W małej wsi Żakowo (gm. Sulęczyno) jesień rozgościła się na dobre. Grażyna z mężem Price'em podziwiają uroki tej pory roku. Są artystami i dla nich bogata paleta barw w naturze jest ucztą dla duszy. Rok temu przeprowadzili się z miasteczka Fredericksburg w Teksasie i postanowili, że Kaszuby będą kolejnym przystankiem w ich życiu.
- Zapraszam do środka, na kawę - mówi Grażyna i wskazuje drogę do pokoju.
Salon jest wizytówką tego, co wydarzyło się w ich życiu. Każdy przedmiot ma historię, jest wspomnieniem kogoś, z kim współpracowali, przyjaźnili się. Na stole prezentuje się łabędź z korzenia drzewa mosquitowego, obok jest piękny, drewniany fotel bujany wykonany przez artystę z Teksasu.
Na ścianach obrazy namalowane przez Grażynę, Prica i innych artystów. Za oknem widać ogród i lecące w niebo gródki ziemi.
- Mąż postanowił, że w ogrodzie zrobi dla nas pole golfowe. A co tam będziemy siedzieć na ławce, jak możemy pograć w golfa - śmieje się Grażyna. - Price jest artystą, który podąża w wielu kierunkach. Maluje farbami olejnymi i tuszem, robi 6-8 stopowe figury z blachy, ścienne instalacje z elementów elektronicznych.
- Jak się poznaliście?
- To był czas, kiedy mieszkałam w USA i prezentowałam swoje prace. Price podszedł do mnie na jednej z takich wystaw, przedstawił mi swoje portfolio. Jako młoda osoba dużo podróżowałam, byłam w wielu muzeach na świecie i widziałam dobrą sztukę. Potrafiłam docenić to, co on robi. Spodobały mi się jego obrazy. Zaprosił mnie do Teksasu, na wystawę w San Antonio. Coś pomiędzy nami zaiskrzyło i nie była to tylko wspólna pasja do sztuki. W Texasie podjęłam decyzję, że otworzymy galerię sztuki.
Texas, Żakowo... jak to się stało?
- Jestem z Gdańska i spędzałam czas na Kaszubach, przyjeżdżałam do Wieżycy. Więc malownicze, kaszubskie krajobrazy łączą się również z moimi wspomnieniami z dzieciństwa. Nieustannie mnie zachwycają.
Sześć lat temu odwiedziłam przyjaciółkę w Żakowie i znalazłam tu dom, a w nim miejsce na studio. Po trzydziestu latach pobytu w Texasie Kaszuby stały się naszą kolejną przystanią.
- Uczyłam się w Technikum Nukleonicznym w Otwocku, a potem elektroniki w Technikum Łączności w Gdańsku. Obie szkoły techniczne ukierunkowały moje myślenie praktyczne. Kolejnym etapem była pedagogika I studia podyplomowe logopedii i dysleksji. Sama jestem osobą dyslektyczną. Dzięki współpracy z prof. Racławskim na UG udało mi się zreformować metodę pisania dyktand dla dzieci, które mają problemy z ortografią. Zmniejszyliśmy stres i napięcie podczas nauki, co pomogło dzieciom i mnie samej, w łatwiejszy sposób przyswajać zasady ortografii. Po studiach pracowałam jako logopeda w domach dziecka, przedszkolach, szkołach podstawowych, poradniach wychowawczo-zawodowych. To była moja pasja. Bardzo lubiłam pracę z dziećmi i młodzieżą.
- Skąd decyzja o wyjeździe do USA?
- Chciałam poznać ten kraj. Pracowałam w dużej firmie elektronicznej, sprawdzałam jakość elementów, które produkowaliśmy. Później podjęłam się dodatkowego zarobku i zaczęłam tworzyć prace, które mogłam sprzedać. Tak zaczęła się moja droga artystyczna. W 1994 roku przeniosłam się do Texasu, skąd pochodzi Price. Dwa lata później otworzyliśmy galerię sztuki.
Nazywała się „Grace Art Gallery” i promowała sztukę artystów lokalnych i zagranicznych, również polskich. Znajdowały się w niej obrazy, rzeźby, ceramika, tkaniny, szkło m.i.n Jabłońskiego, polski bursztyn, gobeliny, ręcznie wykonane drewniane meble, czy też biżuteria, którą tworzyłam. Nasza nowoczesna galeria sztuki, mieściła się w zabytkowym budynku, w którym urodził się Admirał Chester Nimitz.
[FOTORELACJA]27741[/FOTORELACJA]
Budynek był odwiedzany przez turystów z wielu krajów i dzięki temu przez 16 lat istnienia Grace's Art Gallery poznałam sporo ciekawych ludzi. To był bardzo pracowity okres naszego życia - tworzenie, wystawy artystyczne, prowadzenie biznesu. Zaprzyjaźniłam się z wieloma mieszkańcami Fredericksburga. Tęsknie za przyjaciółmi ze Stanów Zjednoczonych.
Przez wiele lat byłam członkiem artystycznych asocjacji, a także zespołu tanecznego nazywanego Kick&Click Clogers. Raz w roku „cloggers” z całego kraju zjeżdżali się do Luckenbuch w Texasie. Taniec dawał nam ogromna radość, ale również radość osobom, dla których tańczyliśmy. Odwiedzaliśmy domy emerytów wnosząc propozycje tańczenia jako terapii i zapełnienia wolnego czasu.
- I w tym wszystkim jest jeszcze Twoja wielka pasja malowania .
- Uzewnętrzniam w swoich obrazach olejnych i poezji swoje zamyślenie. To, co tworzę to obserwacja i afirmacja życia. Motto mojej strony home4art.com, mówi: „Wiele jest rzeczy w życiu, które będą zaciekawiać twoje oczy, ale nie wiele zaciekawi twoje serce.”
Grażyna uśmiecha się zatopiona w myślach i patrzy przez okno na kolorowe drzewa.
- Nawet teraz. Jest taka piękna jesień. Ja naturalnie w tych kolorach czuję się szczęśliwa. Niektóre moje obrazy są bardzo naiwne, aczkolwiek to nie jest Nikifor, choć również bardzo cenię jego twórczość. Jestem samoukiem. Kiedy stworzyłam jedną z moich pierwszych prac, mąż powiedział, muszę ją koniecznie zatrzymać, bo nie jest na sprzedaż. Potem większość obrazów szybko znajdowała nabywców. Mieszkając na ranczu obserwowałam zajęcia rolników, farmerów, zwierzęta i piękno przyrody. Kolekcjonerzy moich prac znaleźli mnie nawet tutaj, na Kaszubach.
W 2008 roku zaczął się kryzys w US, który sparaliżował rynek i sztuka bardzo ucierpiała. To kosztowało mnie sporo stresu i w efekcie rozchorowałam się. Wyjechałam do sanatorium. Musiałam wybrać między zdrowiem, a intensywną pracą. W tym czasie zrezygnowałam z prowadzenia galerii i zajęłam się handlem antykami oraz malowaniem obrazów.
Kondycja, w której znalazłam się 20 lat temu, powoduje u mnie chroniczny ból. Praca twórcza sprawia, że o nim zapominam.
Przed wyjazdem z Fredericksburga, pracowałam jako wolontariusz i uczyłam dzieci malować. Lubię sztukę naiwną, bardzo mnie cieszy i dużo uczy. Chciałabym do tego wrócić i stworzyć warsztaty w środowisku lokalnym. Ekspresja nie powinna być zatrzymana lękiem. Powinna być wolnością, ciągle trwającym eksperymentem. Czasem warto wyzbyć się nauczonych wzorców i zaufać swojej intuicji. W moim życiu tak miałam za sprawą kilku artystów, z których moim wybranym jest Marc Chagall.
- Zawsze miałam takie podejście do życia, żeby poszukać do niego klucza i potem z niego konsekwentnie korzystać. Każdy ma wątpliwości odnośnie swojego talentu i myślę, że robienie czegoś, czego się nie lubi to jest marnotrawstwo życia. Często zastanawiamy się, co na ile się nam opłaca. Nie można się zrażać, jeśli coś nam nie wychodzi. Im więcej próbujemy, tym bardziej stajemy się profesjonalni. Odkrywanie siebie to jest proces. Dlatego warto za wszelką cenę uczyć się, praktykować i nie poddawać się.
- Czego mogę Ci życzyć?
- Studia, w którym moglibyśmy malować i tworzyć. Odkąd przeprowadziliśmy się do Polski nie było jeszcze czasu, żeby tu urządzić takie miejsce. Wiem, że działa tu sporo uzdolnionych artystów i mam nadzieję, że będzie okazja, żeby się poznać i porozmawiać przy herbacie o sztuce.
Price jako mieszkaniec Teksasu w Polsce jest native speaker'em, więc jeśli ktoś chciałby nauczyć się angielskiego i posłuchać, jak brzmi teksański akcent, to zapraszamy. Mam nadzieje na warsztaty i wymianę doświadczeń artystycznych umiejętności. A może wspólne tance?
Clogging jest dla każdego wieku odmładzającym, radosnym zajęciem w takt dobrej muzyki. I niekoniecznie trzeba tańczyć profesjonalnych butach z blaszkami.
Tematów do rozmowy nie brakuje. Okazuje się, że malarka z Żakowa pisze wiersze, a w trakcie pozowania do zdjęć pokazuje biżuterię, którą tworzy.
Pełną barw. Jak jesienne krajobrazy, które towarzyszą nam podczas spaceru nad Jezioro Węgorzyno. Zatrzymujemy się w czasie, w kolorach. Grażyna uśmiecha się i mówi: "Zobacz jak pięknie. Nic, tylko malować."
Wiersz Grażyny Larson: Pasja życia
Doznaję zachwytu i wzruszeń
gdy blask tęcz ożywia się wokół
popadam wciąż w smutek bez granic
bo ciepło pod dłonią ukryte już na nic
gdy ta ukochana jak sęp niespodzianie
zamieni się w kamień i zrani
łzę serce strwożone uroni
uciekam uciekam i w ciszy zakątku
słòw dobrych się chronię
i wierząc w muzykę przestworzy
znòw piszę swe wiersze
oddając je Tobie
Z San Antonio, czyli11:54, 05.11.2022
Wenecji texaskiej do Sulęczyna, czyli Szwajcarii kaszubskiej. Warto pokręcić się trochę po tym globie ziemskim dla urozmaicenia żywota.
Super!12:05, 05.11.2022
Powodzenia!
Użytkownik13:15, 05.11.2022
Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.
yo13:23, 05.11.2022
Świetne prace, obrazy piękne, figury z blachy też robią wrażenie, gratulacje dla artystów
Tadeusz Zwioski14:43, 05.11.2022
Ciekawa historia. Kolorowi ludzie malują świat, w którym przychodzi im przebywać. Życzę im radości, pogody i nieustannego przekonania, że tworzenie pięknych rzeczy nigdy nie idzie na marne:).
Użytkownik17:28, 05.11.2022
Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.
Kiki19:59, 06.11.2022
Ocean megalomanii , samouwielbienia i grafomanii. Może własny ból pani uśmierza , ale u innych go wywołuje. Trochę skromności by się przydało!
antykosmita20:33, 06.11.2022
Ta nacja nie ma wyczucia ani dobrego smaku. Ale mają naszą forsę i myślą, że to im rekompensuje wyczucie i smak.
W jakże wielkim są błędzie.
Bogusia00:52, 07.11.2022
Super, podoba mi się , ze ktoś ma taka pasje tworzy pisze wiersze, życzę powodzenia w dalszej realizacji
@Kiki09:59, 07.11.2022
Polska zawiść wyłazi . Krytykować i umniejszać czyjąś pracę , to takie polskie, kaszubskie. Nie znasz się kompletnie na sztuce biedactwo i musisz mieć straszne kompleksy. Współczuć ci tyko należy. Pewnie życie masz szare i nudne
Wiedźma10:01, 07.11.2022
Piękne obrazy i Pana i Pani. Instalacje z metalu kapitalne. Fajnie, że tak ciekawi i ludzie mieszkają na Kaszubach.
Anioł10:27, 07.11.2022
Państwo na H? Texas!
Sulęczyno18:18, 07.11.2022
Miejsce piękne...ale ci mieszkańcy!
Kolejny raz bym tu się nie przeprowadziła
Kika02:00, 08.11.2022
Pozdrawiam z Teksasu a San Antonio,Fryderyksburg czesto odwiedzamy,szczegolnie jesienia i wspinamy sie na Enchanted Rock.Tez jestem z Kaszub.Z Leborka a moi rodzice z Kartuz i Sierakowic.Mielismy male domki w Kamienicy Mlyn i Niepoczolowicach
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu expresskaszubski.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
6 3
Rychtych artyści