Irena Hirsz wiele lat spędziła na tłumaczeniu baśni na język kaszubski. Dzięki Muzeum Kaszubskiemu w Kartuzach ukazała się publikacja "Brawãdë Bracy Grimm", która zawiera 66 utworów przez nią przetłumaczonych. W czwartek 9 grudnia zaplanowano promocję tej wyjątkowej książki.
"Żëło sobie rôz czedës dzéwczątkò. Bëło jesz szkòłowé. Ji starszi ju pòùmiérelë, tedë òsta dëcht sama na tim swiece. Ni mia nikògùszkò, co bë jã do serca przëgarnął. Straca dach nad głową. Òsta wëwalonô z chëczë, w jaczi dotëchczôs pòspòlé ze swòjima starszima zamieszkiwa. Tedë mùsza jic sama w nen swój serocy swiat. Bëła lëchò òblokłô. Trôfia do wiele chëczów, bò szuka dlô se robòtë. Chca sã nając do paseniô bëdła abò gãsy, leno wszëtcë jã òd proga òdgòniwelë."
Tak rozpoczyna się jedna z baśni przetłumaczonych przez Irenę Hirszową pn. "Gwiôzdë i dëkôtë". Utwór ten znalazł się w zbiorze sześćdziesięciu sześciu baśni Braci Grimm w języku kaszubskim.
Efekt wieloletniej pracy
Wśród nich są także te doskonale rozpoznawalne, jak: Jaszk i Margaritka (pol. Jaś i Małgosia), Snieżónka (pol. Królewna Śnieżka), Smoluszk, (pol. Kopciuszek), czy też Czerwònô Kapùcka (pol. Czerwony Kapturek).
- Publikacja jest efektem wieloletniej pracy pani Ireny Hirsz. Ilustracje do publikacji wykonała Magdalena Barganowska-Olbryś, zaś korektę tekstów kaszubskich dokonał dr Dariusz Majkowski - informuje dyrektor Muzeum Kaszubskiego w Kartuzach Barbara Kąkol.
Książkę wydało Muzeum Kaszubskie w Kartuzach. Projekt koordynowała Barbara Kąkol. Zadanie zrealizowano dzięki dotacji gminy Kartuzy.
Promocja książki pt. “Brawãdë Bracy Grimm” odbędzie się 9 grudnia (czwartek) o godz. 17.00 w Muzeum Kaszubskim w Kartuzach przy ul. Kościerskiej 1.
Kształciła pokolenia
Irena Hirszowa zd. Bork urodziła się w Stężycy 24 lipca 1933 r., w rodzinie bogatych kaszubskich gospodarzy o tradycji nauczycielskiej. Jej dziadek Bernard Georg Wiktor Bork, był nauczycielem matematyki i gry na instrumencie w Nauczycielskim Seminarium Męskim w Kościerzynie. Najmłodsze lata dzieciństwa spędziła u siostry ojca - Łucji Sosińskiej - nauczycielki w Kornem. Lata wojny spędziła w Dubowie. Do Szkoły Podstawowej uczęszczała w Stężycy. Po ukończeniu podstawówki przez rok pobierała nauki dla panien z dobrych domów u Sióstr Niepokalanek w Kościerzynie i przez ten czas przebywała na stancji pod skrzydłami cioci. Następnie chodziła do Liceum Pedagogicznego w Kościerzynie, by kontynuować rodzinne nauczycielskie tradycje.
Jej pierwszą placówką pracy była Szkoła Podstawowa w Sulęczynie. W 1956 r. wyszła za mąż za Augustyna Hirsza, nauczyciela języka polskiego. Ukończyła studia z nauczania początkowego i wychowania fizycznego. Pracowała do emerytury w Szkole Podstawowej Nr 1, ucząc matematyki i prowadząc zajęcia z wychowania fizycznego z dziewczętami. Aktywna zawodowo była również na emeryturze, bo przez 9 lat była reedukatorką w domu Dziecka w Kartuzach
Język kaszubski wyniosła z domu
Irena Hirsz od dziecka posługiwała się językiem kaszubskim, a z ruchem kaszubskim spotkała się w Kartuzach. Szybko stała się jego aktywną uczestniczką. Podobnie, jak innym działaczom kaszubskim, dobro kultury, tradycji i języka kaszubskiego pochłonęło jej życie na emeryturze. Zachęcał ją do tego przede wszystkim prof. Marek Cybulski, udzielając lekcji pisowni kaszubskiej.
Jako członek O/ZKP Kartuzy tłumaczyła na j. kaszubski Modlitwy Powszechne, czytania. Kolejni prezesi korzystali z jej translatorskiego talentu. Zauważył go też prof. Jerzy Treder i zachęcał do przetłumaczenia na j. kaszubski baśni braci Grimm. Pani Irena podchwyciła tę myśl i jako redaktorka felietonów kaszubskich w „Gazecie Kartuskiej" znalazła miejsce do ich umieszczania. W "GK" była też pomysłodawczynią corocznego kalendarza kaszubskiego, pisała felietony, kontynuując w ten sposób pracę swojego męża Augustyna. Zasiadała w komisjach konkursowych "Rodny Mòwë”, piosenki kaszubskiej czy “Wiedzy o Kaszubach”.
Za swoją pracę zawodową i społeczną była wielokrotnie nagradzana m.in. “Perłą Kaszub” i medalami jubileuszowymi ZKP.
(na podstawie życiorysu opracowanego przez Wandę Lew Kiedrowską).
Chrust22:13, 29.11.2021
6 3
Niemcy wychowani na bajkach Braci Grimm palili w piecach ludzi, dokładnie tak, jak pisano w tych bajkach... Jedną bohaterkę zamknięto w beczce nabitej gwoździami i turlano ulicą... Po co tłumaczyć chore umysły? 22:13, 29.11.2021
Nono08:18, 30.11.2021
6 2
Te bajki to horrory dla niegrzecznych dzieci o patriarchalnym ucisku słabszych. 08:18, 30.11.2021
jacie12:00, 30.11.2021
2 3
" Łeb konia zawieszony nad bramą " też na język kaszubski przetłumaczony . Tych autorów trzeba wyrzucić z księgarń a nie tłumaczyć ich . To sadyści a nie " bajkopisarze " . 12:00, 30.11.2021
zarobek 16:31, 30.11.2021
2 3
I komu to potrzebne ? Chyba tylko temu kto tłumaczy i wydawcy . 16:31, 30.11.2021