Od stycznia do sierpnia br. farmaceuci wystawili niespełna 15 tys. recept na pigułki "dzień po" - poinformował w czwartek PAP Narodowy Fundusz Zdrowia. W pilotażowym programie dostępu do antykoncepcji awaryjnej bierze udział 1420 aptek.
Od stycznia do sierpnia br. wystawiono 14862 recepty farmaceutyczne na pigułki "dzień po" - przekazał PAP Narodowy Fundusz Zdrowia. A od początku pilotażu farmaceuci wystawili pacjentkom nieco ponad 25 tys. recept (10830 - w ub. roku).
Za usługę związaną z przeprowadzeniem wywiadu z pacjentką i wystawienia jej recepty apteka otrzymuje 50 zł. Sama pigułka kosztuje ok. 70-135 zł i ten wydatek pozostaje po stronie pacjentki. Może ona skorzystać z programu pilotażowego raz w miesiącu.
Z danych NFZ wynika, że w ub. roku najwięcej recept na tabletki "dzień po" wystawiono w woj. mazowieckim, śląskim, wielkopolskim, małopolskim i pomorskim. Najmniej - opolskim, świętokrzyskim i lubuskim. Po pigułki najczęściej zgłaszały się do aptek kobiety w wieku 20-29 lat; najrzadziej po antykoncepcję awaryjną na receptę od farmaceuty przychodziły nastolatki. W ub. roku pacjentkom w wieku 15-19 lat wypisano 1635 recept.
Dane dotyczące recept farmaceutycznych pokazują, że pigułki sprzedane pacjentkom w ramach pilotażu stanowią niewielką część wszystkich, na podstawie których sprzedawane są pigułki "dzień po". Według Ministerstwa Zdrowia, w Polsce rocznie wystawia się i realizuje między 250 a 300 tysięcy recept na antykoncepcję awaryjną. Może je wystawić lekarz każdej specjalności, również w podstawowej opiece zdrowotnej oraz w ramach nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej. Działają też fundacje, które pośredniczą w darmowym wystawianiu recept.
Możliwość sprzedaży pigułki antykoncepcji awaryjnej zawierającej octan uliprystalu (o nazwie handlowej ellaOne) dopuściła w 2015 r. Komisja Europejska. Decyzję oparła o rekomendację Europejskiej Agencji Leków.
W Polsce tabletka była dostępna bez recepty dla pacjentek od 15. roku życia przez dwa lata. Rozporządzenie, wprowadzające do obrotu bez recepty pigułkę, podpisał w kwietniu 2015 r. Bartosz Arłukowicz, minister zdrowia w rządzie PO-PSL, kierowanym wtedy przez Ewę Kopacz. Receptę przywrócił w 2017 r. minister zdrowia w rządzie PiS Konstanty Radziwiłł. W efekcie Polska i Węgry to jedyne państwa członkowskie Unii Europejskiej, gdzie wymagana jest recepta na ten rodzaj antykoncepcji.
Zniesienie recepty na pigułkę było jedną z obietnic wyborczych Koalicji Obywatelskiej, zapisaną w "100 konkretach na pierwsze 100 dni rządu". Szefowa MZ była zdeterminowana, by przywrócić możliwość kupienia tabletki "dzień po" bez recepty.
Wprowadzając pilotaż dla aptek, resort zdrowia obszedł weto prezydenta Andrzeja Dudy. Wiosną ub. nie zgodził się on na podpisanie ustawy znoszącej recepty na pigułkę "dzień po", ponieważ pozwalała na zakup osobom od 15. roku życia bez konieczności zgody opiekuna. Uznał, że w przypadku tak młodych osób rodzice powinni wyrazić zgodę na zastosowanie tabletki.
Zamiast ustawy jest więc program pilotażowy dla aptek. Pacjentki mają w nim możliwość zakupu pigułek zawierających octan uliprystalu, który hamuje lub opóźnia owulację, w ramach usługi farmaceutycznej. Leszczyna chciała przy tym, by pigułki mogły samodzielnie kupować osoby powyżej 15 lat. Obawy co do legalności takiego rozwiązania zgłosiły jednak samorządy lekarski i aptekarski. W efekcie w aptekach, które prowadzą sprzedaż antykoncepcji awaryjnej (obecnie to 1420 placówek na niespełna 12 tys. wszystkich; ich aktualizowana lista dostępna jest na stronie pacjent.gov.pl), farmaceuci w przypadku pacjentek niepełnoletnich wymagają od nich zgody rodzica na zakup tabletki.
Według rozporządzenia, na podstawie którego uruchomiono tę formę sprzedaży antykoncepcji awaryjnej, pilotaż ma potrwać do 30 czerwca 2026 roku.
Anita Karwowska (PAP)
akar/ jann/ mow/
3 0
ludobójcy i *%#)!&