Sprawa wycinki wiekowego dębu w Skrzeszewie Żukowskim może mieć konsekwencje prawne dużo poważniejsze niż dotąd sądzono. Tak przedstawił sprawę żukowskim radnym Piotr Kwiatkowski, certyfikowany arborysta. Radni podjęli uchwałę uznając skargę na działalność burmistrza i Urzędu Gminy Żukowo za zasadną.
Na forum Rady Miejskiej w Żukowie stanęła dziś sprawa skargi na działalność burmistrza i Urzędu Gminy Żukowo w sprawie wycinki wiekowego dębu w Skrzeszewie Żukowskim. To historia, która odbiła się szerokim echem nie tylko w powiecie kartuskim, ale i w całej Polsce. Chodzi o wycinkę około 300 - letniego dębu w Skrzeszewie Żukowskim, do której doszło wiosną.
Sprawa okazała się bardzo kontrowersyjna, chociaż Urząd Gminy Żukowo tłumaczył, że za usunięciem drzewa "przemawiał większy interes społeczny", a dąb przeszkadzał właścicielowi nieruchomości, który w tym miejscu wytyczył drogę do swojej posesji.
[ZT]73886[/ZT]
Na kanwie tamtych wydarzeń powstało stowarzyszenie "Dąb Kaszubski", które postawiło sobie za cel wyjaśnienie sprawy, ale i działania mające na celu nie dopuszczenie do podobnych sytuacji w przyszłości.
Jak już pisaliśmy członkowie stowarzyszenia złożyli bardzo obszerną skargę na działania burmistrza Żukowa. Wskazali w niej na liczne uchybienia i zaniechania, w tym także - jak zaznaczyli - na stosowanie przez urzędników przyjętej praktyki zamiast prawa. Radni, w głosowaniu, uznali skargę stowarzyszenia za zasadną.
Dziś uchwała w tej sprawie trafiła pod obrady Rady Miejskiej w Żukowie. Przed głosowaniem stanowisko skarżących przedstawił Piotr Kwiatkowski, certyfikowany arborysta. Po analizie dokumentów związanych z wycinką dębu stwierdził, że doszło do wielu uchybień.
- Jest źle na bardzo wielu poziomach - mówił Piotr Kwiatkowski. - Od kwestii administracyjnych, bo decyzję o wycince wydano na działce, która w tamtym momencie nie istniała. To rodzi bardzo duży problem prawny. Właściciel dokonał więc wycinki bez aktualnego zezwolenia, a to oznacza, że na gminie ciąży obowiązek nałożenia kary administracyjnej, która może wynieść około 50 tys. zł. Ale to tylko jeden aspekt problemu. Nawet, gdybyśmy założyli, że nie pomylono działek w dokumentach i wydano pozwolenie na właściwą działkę, to gmina nie naliczyła opłaty administracyjnej, a to stanowi już naruszenie dyscypliny budżetowej.
[ZT]67268[/ZT]
Okazuje się, że sprawa może być analizowana na wielu płaszczyznach, a lista zastrzeżeń do działań Urzędu Gminy Żukowo jest bardzo długa.
Burmistrz Żukowa Mariola Zmudzińska zapewnia, że wszystko odbyło się zgodnie z literą prawa.
- W ocenie prawników oraz urzędników, którzy postępują zgodnie z prawem w określonej procedurze od lat, całe postępowanie zostało przeprowadzone zgodnie z prawem i zgodnie z kompetencjami, które urząd posiadał. Ochrona przyrody jest dla nas bardzo ważna, natomiast w tym przypadku, zgodnie z opiniami prawników wszystko odbyło się zgodnie z prawem - mówiła burmistrz gminy Żukowo Mariola Zmudzińska.
Radny Wojciech Kankowski zwrócił uwagę, że problemem mogła być rutyna.
- Usłyszeliśmy wiele istotnych informacji odnośnie tego, że wydano zgodę na wycinkę drzewa na działce nieistniejącej, że nie naliczono stosownej opłaty, za wycinkę drzewa, które bezsprzecznie miało obwód większy niż dopuszczalny, ustawowy limit. Jestem pewny, że tutaj bardziej skrupulatnie można było przyjrzeć się tej sprawie, a o jej znaczeniu świadczy chociażby sam wydźwięk społeczny i zainteresowanie mieszkańców - mówił Wojciech Kankowski.
Mariola Zmudzińska apelowała o szerszą analizę kwestii wycinki drzew. W głosowaniu radni uznali jednak skargę stowarzyszenia za słuszną. Uchwałę w tej sprawie poparło 11 radnych, przeciw było 7 osób, a 2 radnych wstrzymało się od głosu.
(...) To ważny sygnał, że takie działania nie mogą przechodzić bez konsekwencji (...) Dziękujemy każdemu, kto trzyma za nas kciuki. To dopiero etap, ale ważny. Idziemy dalej — dla dębu, dla przyrody, dla zasad (...) - napisało na portalu społecznościowym stowarzyszenie Dąb Kaszubski.
8 0
Ważne że drogę Pani burmistrz robi sobie do domu, reszta to tylko historia.
6 5
Czy wy się weźmiecie za robotę ko kretnie? Czy będziecie o drzewie debatować??? Jest tyle spraw do załatwienia???..
3 1
Jakich spraw??? Coś trzeba teraz postawić w miejscu po wycince tego drzewa???
5 3
W jakim celu ktoś wyciął to drzewo?
Co ma być teraz na tej działce?
Czy jest jakieś drugie dno w tej aferze?
4 2
A pani burmistrz nadal idzie w zaparte. Udowadniają jej, że ma do bani prawników, że popełniono całą masę błędów i uchybień, a ona dalej swoje. Czy to takie trudne powiedzieć przepraszamy, popełniliśmy błąd, będziemy uważniejsi przy wydawaniu decyzji o wycince?? NIE! Tak zwana władza, którą my wybraliśmy nigdy nie przyzna się do błędu bo to poniżej jej godności. Żałosna jesteś pani burmistrz
4 0
Podobno zrobiono badania krwi i kału niektórych ważnych osób w urzędzie.
Wyszło, na to, że ochronę środowiska mają w doopie.
1 2
Za chwilę pomocny redaktor wysmaruje odpowiedni artykuł i winny całej tej sytuacji znajdzie się
2 1
A wycinka drzewostanu w Borkowie nad jeziorem Głębokim, to komu posłużyła? Pani burmistrz za nic ma ochronę środowiska.
3 2
zastanawia mnie dlaczego nie ma nigdzie dokładnych zdjęć drzewa po obaleniu z każdej strony, pniaka co został w ziemi i przekroju obalonego drzewa tak żeby można było się przyjrzeć w jakim naprawdę wieki i stanie było drzewo o które taka afera, ale domyślam się ze media mówią prawdę?
Drugi temat to jeśli kupię działkę z starym drzewem i w trakcie jak ja będę właścicielem eko***y się przyczepią ze to ma być pomnik przyrody i dostanie taki status to rozumiem że ci eko***y będą na własny koszt utrzymywać to drzewo, prowadzić badania i odkupią ta działkę za własne pieniądze w celu ochrony tego cudu? Czy to tak że gmina to zrobi? .... chyba rozumiem... to ja będę zmuszony płacić podatki za działkę, płacić za utrzymanie drzewa i stosowne badania i nie będę mógł postawić domu na działce którą kupiłem w tym celu tym samym tracąc czas i pieniądze, gwarantując rodzinie dyskomfort mieszkania w małej klatce kilka lat dłużej, tak?
Rozumiem chęć ochrony natury, ale dlaczego na prywatnej posesji?
Rozumiem tez chęć pokazywania światu takich "cudów" ale co jeśli będzie to na środku działki mającej kilka hektarów działki za płotem i zakazem publikacji zdjęć ów cudu? Bo przecież to moje drzewo, na mojej działce, utrzymywane za moje pieniądze, czy jednak się okażę ze będę musiał zbudować drogę i infrastrukturę turystyczna klasy autostradowej za znów moje pieniądze żeby ów cud pokazywać innym?
2 1
Dawno nie czytałem większego pomieszania z poplątaniem pisanego prawdopodobnie przez dewelopera.
Po pierwsze, żeby ustanowić pomnik przyrody, to właściciel musi wyrazić na to zgodę.
Po drugie utrzymanie pomników przyrody to obowiązek Gminy i można w ramach umowy otrzymywać na ten cel fundusze, jeśli Gmina zawrze taką umowę z właścicielem terenu.
Po trzecie, jeśli ktoś chce uciec z bloku na wieś, to raczej rzadko kupuje kilka hektarów pod zabudowę z infrastrukturą drogową.
W praktyce robią to deweloperzy , którzy nie patrzą na walory środowiska, a na to ile domów lub szeregowców mogą postawić na tych hektarach.
Ogólnie przytoczone argumenty są mało logiczne i wskazują tylko na chęć zrobienia interesu bez refleksji nad skutkami dla środowiska.
Typowe dla rynku deweloperskiego.
Brak szacunku dla dziedzictwa Kaszubskiego krajobrazu.
2 1
no proszę was dziewczyny. A kogo wzieliście na Kierownika Referatu??? no kogo. Zróbcie z tym porządek i dajcie pracować PRAWDZIWYM profesjonalistom.
2 1
lasy państwowe wycinają 300 - 400 letnie buki i nic, a tu jeden stary dąb i afera....
0 0
Lasy mają do dyspozycji setki tysięcy hektarów.
To co robią w gospodarce leśnej też wzbudza sprzeciw społeczny.
Patrz lasy w Sulminie.
4 0
Znowu tebzdury że dąb miał 300 lat,kto to zbadał. Nikogo tam nie było. Zdjęcia też nie pokazują że był dziurawy w środku i cały strupial. A na koniec to dąb miał około 150 lat licząc po słojach.,
0 0
Ciekaw kiedy zdążył to pan rolnik policzyć, przed czy po wycince ?
Bardzo się postarali, żeby zatrzeć ślady i żeby nikt nie policzył, że to 300 letni dąb, ale są fachowcy, którzy to potrafią i są technologie.
Żyjemy w erze satelit, laserów i zdjęć satelitarnych.
To jeszcze nie zawsze dociera do wiejskich deweloperów.