Chcą "przeciąć" Jezioro Tuchomskie na pół. Sołtys Warzenka: to dla nas policzek

Rada Powiatu Kartuskiego miała w piątek podjąć uchwałę ws. wyznaczenia strefy dla motorowodniaków na zachodnim brzegu Jeziora Tuchomskiego. Wycofano ją z obrad, gdyż powiat kartuski chce skonsultować dokument z innymi samorządami. Pomysł podzielenia jeziora na pół bulwersuje sołtysa i mieszkańców Warzenka, którzy walczą, by cały akwen objęto strefą ciszy.

Powiat kartuski przygotował uchwałę ws. ograniczenia używania jednostek pływających o napędzie spalinowym na Jeziorze Tuchomskim, która obejmuje obszary gmin Żukowo i Przodkowo.

Chcą podzielić jezioro bojami

Jak czytamy w projekcie - zakaz używania motorówek czy skuterów miałby obowiązywać od 1 października do 30 kwietnia, a od 1 maja do 30 września jednostki te miałyby pływać w wyznaczonym obszarze. 

Obszar ten wyznaczony jest na zachodniej i północnej części jeziora, od strony Tuchomia. Terenem, po którym nie mogłyby się poruszać skutery i motorówki, jest brzeg od strony Warzenka. Jezioro miałoby zostać podzielone bojami rozstawionymi w odległości co 150 m.

Oprócz tego regulamin mówi m.in. o całkowitym zakazie pływania sprzętem o napędzie spalinowym podczas organizacji zawodów, szkoleń oraz imprez związanych z żeglarstwem. Naruszenie tych ograniczeń stanowiłoby wykroczenie i byłoby karane grzywną. 

Jezioro oznakowane ma być specjalnymi tablicami informacyjnymi. Ograniczenie to nie dotyczy m.in. policji, straży pożarnej, ratowników wodnych, dzierżawcy obwodu rybackiego czy też trenerów i instruktorów klubów żeglarskich. 

Uchwała w tej sprawie miała być podjęta na piątkowej sesji Rady Powiatu Kartuskiego, jednak zdecydowano się ją wycofać. Wicestarosta Piotr Fikus tłumaczy, że powiat kartuski chce skonsultować ją z innymi samorządami, na terenie których leży jez. Tuchomskie: powiatem wejherowskim, gminami Szemud, Żukowo czy Przodkowo. 

"Propozycja nie do przyjęcia"

Sołtys Warzenka Tadeusz Skrzyński oraz mieszkańcy Warzenka od dłuższego czasu walczą o to, by całe jezioro objęte było strefą ciszy. Pisaliśmy już o tym wielokrotnie. Odbywały się spotkania, zebrania, rozmowy, w trakcie których próbowano poznać opinię zarówno mieszkańców, przyrodników, wędkarzy, ichtiologów, jak i motorowodniaków. 

[ZT]45089[/ZT]

Mieszkańcy Warzenka podkreślają, że motorówki i skutery są prawdziwym utrapieniem. Wytwarzają męczący hałas, a manewry motorowodniaków często są niebezpieczne dla innych korzystających z jeziora.

Niejednokrotnie mówiono o tym, że jeżdżący na skuterach i motorówkach tankują swoje pojazdy na jeziorze, a aby je zwodować, wjeżdżają samochodami do wody. Nie tylko uprzykrzają życie ludziom, ale są zagrożeniem dla fauny i flory. 

Z kolei zwolennicy motorówek i skuterów przekonywali, że sporty motorowodne dają wymierne korzyści dzieciom i młodzieży i są świetną rozrywką. 

[ZT]45352[/ZT]

[ZT]45442[/ZT]

Tadeusz Skrzyński dosadnie skwitował propozycję powiatu kartuskiego.

- To dla nas policzek - stwierdził. - To wszystko brzmi jak żart. Ta propozycja jest nie do przyjęcia.

Podkreśla, że te rozwiązania nie dadzą żadnego efektu. Hałas tak czy siak będzie rozlegał się na jeziorze, więc o żadnej strefie ciszy nie ma tu mowy. 

- To przecież nic nie zmienia, a wręcz przeciwnie - przyzwala motorowodniakom na korzystanie z jeziora. Dziś wodują oni tutaj swoje sprzęty nielegalnie. Teraz będą mogli robić to z pełnym przyzwoleniem. I na dodatek nie będą przyjeżdżali tu z Trójmiasta i okolic, ale i z całej Polski - obawia się sołtys. - Gdzie tutaj mowa o jakiejkolwiek ochronie przyrody? Przecież i tak będą płoszyć ptactwo, inne zwierzęta żyjące nad wodą, niszczyć brzeg, roślinność podwodną, źle wpływać na ryby. 

Mieszkańcy Warzenka podkreślają, że nie ustaną w staraniach o ochronę jeziora. Jednym z takich kroków ma być założenie stowarzyszenia.