Premier w Kościerzynie zaprosił działaczkę Agrounii "do pokoiku obok". Tam miała paść propozycja

Evelina Viśnevska, działaczka społeczna i liderka Agrounii na Pomorzu próbowała w Kościerzynie zadać premierowi Mateuszowi Morawieckiemu pytania dotyczące sytuacji rolników. Gdy to się nie udało została zaproszona do "pokoiku" na rozmowę. - Dostałam tam propozycję, żeby przejść do PiS-u - relacjonuje.

Nie milkną echa i komentarze po weekendowej wizycie premiera Mateusza Morawieckiego w Kościerzynie. Szef rządu dużo mówił o polityce migracyjnej i "złej Unii Europejskiej", musiał się też zmierzyć z trudnymi pytaniami od publiczności i reakcjami protestujących przed salą. Wygwizdany został m.in. zmierzający na spotkanie poseł Marcin Horała. 

Ale na zupełnie osobny wątek spotkania zwracają uwagę działacze Agrounii. Evelina Viśnevska, działaczka społeczna i liderka Agrounii w regionie zamieściła nagranie, na którym opowiada, jak próbowała zadać pytania premierowi. Ponieważ jej się to nie udało, kobieta przeciskająca się przez tłum i odsuwana przez ochroniarzy została przez szefa rządu zaproszona "do pokoiku obok". 

- Zapraszam osobno na rozmowę, bo ja tutaj nie będę rozmów prowadził - stwierdził szef rządu. 

Kobieta mówi, że poszła na rozmowę, ale nie takiego jej efektu się spodziewała. 

- Dzisiaj wiem jedno: premier Mateusz Morawiecki jest oderwany totalnie od rzeczywistości. Nie wie, że jest problem z napływającymi z Ukrainy owocami miękkimi, nie wie że ten problem można było wcześniej załatwić. Nie wie wielu rzeczy. Dostałam tam propozycję, żeby pójść do PiS-u - relacjonuje Evelina Viśnevska. - Ja nie pójdę do żadnego PiS-u, bo jestem po to, by załatwić wasze sprawy, a nie dostawać obietnice od rządzących. 

Sprawę skomentował już także Michał Kołodziejczak, lider Agrounii. 

- Właśnie w taki sposób budowana jest w Polsce polityka przez Zjednoczoną Prawicę. Kupowanie ludzi poprzez obiecywanie im stanowisk, miejsc na listach. To jest niesmaczne i politycznie niemoralne. Ja takiej polityki nie chcę. Oni chcą używać swoich wpływów, swoich stanowisk, by przeciągać ludzi do siebie, a nie zajmować się rozwiązywaniem naszych problemów - mówił na konferencji prasowej Michał Kołodziejczak. - Po drugie, najpierw mówi się, że można zadać pytanie na spotkaniu otwartym z premierem Morawieckim. A potem następuje nagły koniec spotkania i owszem, pytanie można zadać, ale już bez kamer, bez udziału ludzi, bez nikogo, kto zobaczy, jak trafnym pytaniem można "zagiąć" Morawieckiego i pokazać, że ich polityka jest pustą wydmuszką.