Zamknij

Koniec procesu ws. zabójstwa w Kiełpinie. Prokuratura żąda dożywocia dla sprawcy

PAP 13:49, 26.11.2025 Aktualizacja: 14:08, 26.11.2025
4 fot.kolaż.oprac.W.D./archiwum/W.D. fot.kolaż.oprac.W.D./archiwum/W.D.

Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku zakończył się w środę proces w sprawie zabójstwa Jolanty K. Sąd wysłuchał mów końcowych stron. Na salę rozpraw został doprowadzony z aresztu oskarżony, mąż ofiary, Tomasz K. Zjawiły się też rodziny podsądnego i zamordowanej kobiety.

Prokuratura żąda dożywotniego więzienia dla 35-letniego Tomasza K. oskarżonego o zabójstwo żony i późniejsze upozorowanie jej śmierci w wypadku, a także o sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym. Przed sądem w Gdańsku zakończył się proces w tej sprawie.

Mężczyzna odpowiada za zbrodnię z 10 stycznia 2024 r. Tego dnia wieczorem w Mezowie na przejeździe kolejowym pociąg relacji Kartuzy - Gdańsk-Wrzeszcz zderzył się ze skodą fabią. W pojeździe, na siedzeniu kierowcy, było ciało kobiety. Jak się później okazało, zamordował ją mąż ofiary i upozorował wypadek. Przyznał się do zbrodni.

[ZT]60766[/ZT]

Prokurator Anna Grzech z Prokuratury Rejonowej w Kartuzach wniosła o karę dożywotniego pozbawienia wolności i możliwość ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po odbyciu kary 40 lat więzienia. Podkreśliła, że sprawstwo oskarżonego nie budzi wątpliwości i jest też oparte na materiale dowodowym, m.in. filmie z monitoringu i na materiałach DNA.

Wszystko zaplanował?

- Motyw był ustalany dodatkowo poprzez zeznania świadków i dodatkowo poprzez opinię biegłego psychologa, który bardzo jednoznacznie podkreślił, że Tomasz K. jest osobą zaburzoną o zaburzonej osobowości borderline typu impulsywnego - mówiła prokurator Grzech.

Zaznaczyła, że Tomasz K. w czasie, gdy małżeństwo było w separacji, nie radził sobie z odrzuceniem i z chronicznym poczuciem pustki. Dlatego targnął się na najwyższe dobro, jakim jest życie ludzkie. Podkreśliła, że podsądny nie mógł sobie poradzić z tym, że Jolanta K. świetnie sobie radzi w życiu, prowadzi biznes i układa sobie życie prywatne.

Powiedziała, że oskarżony wcześniej zniszczył samochód pokrzywdzonej, a gdy zobaczył żonę w objęciach innego mężczyzny, zaczął planować zabójstwo. W tym czasie spreparował m.in. listy z pogróżkami, co zdaniem prokuratury świadczy o zamiarze zmanipulowania organów ścigania po zabójstwie.

W dniu zbrodni zostawił telefon w domu matki i wziął ze sobą młotek, którym zamordował Jolantę K.

- Oskarżony dokonuje najokrutniejszej zbrodni - zbrodni zabójstwa. Zadaje 11 ciosów. Co najmniej, jak powiedział biegły, 11 ciosów w głowę - mówiła prok. Grzech.

Dodała, że dwa z nich spowodowały złamanie podstawy czaszki. Później zapakował ciało do auta, wywiózł je na przejazd kolejowy w Mezowie, gdzie ciało żony przełożył na miejsce kierowcy.

- To realizacja wcześniej zaplanowanego planu. Misternie zaplanowanego. Oskarżony doskonale wiedział, o której przyjeżdżają pociągi relacji Kartuzy - Gdańsk-Wrzeszcz - mówiła prokurator Grzech i podkreśliła, że nie ma żadnych wątpliwości, że zbrodnia została zaplanowana. Zaznaczyła, że podsądny jest osobą wyzbytą uczuć wyższych.

Pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych radca prawny Krzysztof Wiechowski zwrócił uwagę na postawę oskarżonego, który nie wyraził prawdziwej skruchy.

Obrońca oskarżonego mec. Marcin Lipski wniósł o karę poniżej 25 lat pozbawienia wolności i nie zgodził się z wersją przedstawioną przez prokuratora. Jego zdaniem zbrodnia nie była zaplanowana i nie ma na to dowodów. Według mecenasa nie da się wykluczyć, że zamiar zabójstwa powstał, gdy K. przyjechał do zakładu kosmetycznego pokrzywdzonej.

[ZT]63403[/ZT]

- Oskarżony wyjaśnił, że chciał zrobić coś złego, ale nie chciał zabić. Chciał kolejny raz uszkodzić samochód pokrzywdzonej i wyłącznie w tym celu zabrał ze sobą młotek - zaznaczył mec. Lipski.

Zdaniem adwokata zbrodnia nie była zaplanowana i nie ma podstaw do orzeczenia dożywotniego pozbawienia wolności. Zaznaczał, że taka kara grozi wtedy, gdy zbrodnia ma motyw seksualny lub rabunkowy. Podkreślił, że oskarżony nie był karany i miał świadomość swojej choroby.

Obrońca chce niższej kary

Mecenas wskazywał też, że ostatnio w podobnych sprawach - zabójstw kobiet przez partnerów - sąd w Gdańsku orzekał kary do 25 lat pozbawienia wolności.

Tomasz K. w końcowym słowie stwierdził, że wszystkich przeprasza i nie ma godziny, żeby nie żałował zbrodni.

Prokuratura ustaliła, że wypadek kolejowy w Mezowie na Kaszubach został upozorowany w celu zatarcia śladów zabójstwa pokrzywdzonej. 10 stycznia 2024 roku Tomasz K. przyjechał do salonu kosmetycznego swojej żony. W salonie doszło do kłótni. Kiedy kobieta próbowała połączyć się z numerem alarmowym 112, podsądny zaatakował ją młotkiem i zadał 11 ciosów.

Następnie wsadził pokrzywdzoną do bagażnika skody fabii i pojechał na przejazd kolejowy w Mezowie. Tam umieścił pokrzywdzoną na miejscu kierowcy pojazdu i pozostawił na przejeździe kolejowym. Około godziny 20.30 w pojazd uderzył pociąg relacji Kartuzy - Gdańsk-Wrzeszcz. Później na miejscu zjawili się strażacy i policjanci.

Tomasz K. odpowiada przed sądem za zabójstwo żony, sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym oraz zniszczenie mienia. Motywem morderstwa był rozpad małżeństwa, z którym K. nie mógł się pogodzić. Wyrok zostanie ogłoszony 8 grudnia. 

[ZT]50749[/ZT]

(kszy/ joz/)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (4)

Fitness fooFitness foo

0 0

Coraz więcej wariantów

14:15, 26.11.2025
Wyświetl odpowiedzi:0
Odpowiedz

Dlaczego Dlaczego

0 0

Dlaczego tylu mężczyzn w Polsce popełnia samobójstwa !?

14:24, 26.11.2025
Wyświetl odpowiedzi:0
Odpowiedz

Piosenkioje Piosenkioje

0 0

Teraz narkotyki ,alkohol i bawić się na całego

14:30, 26.11.2025
Wyświetl odpowiedzi:0
Odpowiedz

DozywocieDozywocie

0 0

Nie chcemy go tu spowrotem juz. To *%#)!& wypadek ani przypadek

14:34, 26.11.2025
Wyświetl odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%