Tydzień temu w Kawlach koło Gowidlina wybuchł jeden z najtragiczniejszych pożarów ostatnich lat w okolicy. Wciąż trwają poszukiwania strażaka, który brał udział w akcji gaśniczej. Wojewoda pomorska Beata Rutkiewicz, zastępcy komendanta głównego PSP, komendant wojewódzki PSP i wójt gm. Sierakowice spotkali się dziś z dziennikarzami.
- Szanse na znalezienie strażaka żywego są minimalne - usłyszeli dziś dziennikarze podczas konferencji prasowej przed zakładem Mielewczyk w Kawlach, w którym tydzień temu wybuchł potężny pożar.
Mija siódma doba działań strażaków, wkrótce rozpocznie się ósma. Pożar już ugaszono, ale wciąż trwają poszukiwania strażaka-ratownika z OSP Sierakowice, który zaginął podczas akcji.
- Sam budynek jest bardzo trudny do prowadzenia tego typu działań, co wydłuża nam czas poszukiwań. Ma konstrukcję stalową, niestabilną. Mieliśmy specjalistów z Politechniki Gdańskiej, Akademii Pożarniczej i również my stwierdzamy, że zbyt niebezpieczne jest wprowadzanie ratowników do środka, by mogli przeszukać budynek - powiedział Grzegorz Szyszko, zastępca komendanta głównego PSP.
W poszukiwaniach brała udział m.in. grupa ratownictwa wysokościowego, która na linach z wysięgnika opuszczała się do środka hali - w tym celu wycięto specjalne otwory w konstrukcji hali. Strażaka poszukiwano też specjalnymi kamerami wziernikowymi. Cały czas w akcję zaangażowane są drony, które penetrują również wnętrze hali. Obraz jest nagrywany i przekazywany specjalistycznej firmie, która przy pomocy sztucznej inteligencji wskazuje miejsca, w których mógł przebywać strażak.
W hali znajdowało się ponad 3600 ton kurzego mięsa. To dodatkowo utrudnia działania ratownicze.
- Stale prowadzimy rozgarnianie urobku, mięsa. Podczas załadunku i przewożenia tych elementów strażacy sprawdzają, czy nie ma jakichś części uzbrojenia osobistego strażaka w tej masie - powiedział Grzegorz Szyszko. - Codziennie pojawia się kilka miejsc, w których mógł przebywać strażak, które powinniśmy dokładnie sprawdzić - wskazują je strażacy obserwujący miejsce akcji przez lornetkę czy też pojawia się obraz z dronów. Sprawdzane są bardzo dokładnie, jednak żadne z tych zdarzeń i miejsc się nie potwierdziło.
[FOTORELACJA]30072[/FOTORELACJA]
Grzegorz Szyszko podkreślał, że miejsce akcji jest niezwykle trudne. Na wysokości ok. 10 m znajdują się palety, które ważą tonę i spadają w dół.
- Najtrudniejszym zadaniem dla nas była rozbiórka hali, ale wciąż są niebezpieczne elementy, które należałoby usunąć. Liczę, że od jutra będziemy mieli większą możliwość wjazdu do hali, by łatwiej przeglądać jej wnętrze. Mogę obiecać, że zrobimy wszystko, żeby odnaleźć strażaka. Wiemy, że graniczy to z niemożliwym, by był żywy, ale zrobimy wszystko, by go odnaleźć - powtórzył.
Zastępca komendanta głównego PSP Józef Galica chwalił ogrom precyzji, jaką wykonali strażacy w pierwszym dniu akcji.
- Hala miała wymiary 60x30 m. Wzdłuż niej wysokie regały stanowiące jednolity monolit na wysokość 10 m. Te regały, z dwoma korytarzami, wypełniają całą objętość hali. Znajdują się na nich palety, w których magazynowane było mięso. Gdzieś w tych paletach jest nasz kolega, którego my cały czas poszukujemy. Na podstawie udostępnionego nam monitoringu, mamy miejsce, w którym z tym strażakiem był najprawdopodobniej utracony kontakt. To miejsce ogarniamy szczególną troską i szczególnie je monitorujemy - powiedział.
Zaznaczył, że w akcji biorą udział też detektory metalu - strażacy biorą pod uwagę każdą ewentualność.
- Wiemy, jak był ubrany strażak, pomaga nam sztuczna inteligencja w zobrazowaniu tego jak wyglądał: jaki miał hełm, umundurowanie, ale też szukamy elementów, które miał na sobie. Wiemy, że miał złoty łańcuszek, jakieś metalowe elementy - stąd te detektory, które potrafią nawet małe elementy namierzyć - tłumaczył.
Wyjaśniał, że pożar był nietypowy, w środku panowała ogromnie wysoka temperatura. Strażacy szacują, że wyniosła ona około 1000 stopni Celsjusza.
- Taka temperatura panowała na poddaszu, gdzie przebywał nasz kolega. Chcę podkreślić, że zaangażowanie strażaków z jednostki OSP, z której strażak pochodził, jest niesamowite. Dlatego będziemy tu do ostatniej chwili - powiedział Józef Galica.
Dodał, że jest to jedna z najcięższych akcji w historii polskiej PSP.
- Dla mnie jest to bardzo ciężka akcja. Tak długo jeszcze nie poszukiwaliśmy strażaka - mówił Józef Galica. - Pierwsze godziny akcji polegały na tym, że próbowaliśmy zerwać poszycie dachu, było to robione ręcznie, bez użycia żadnego sprzętu. Liczyliśmy się z tym, że dotrzemy do strażaka. Z pożarem uporaliśmy się w ciągu jednej doby, nawet i krócej. Gdyby nie szerokie poszukiwania strażaka, po ugaszeniu pożaru już wszedłby sprzęt ciężki.
[ZT]70568[/ZT]
Wojewoda pomorska Beata Rutkiewicz mówiła o tym, jak trudne jest sprzątanie terenu po pożarze. Niełatwe jest też znalezienie firm, które utylizują taką zawartość. Podziękowała strażakom za ich pracę i poświęcenie, chwaliła również zaangażowanie właścicieli firmy Mielewczyk.
- W tej trudnej dla nich sytuacji, finansowej, psychicznej, pomagają nam w tych działaniach - powiedziała.
Wójt gminy Sierakowice Mirosław Kuczkowski podkreślił znaczenie firmy Mielewczyk jako dużego pracodawcy - dla gminy Sierakowice i jej mieszkańców.
- Będziemy szukać rozwiązań, jak pomóc firmie - powiedział.
Przypomnijmy - działania w Kawlach rozpoczęły się w środę 13 sierpnia, gdy około godz. 16.00 wybuchł pożar w akumulatorowni, na poddaszu hali magazynowej. W wyniku pożaru spaleniu uległo około 3000 m kw. hali.
[ZT]70472[/ZT]
W szczytowym momencie do działań ratowniczych zadysponowano 68 zastępów straży z całego regionu. Podczas akcji gaśniczej utracono kontakt z jednym ze strażaków z OSP Sierakowice. W pierwszej fazie działań próbował rozpoznać to zdarzenie i wpadł do środka hali z wysokości około 7- 8 metrów.
Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.
21 2
To jest tragedia dla rodziny
Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.
Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.
9 1
Pomoc firmie,a pomoc rodzinie.....to chyba w pierwszej kolejności powinno być.Firma ponoć już szykuje się do pracy na produkcji.Spłonęła tylko chłodnia.
1 5
Tylko potrafisz komentować,tyle jadu w tobie
Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.
10 0
Przestańcie gadać k tej firmie sa tak bogaci ze im nie trzeba pomagać
4 0
W pełni się z tobą zgadzam , firma sama se poradzi .
4 3
nie zdziwię się jak jakiś ukraiński oligarcha, który na korupcji u siebie zdeponował miliardy przejmie całego Mielewczyka wraz z kurami
3 2
Znaleziono😭
2 3
Mam nadzieję że on nie cierpiał długo tam
Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.
0 1
https://www.facebook.com/share/p/1AJi4advDt/