Pamiętam jak mój wujek próbował hodować morele pod Białymstokiem. Kupiował sadzonki co roku, każda zima była jak rosyjska ruletka, a moreli... właściwie nigdy nie było. "To nie dla nas, za zimno" - mawiał smutno, patrząc na przemarzłe drzewka.
Ale prawda jest inna. Problem nie był w klimacie - problem był w wyborze odmiany. Bo morele w Polsce mogą rosnąć i owocować, tylko trzeba wiedzieć które. I dzisiaj opowiem wam o czterech odmianach, które naprawdę dają radę w naszych warunkach.
Morele mają fatalne PR w Polsce. Wszyscy słyszeli, że to drzewa dla ciepłych krajów, że u nas się nie udają, że za zimno. I częściowo to prawda - większość popularnych odmian moreli pochodzi z ciepłych regionów i marznie u nas jak pies.
Ale - i to jest ważne "ale" - istnieją odmiany specjalnie wyhodowane dla chłodniejszych rejonów. Wytrzymują mrozy do -30 stopni! To więcej niż wiele polskich zim potrafi.
Nie jest to zazwyczaj mróz zimowy - drzewa to znoszą. Problem to wiosenne przymrozki, które niszczą kwiaty. Morele kwitną wcześnie, czasem już w marcu. I wystarczy jeden marzec z cofką, żeby cały sezon poszedł w las.
Dlatego wybór odmiany to podstawa. Trzeba takie, które albo kwitną później, albo mają kwiaty odporne na przymrozki.
Jak słyszysz nazwę Soledane, to zapamiętaj jedno słowo: najwcześniejsza. To francuska odmiana, która dojrzewa już na początku lipca. A gdy inne dopiero zaczynają myśleć o owocowaniu, ty już możesz jeść własne morele.
Po pierwsze - rozmiar owoców. To nie są żadne małe kulki. Owoce mają średnicę 40-50 mm, co jak na morele jest naprawdę sporo. Duże, soczyste, pomarańczowe z lekkim czerwonym rumieńcem. Wyglądają jak z reklamy.
Miąższ jest słodki, maślany i aromatyczny. Takie morele, których nie chce się przestać jeść. A pestka? Łatwo odchodzi, co jest mega wygodne przy robieniu przetworów.
Najważniejsze jednak - Soledane jest odporna na mróz do -30°C. To sprawia, że możesz ją sadzić nawet na Mazurach czy Podlasiu bez obaw o przetrwanie zimy.
Nie - to odmiana samopylna. Posadzisz jedno drzewko i będzie owocować. Oczywiście jak dasz mu "towarzystwo" w postaci innej moreli, plony będą większe. Ale nie jest to wymóg.
Early Orange to odmiana, która w Polsce jest już od dawna. Amerykanka z 1920 roku, która zdążyła się sprawdzić w naszych warunkach przez dziesiątki lat. Jak coś działa przez tyle czasu, to znaczy że jest dobre.
Ta odmiana plonuje w połowie lipca, więc kilka dni po Soledane. Owoce są średniej wielkości, ciemnopomarańczowe z czerwonym rumieńcem. Miąższ kwaskowato-słodki, soczysty, bardzo dobry zarówno na świeże jak i do przetworów.
Ale najważniejsza cecha? Odpor na mróz. Zarówno drzewo jak i pąki kwiatowe świetnie znoszą niskie temperatury. Early Orange to pewniaczek dla tych, którzy mieszkają tam gdzie zimy są naprawdę twarde.
Plus jest jeszcze jeden - jest tolerancyjna na szarkę. To choroba, która potrafi zniszczyć cały sad moreli. A Early Orange ma się z nią dobrze.
Drzewo rośnie silnie, tworzy ładną stożkowatą koronę. Osiąga wysokość 4-5 metrów, więc nie jest jakimś gigantem. Zmieści się w normalnym ogrodzie bez problemu.
O Goldrich mówi się jedno: to odmiana dla tych, którzy lubią wszystko duże. Duże owoce, duże plony, duże wrażenia.
Owoce Goldrich to prawdziwe potwory. Średnio ważą 60-100 gramów, ale zdarzają się okazy po 150 gramów! To jest wielkie jak jabłko!
Są owalne, lekko spłaszczone, pomarańczowe z delikatnym czerwonym rumieńcem. Miąższ jasnopomarańczowy, aromatyczny, słodko-kwaskowy. Pestka dobrze odchodzi, co ułatwia jedzenie i przetwarzanie.
Dojrzewają pod koniec lipca lub na początku sierpnia, więc są trochę później niż poprzednie odmiany. Ale warto czekać.
Tak! Goldrich jest odporna na mrozy, a pąki kwiatowe dobrze znoszą wiosenne przymrozki. Plus jest odporna na szarkę i moniliozę, czyli dwie najgorsze choroby moreli.
Odmiana jest częściowo samopłodna. Tzn. będzie owocować sama, ale jak posadzisz obok Early Orange lub inną morelę, plony będą znacznie lepsze. To coś do przemyślenia przy planowaniu sadu.
Skoro mówimy o morelach w polskim klimacie, to nie może zabraknąć polskiej odmiany. Somo została wyhodowana w Instytucie Sadownictwa w Skierniewicach w 1962 roku. Ponad 60 lat temu ktoś pomyślał: zróbmy morelę dla Polaków.
Przede wszystkim - przetrwać polskie zimy. Ma wysoką odporność na niskie temperatury i mrozy. To odmiana, która była testowana w polskich warunkach przez dekady.
Owoce są średniej wielkości, ciemnopomarańczowe z ciemnoczerwonym rumieńcem. Miąższ gęsty, włóknisty, co sprawia że łatwo oddziela się od pestki. Świetnie nadają się zarówno na surowo jak i do dżemów, kompotów.
Dojrzewają w drugiej połowie sierpnia, więc jest to odmiana późniejsza. Ale ma to swoje plusy - możesz mieć świeże morele jeszcze na przełomie lato-jesień.
Somo jest samopłodna, więc nie wymaga zapylaczy. Drzewo rośnie silnie, tworzy zwartą kulistą koronę. Jest odporne na wiele chorób, co znacznie ułatwia uprawę.
Morela Somo to dobry wybór dla tych, którzy cenią sobie polskie odmiany i chcą mieć pewność że drzewko było hodowane z myślą o naszym klimacie.
Teraz pewnie myślisz: "Dobra, ale którą wybrać?" To zależy od kilku rzeczy.
Soledane bez dyskusji. Początek lipca to rekord, którego inne odmiany nie pobiją. Idealne jeśli jesteś niecierpliwy albo chcesz zaskoczyć sąsiadów morelami gdy u nich dopiero śliwki zaczynają dojrzewać.
Early Orange. Ta odmiana jest sprawdzona przez dziesiątki lat w polskich warunkach. Pąki kwiatowe wytrzymują przymrozki lepiej niż u innych odmian.
Goldrich i tylko Goldrich. Owoce po 100-150 gramów to robi wrażenie. Poza tym jest odporna na choroby, więc nie będziesz mieć problemów z pielęgnacją.
Somo. Wyhodowana w Polsce, dla Polski. Plus owocuje późno, więc możesz mieć świeże morele gdy sezon się już kończy.
Mając odpowiednią odmianę to połowa sukcesu. Druga połowa to odpowiednie posadzenie i pielęgnacja.
Jesień lub wczesna wiosna. Jesienne sadzenie daje korzeniom czas na zakorzenienie się przed zimą. Wiosenne - pozwala drzewku ruszyć od razu w wzrost gdy temperatura pozwoli.
Jeśli sadzisz wiosną, przytnij gałązki o jedną trzecią. Jeśli jesienią - poczekaj z przycinaniem do wiosny.
Miejsce słoneczne i osłonięte od wiatru. Morele uwielbiają słońce - im więcej tym lepiej. A osłona od wiatru to ważne szczególnie wiosną, gdy kwitną.
Gleba powinna być żyzna, przepuszczalna, o odczynie obojętnym. Morele nie lubią mokrych, cięższych gleb - w takich warunkach chorują częściej.
Pierwszy rok po posadzeniu to najważniejszy. Młode drzewko MUSI być regularnie podlewane, szczególnie w upały. Nie oszczędzaj na wodzie - to inwestycja w przyszłość.
Drugi rok już łatwiej - drzewo ma wykształcone korzenie i lepiej radzi sobie samo. Ale nadal warto je dogladać.
Trzeci rok? Możesz się już cieszyć - niektóre odmiany zaczynają owocować.
Najgorszy błąd jaki możesz popełnić. Na rynku jest mnóstwo odmian moreli, które u nas po prostu nie działają. Kupujesz "morelę" w marketzie budowlanym, sadzisz, a za rok masz zmarznięte drzewko.
Zamiast tego - kupuj w sprawdzonych miejscach z nazwaną odmianą. Profesjonalne szkółki oferują odmiany przystosowane do naszego klimatu z pełną dokumentacją.
Widziałem ludzi sadzących morele w cieniu albo w zagłębieniu gdzie zbiera się woda. To przepis na katastrofę. Morele potrzebują słońca i suchej gleby.
Morele MUSZĄ być przycinane. Bez tego korona się zagęszcza, światło nie dochodzi do środka, drzewo choruje. Przycinaj regularnie - wiosną i latem po zbiorze.
Szczególnie pierwszy rok. Młode drzewko bez wody to martwe drzewko. Punkt.
Morele w polskim ogrodzie to nie science fiction. To realna opcja, jeśli wybierzesz właściwą odmianę i zastosujesz się do podstawowych zasad uprawy.
Soledane dla niecierpliwych, Early Orange dla rejonów z mroźnymi zimami, Goldrich dla fanów wielkich owoców, Somo dla patriotów polskich odmian. Każda z nich ma swoje mocne strony, każda może rosnąć u ciebie.
Nie musisz zakładać wielkiego sadu. Wystarczy jedno drzewko. Posadź jesienią, pielęgnuj pierwszy rok, a za dwa-trzy lata będziesz zbierać własne morele. Świeże, soczyste, z własnego ogrodu.
I wtedy zrozumiesz, że morele w Polsce? Jak najbardziej tak.
Powodzenia z waszymi morelowymi przygodami!