Kiedy maluje dziecko, nie zastanawia się nad tym, czy to odpowiedni kolor, kształt i forma. Operuje kolorami, jak czuje. Do momentu, kiedy dorosły instruuje małego obywatela świata, że to, co tworzy nie powinno tak wyglądać, bo przecież to zwierzę ma taki kolor, a ta bryła to w ogóle nie przypomina domu... I bywa, że od pierwszych lat życia coraz mniej w tworzeniu jest nas, a coraz więcej zasad i kontroli.
To nie dotyczy Katarzyny Czerwińskiej, artystki z Sulęczyna. Od kilku lat maluje obrazy, w których przestrzeń jest otwarta dla odbiorcy. To opowieść o odkrywaniu siebie w kolorach i odwadze do pokazania swoich prac innym. Kasia tworzy swoje dzieła w małym pokoju, gdzie patrząc na to co za oknem komponuje kolory i kształty.
- Jak pracuję to patrzę na jabłonkę, która ubiera się w różne barwy zależnie od pory roku. Przyroda ma duży wpływ na mnie, a tym samym na to, co maluję. Nie ukrywam, że marzy mi się pracownia pełna światła, gdzie mogłabym tworzyć obrazy już w znacznie większych formatach. Póki co, w tym pokoju jest mój azyl i przestrzeń, gdzie jestem tylko ja i obrazy. Przychodzę, włączam muzykę i staram się odprężyć, odciąć od codziennych spraw - opowiada Katarzyna Czerwińska. - Zależnie od nastroju słucham Evy Cassidy, Donny Hathaway, Back Pumas, Kovacs, Paolo Nutiniego i wielu innych muzyków, których lubię. Zaczynam od wyboru gramatury i rodzaju papieru. Od tego zależy, jak będzie się niosła farba i jakie będą efekty. To moment, w którym zaczyna się moja artystyczna przygoda.
[FOTORELACJA]29431[/FOTORELACJA]
Katarzyna ukończyła liceum plastyczne i jest nauczycielką plastyki w miejscowej szkole. A sztuka towarzyszy jej od dziecka.
- Maluję odkąd pamiętam. Jak byłam dzieckiem, to była moja ulubiona zabawa i tak jest do dziś. Bardzo lubię moją pracę w szkole, gdzie tworzę razem z dziećmi. A w ostatnich latach zrobiła się przestrzeń czasowa, w której poczułam, że chcę wrócić do tworzenia. Tak też zrobiłam.
Przez długi czas była to sztuka schowana do szuflady. Przełomowym momentem było spotkanie ze znajomą Kasi, malarką z Krakowa, Małgorzatą Karp-Soją.
- Małgosia powiedziała, że mam natychmiast przestać się "czaić" i pokazać swoje obrazy ludziom. Odważyłam się więc. Pierwsza wystawa odbyła się w Leśnym Dworze w Sulęczynie. To było niesamowite przeżycie, bo prace spotkały się z dużym zainteresowaniem i okazało się, że to co robię dla siebie w zaciszu domowym podoba się też innym - opowiada Katarzyna.
Jak powstają obrazy? Sama artystka mówi, że to technika łącząca wiele różnych technik.
- Technika zaczyna się o akwareli, a potem, to już jest dziki szał. Lubię zmieniać rodzaje farb, tuszy, żongluję kolorami. Jak idę do sklepu dla plastyków, to czuję się jak dziecko w fabryce czekolady i chciałabym mieć wszystko teraz i natychmiast – śmieje się Kasia. - Wiadomo jednak, że świat tak nie działa i trzeba patrzeć na możliwości finansowe. W moich pracach łączę elementy kolażu, gwaszy, akwareli, tuszu, kredek, pisaków. Mam też taki "cmentarzyk" prac, które do mnie nie "przemówiły" i zostały w zagrzebane stercie z innymi obrazami. Wracam do nich czasem i wydzieram fragmenty, żeby stały się częścią nowego obrazu.
Proces tworzenia obrazu trwa, bo nakłada się na niego wiele warstw. Kasia papier spryskuje wodą.
Używa różnych rodzajów farb. Na przykład, akwarele dają dużo możliwości i przestrzeni na to, co dzieje się w połączeniu z wodą.
- Wszystko się rozpływa, łączy, zmienia kolor i natężenie. Bardzo często niesie mnie ręka i sam w sobie proces tworzenia. Wtedy decyduję, co dalej. Podczas malowania muszę zatrzymywać się co jakiś czas, żeby to, co naniosłam w danej warstwie obrazu wyschło. Kiedyś próbowałam suszyć prace suszarką, żeby było szybciej, ale to też ma swój skutek w rozdmuchanych pigmentach. Więc cierpliwie czekam i to jest dobre. Przychodzę po godzinie, czy po dwóch i mam szansę spojrzeć na obraz na świeżo, z dystansem. Wtedy dopiero decyduję, co dalej będzie. Tak więc jeden obraz to wiele etapów jego powstawania. Zależnie od czasu, nastroju, emocji. To sztuka danej chwili, w
której tworzę - mówi.
Po zakończeniu pracy nad obrazem zaczyna się praca nad wybraniem odpowiedniej ramy. Tu z pomocą i wsparciem przychodzi kościerski ramiarz, pan Hinc, z którym Kasia współpracuje od długiego czasu. Powstają już obrazy, które zostaną zaprezentowane na kolejnej wystawie. Jednak póki praca nad nimi nie zostanie zakończona, artystka nie chce podawać szczegółów.
Jak mówi, chce mieć wolność w tym, co robi bez określonych ram czasowych. Ci, którzy widzieli już obrazy Kasi mówią, że łączące się kolory są kojące, a same kompozycje baśniowe, magiczne.
- Nie daję tytułów obrazom, żeby w żaden sposób nie sugerowały odbiorcy czegokolwiek. Niech każdy ma wolność w tym, jak patrzy, bo każdy z nas widzi przez pryzmat własnych emocji. Podczas pierwszej wystawy dla mnie wielką przygodą było słuchać o tym, co ludzie widzą w obrazach. To było fascynujące i piękne. Malowanie to dla mnie ważna w życiu potrzeba, cieszę się, że mogę jej efekty dzielić z innymi - podkreśla artystka.
Kiedy malują dzieci, zdarza się, że dorośli chcą to udoskonalić, pokierować, jak dany rysunek powinien wyglądać. Zdarzają się takie sytuacje?
- Tak, mówią "dziecko, jak to narysowałeś?" To jest straszne. Albo słyszę pytania dorosłych do dzieci "co to ma być" - mówi Kasia. - Wtedy mina dziecka mówi wszystko. Można tak błyskawicznie przyblokować i spowodować, że dzieci będą się bały rysować, tak jak lubią i chcą. Nakręca się spirala. Potem w dorosłości tworząc coś boimy się, że to nie jest wystarczająco dobre.
Chowamy do szuflady, nie mówimy o tym innym. A szkoda. Życzę wszystkim odwagi do spełniania marzeń. A w tworzeniu liczy się flow – przepływ – ten dziecięcy – niczym nieskrępowany. Nie bójmy się malować tego, co nam chwila przyniesie. Świat potrzebuje kolorów. Obrazy Kasi czerwińskiej możecie zobaczyć na Instagramie: @kat_inska
N. H.11:01, 18.01.2025
5 0
Z Kasi twórczość i pasja aż kipi...
Piękne 17:35, 18.01.2025
1 0
Piękne obrazy, chętnie obejrzę wystawę