Będzie potrzeba więcej niż 50% obecności, by zaliczyć przedmiot - Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotowuje nowe przepisy dotyczące frekwencji w szkołach. Zmiany mogą okazać się rewolucyjne i wpłynąć na codzienne funkcjonowanie uczniów i nauczycieli.
Ministerstwo Edukacji Narodowej, pod przewodnictwem Barbary Nowackiej, pracuje nad zmianami w przepisach dotyczących frekwencji szkolnej.
Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", wkrótce uczniowie mogą potrzebować wyższej niż dotychczas obecności na zajęciach, aby uzyskać zaliczenie przedmiotu.
Obecnie 50% usprawiedliwionych nieobecności wystarcza do zaliczenia, ale ten próg ma zostać podniesiony.
Wiceszefowa resortu edukacji, Katarzyna Lubnauer, już w lipcu zwracała uwagę na problem z wyjazdami dzieci w trakcie roku szkolnego.
Według wstępnych informacji, MEN rozważa wprowadzenie wyższego progu frekwencji, który może wynosić nawet 70%. Jednak konkretnych szczegółów resort jeszcze nie ujawnił.
Nauczyciele od lat alarmują, że nieobecności uczniów w czerwcu i we wrześniu znacznie utrudniają prowadzenie zajęć. Obecny stan rzeczy powoduje, że nauczyciele często muszą powtarzać materiał, co zaburza harmonogram zajęć.
Ministerstwo zapowiada wprowadzenie tych przepisów, aby przywrócić porządek w szkolnej frekwencji, a jednocześnie przypominać rodzicom o obowiązku szkolnym.
STOP STOP 15:27, 16.11.2024
0 0
Jedyną rewolucją potrzebną w oświacie jest odsunięcie od niej obecnie zarządzających nią destruktorek To co robią z naszą oświatą było marzeniem faszystów hitlera i komunistów stalina To jakieś antypolskie wariactwo 15:27, 16.11.2024