Zamknij

"Przez lata byłam ofiarą przemocy". Osoby takie jak Sandra, tu zyskają pomoc!

11:16, 29.11.2022 artykuł sponsorowany Aktualizacja: 15:18, 30.11.2022

Sandra przez kilkanaście lat była ofiarą przemocy domowej - obelgi, poniżanie, szantaż były jej codziennością. Gdy mąż podniósł na nią rękę, znalazła w sobie siłę, by zwrócić się o pomoc, którą znalazła w kartuskim GOPSie. To właśnie do osób takich jak Sandra, skierowany jest Tydzień Białej Wstążki, który od 1 do 7 grudnia odbędzie się także w Kartuzach. 

Sandra i Grzegorz uważani byli przez wielu za idealne małżeństwo: wspaniałe dzieci, lubiani przez przyjaciół, weseli, uśmiechnięci, pomocni i towarzyscy. Tymczasem za zamkniętymi drzwiami rozgrywał się dramat - kobiety i jej dzieci. 

- Mąż latami znęcał się nade mną psychicznie, a także nad naszymi dziećmi. Wyzywał, popychał, wyśmiewał. Życzył mi i dzieciom śmierci. Jest alkoholikiem, pił na umór niemal 24 godziny na dobę - opowiada nam Sandra. - Wiele razy chciałam dzwonić na policję, ale zawsze coś mnie powstrzymywało. Sama pochodzę z rozbitej rodziny i moim marzeniem było mieć pełną rodzinę. Przekonywałam sama siebie, że przecież dzieci muszą żyć z mamą i tatą. Uważałam, że robię to dla ich dobra. Tłumaczyłam sobie: przecież niektórzy mają gorzej, kobiety są bite do nieprzytomności. Ale gdy w końcu Grzegorz w nocy podniósł na mnie rękę, zadzwoniłam na policję.

Niebieska karta dla sprawcy przemocy

Sandra została poinformowana, że może mężowi założyć "niebieską kartę" - nawet podczas interwencji policji.

- Ja postanowiłam opowiedzieć moją historię pracowniczce GOPS-u w Kartuzach. Szłam tam z pewną obawą, myślałam, że od razu zostanę oceniona, że zmyślam, że pewnie sobie na to zasłużyłam, że to wszystko moja wina... Przecież niejednokrotnie słyszałam wcześniej: ale wiesz, jak to jest w małżeństwie, ludzie się pokłócą, a potem się godzą. W spokoju opowiedziałam, co mnie spotkało. Bardzo się zdziwiłam, gdy pani Joanna powiedziała, że przez wiele lat nade mną się znęcano i to powinno być karane. Z uwagą mnie wysłuchała i założyła mężowi tzw. niebieską kartę. 

„Niebieska Karta” to dokument, który mogą założyć przedstawiciele jednostek pomocy społecznej, gminnych komisji rozwiązywania problemów alkoholowych, policji, oświaty i ochrony zdrowia w związku z uzasadnionym podejrzeniem zaistnienia przemocy w rodzinie.

Służy dokumentowaniu faktów związanych z przemocą w danej rodzinie, ocenie zagrożenia dalszą przemocą oraz jako dowód w sprawach sądowych. 

- Wcześniej byłam wiele razy straszona tą "niebieską kartą". Bałam się zgłosić o pomoc. Mąż mnie szantażował, że zabiorą mi dzieci, będę miała opiekę społeczną na głowie, będą musiała się cały czas tłumaczyć. Okazało się to bzdurą. Po pierwsze to nie mi zakłada się "niebieską kartę", a sprawcy przemocy. Wszystkiego dowiedziałam się od pani Joanny z GOPS-u. Wytłumaczyła mi, że ja absolutnie nie będę oceniana. To z moim mężem zaczną pracować instytucje, ale też nie po to, aby go szkalować, ale przekonać go, że może mieć pomoc, może leczyć się z alkoholizmu. Aby zrozumiał też, co to jest przemoc. Ja zaproszona byłam kilka razy na komisję, gdzie był psycholog, dzielnicowy, osoby z GOPS-u, by powiedzieć po prostu, jak sobie radzę. Nie byłam za nic oceniana. Wysłuchano mnie z uwagą, zaofiarowano pomoc. Jestem w stałym kontakcie z panią Joanną, gdy tylko coś działo się u mnie złego, mogłam porozmawiać z nią przez telefon i uzyskać radę. 

"Dzieci widzą więcej, niż nam się wydaje"

Sandra zaznacza jednak, że zanim doszło do wdrożenia całej procedury, mocno biła się z myślami. 

- Teraz uważam, że każda przemoc powinna wyjść na światło dzienne. Żałuję, że zwróciłam się o pomoc tak późno. Ale bałam się o dzieci, jak sobie poradzą z ewentualnym rozwodem, z rozbiciem rodziny. Jednak dzieci nie są głupie, widzą więcej niż nam się wydaje - podkreśla. - Słuchałam też rad znajomych, przyjaciół. Wcześniej radzili mi, abym wzięła rozwód. Ja panicznie bałam się, że wyląduję z dziećmi w przytułku - on miał dom, pracę, ja nie miałam wtedy pracy. Gdy znalazłam siły, by założyć własną działalność, nabrałam pewności siebie, zaczęłam myśleć o rozwodzie. Te same osoby zaczęły mi wtedy mówić: "ale jakie ty masz dowody? Nie dostaniesz rozwodu, bo mąż pije. Przecież co drugi pije!". A mąż w tym czasie zakładał mi podsłuchy, musiałam nawet spać z torebką pod poduszką, bo zabierał mi ją i wyrzucał całą jej zawartość. 

Sandra w końcu zdecydowała się odejść od męża. Jest w trakcie sprawy rozwodowej, przed nią pierwsza rozprawa. Wyprowadziła się od męża, wynajęła mieszkanie, w którym mieszka razem z dziećmi. Podkreśla, że wyprowadzka bardzo dobrze na nie wpłynęła. 

- Okazało się, że moje dzieci świetnie czuły się bez obecności męża. Córka zaczęła więcej jeść, wcześniej ze stresu dzieci nie miały apetytu. Są szczęśliwsze, czują, że są bezpieczne. Chociaż mąż nadal próbuje na nie wpływać, kieruje oszczerstwa w moją stronę, one są mądre i wiedzą lepiej. Są też dla mnie ogromnym wsparciem, mówią, że mnie kochają, przygotowują dla mnie upominki. Nie można być z kimś, kto cię gnębi, dręczy, dla dobra dzieci. Przecież one to widzą, widzą, że mama jest nieszczęśliwa, a ojciec non stop chodzi pijany. Miałam już dosyć czegoś takiego. Odchodząc od męża udowodniłam dzieciom, że trzeba walczyć o swoje szczęście.

"Udowodniłam, że się da!"

Kobieta podkreśla, że nieoceniona dla niej jest fachowa pomoc instytucji.

- Ważne jest, aby nie słuchać rad osób postronnych, które nie mają doświadczenia. Udać się do specjalistów - prawników, którzy doradzą, ośrodka pomocy społecznej, psychologów. Postępować według wskazówek osób, które mają sporą wiedzę prawną i doświadczenie w takich sprawach. Dzięki temu dałam radę, wyprowadziłam się od męża i udowodniłam wszystkim, że się da. 

Sandra korzysta także z pomocy psychologa i terapeuty.

- Pani Ola wytłumaczyła mi wiele rzeczy. Przed małżeństwem byłam pewną siebie, wesołą osobą. Mąż mnie stłamsił, wyssał ze mnie energię. Był taki czas, że w ogóle nie wychodziłam z domu, nie dbałam o siebie, załamałam się. To właśnie cecha przemocowców - są bardzo niepewni siebie, znajdują silne osoby, by mieć nad nimi kontrolę, czerpią od nich moc. Im bardziej tłamszą taką osobę, tym bardziej czują się silni. Korzystam z pomocy psychologa, słucham też afirmacji. Nikt mi nigdy nie powiedział, jaka jestem mądra, ważna, istotna. Dziś takie słowa, nawet powtarzane samej sobie, są dla mnie bardzo ważne. 

Sandra podkreśla, że dopiero teraz, po kilkunastu latach małżeństwa, zaczyna przypominać siebie samą. Nie jest już tą zalęknioną osobą, dzięki fachowej pomocy, zyskuje pewność siebie. 

- Niech kobiety, które myślą, by założyć partnerowi "niebieską kartę", nie zastanawiają się. To im tylko pomoże - podkreśla. 

W tych dniach w Kartuzach znajdziesz pomoc!

O wszczęcie procedury wdrożenia "niebieskiej karty" może prosić każda osoba, która dotknięta jest przemocą w rodzinie oraz osoba, która posiada wiedzę lub jest świadkiem, że w danej rodzinie dochodzi do przemocy.

O pomoc można zgłosić się do następujących służb: policji, gminnych komisji rozwiązywania problemów alkoholowych, oświaty (np. nauczyciel, pedagog, dyrektor szkoły), ochrony zdrowia (np. lekarz, ratownik medyczny), jednostek organizacyjnych pomocy społecznej (np. pracownik socjalny). 

W samych Kartuzach, w Urzędzie Miejskim w pokoju nr 317, znajduje się siedziba Zespołu Interdyscyplinarnego ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie. Na jego rzecz z pracują pracownicy socjalni - osoby chcące uzyskać pomoc, mogą tutaj się zgłosić. 

Jeszcze w tym tygodniu w Kartuzach zorganizowana zostanie Kampania Białej Wstążki. To największa na świecie akcja mająca na celu zatrzymanie przemocy wobec kobiet.

Przedsięwzięcie trwać będzie od 1 do 7 grudnia (w dni powszednie) w punkcie Novum przy ul. Jeziornej 8 w Kartuzach. Tu ofiary przemocy znajdą pomoc, wsparcie, radę. 

W godz. 15.00-17.00 czekać tu na nie będą psychologowie i terapeuci, a także policjanci, pracownicy socjalni. Odpowiedzą na wszelkie pytania, udzielą fachowych porad i podpowiedzą, jak otrzymać profesjonalną, kompleksową pomoc. 

- Dzielnicowi, pracownicy socjalni, pracownicy Klubu Abstynenta Novum, będą pełnić dyżury dla osób, które chciałyby uzyskać wszelkie wsparcie i informacje, jeśli chodzi o przemoc. Dotyczy to wszelkich jej przejawów: przemocy fizycznej, psychologicznej, ekonomicznej, seksualnej - informuje Aleksandra Gesella, psycholog i psychoterapeuta. - Wiele ofiar przemocy nie wie, gdzie może uzyskać pomoc i wsparcie, ciężko jest się im dodzwonić gdziekolwiek, zwłaszcza w dobie koronawirusa. Każda osoba, która chce uzyskać jakiekolwiek informacje, może do nas przyjść, zostanie wysłuchana i poinformowana, co może zrobić dalej. Czekamy na ofiary przemocy zarówno kobiety, jak i mężczyzn, ale także na przykład na osoby, które są świadkami przemocy.

(imiona bohaterów zostały zmienione)

(artykuł sponsorowany)
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
0%