Kaszubski Dwór w Kartuzach gościł dziś pszczelarzy z Kartuz i okolic. Przyjechali tu, by wziąć udział w szkoleniu dotyczącym chorób pszczół. Jak podkreśla Antoni Rzepka, szef kartuskiego koła pszczelarskiego, takie spotkanie to odpowiedź na oczekiwania pszczelarzy, którzy chcą poszerzać swoją wiedzę.
Było to drugie tego typu szkolenie działającego od trzech lat Koła Pszczelarskiego w Kartuzach. Zrzesza ono kilkudziesięciu pszczelarzy z Kartuz, Żukowa i okolic.
Nie tylko spotykają się regularnie, by wymieniać się doświadczeniami. Jak podkreśla Antoni Rzepka, prezes kartuskiego koła, pszczelarze chcą poszerzać swoją wiedzę. Szkolenie jest odpowiedzią na ich oczekiwania.
- Kiedy założyliśmy koło pszczelarskie w Kartuzach, to pytaliśmy się członków, jakie są ich oczekiwania. Nie chcieli dotacji, książek, ale oczekiwali szkoleń, by dowiadywać się, jak efektywniej dbać o pszczoły - mówi Antoni Rzepka. - Rozmawiamy głównie o zdrowiu pszczół. To duży problem. Pszczoła miodna została bardzo popularnym owadem, liczba pszczelarzy w Polsce wzrasta, rośnie liczba pszczelich rodzin. Ale to nie znaczy, że to dobrze. Świadomość części pszczelarzy wciąż jest "telewizyjno-youtubowa". To ludzie, którzy często nie zdają sobie sprawy, jak wygląda praca pszczelarza i jak dobrze dbać o pszczoły.
Podczas sobotniego spotkania, które było otwarte i skierowane do wszystkich chętnych pszczelarzy, poruszono problem chorób pszczół.
[FOTORELACJA]28223[/FOTORELACJA]
Lek. wet. Marta Pielowska, sekretarz kartuskiego koła pszczelarzy, opowiedziała o nosemozie i wybranych chorobach grzybiczych pszczół. Natomiast lek. wet. Marta Skrzyńska poruszyła temat chorób pasożytniczych pszczół - warrozy i innych.
Opowiedziały, skąd się wzięły te choroby, jak się rozprzestrzeniają i co robić, by się ich wystrzegać oraz jak leczyć chore pszczoły.
Ale pszczelarze z Kartuz i Żukowa nie tylko rozmawiają we własnym gronie. Opowiadają także o pszczołach "na zewnątrz". Organizują warsztaty dla dzieci i młodzieży w szkołach powiatu kartuskiego, chcą także rozmawiać z rolnikami.
- Współpracujemy też z Lasami Państwowymi - to środowisko przyrodnicze, które wie o co chodzi. Każdy z nich miał etymologię na studiach i posiadają wiedzę o owadach. Staramy się też dotrzeć do rolników, bo przecież znaczna część powierzchni kraju to pola. Niestety chemii jest tam coraz więcej. Mieliśmy spotkanie z sołtysami, jednak już wiemy, że jedno takie spotkanie to za mało - podkreśla Antoni Rzepka.
Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.
0 0
Pewnie chodziło o entomologię, a nie etymologię :) warto to skorygować...
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu expresskaszubski.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz