle tych informacji warto zachować czujność wobec ofert, które sugerują „ubezpieczenie auta na krótki czas”. W praktyce bardzo często okazuje się, że:
- nie jest to autocasco, lecz assistance,
- zakres ochrony jest mocno ograniczony,
- polisa nie obejmuje szkód własnych pojazdu,
- odpowiedzialność ubezpieczyciela jest symboliczna.