Zamknij

Część piąta historii Józefa Labudy. Szkoła jako narzędzie germanizacji – trudny początek drogi edukacyjnej

materiał promocyjny 01:01, 16.11.2025 Aktualizacja: 10:15, 16.11.2025

W drugiej połowie XIX wieku szkolnictwo w państwie pruskim zostało przekształcone w sprawnie działające narzędzie państwowej indoktrynacji. Po reformach ministra Falka system edukacyjny stał się jednolity, znormalizowany i ściśle podporządkowany pruskim urzędom.

W powiecie kartuskim rozwój sieci szkolnej następował szybko – już w 1914 r. działało tam aż 150 szkół, choć były to głównie niewielkie, jednoizbowe placówki o elementarnym poziomie nauczania. W żadnej z nich nie pracował nauczyciel narodowości polskiej ani kaszubskiej.

Polskie i kaszubskie dzieci zmuszone były funkcjonować w środowisku, gdzie ich język i kultura spotykały się z otwartą wrogością części niemieckich pedagogów. Uczniów karano za rozmowę w rodzimym języku nawet podczas przerw, a jeden z częściej przytaczanych incydentów dotyczył kar za przynoszenie kanapek owiniętych w polskie gazety. Symbolem tej pogardy stała się nauczycielka Schielke z jednej z kartuskich szkół, która w lutym 1892 r. nazwała kaszubskie dzieci wyznania katolickiego „obrzydliwym robactwem, które trzeba powiązać i spalić na stosie”. Mimo że dzięki protestom – zarówno polskich, jak i części niemieckich katolików – została zwolniona, pamięć o tej sprawie na długo utrwaliła narastające napięcia między nauczycielami a uczniami.

Towarzystwo Pomocy Naukowej – droga do własnych elit

W odpowiedzi na ograniczenia, jakie system pruski nakładał na polską i kaszubską młodzież, szczególnego znaczenia nabrała działalność Towarzystwa Pomocy Naukowej dla Uczącej się Młodzieży Polskiej Prus Zachodnich. Organizacja ta – założona w 1848 r. w Chełmnie – miała jasny cel: finansować edukację zdolnych, lecz ubogich uczniów i studentów, umożliwiając im zdobycie wykształcenia, a w konsekwencji zasilenie rodzących się elit intelektualnych Pomorza. Dzięki stypendiom TPN młodzi Kaszubi mogli uczyć się w gimnazjach, seminariach nauczycielskich, a nawet na uniwersytetach, zdobywając zawody lekarzy, duchownych, nauczycieli czy prawników – tak potrzebne lokalnej społeczności.

Działalność TPN w powiecie kartuskim rozwijała się początkowo powoli, co wynikało m.in. z mniejszej liczby lokalnych ziemian gotowych finansować edukację. Mimo to Towarzystwo obecne było w regionie nieprzerwanie od lat 50. XIX wieku, a od 1870 r. działało także w samych Kartuzach. Pod koniec stulecia nastąpiło wyraźne ożywienie – rosła liczba członków, wpłat i stypendystów.

Rola Józefa Labudy w Towarzystwie

W tym właśnie okresie ważną rolę odegrał Józef Labuda, który od 1895 r. pełnił funkcję kwestora TPN w parafii kartuskiej. To on przez trzynaście kolejnych lat odpowiadał za zbieranie składek, animowanie lokalnej działalności i utrzymywanie kontaktu ze strukturami Towarzystwa. Jego aktywność przypadła na czas narastającego sprzeciwu wobec germanizacji i potrzeby wzmacniania polskich elit – dlatego jego zaangażowanie miało szczególne znaczenie.

Efekty pracy Towarzystwa były imponujące. Do 1918 r. dzięki stypendiom wykształciło się m.in. 95 lekarzy, 82 duchownych, 54 nauczycieli, 22 adwokatów czy 9 sędziów. Były to kadry, które wniosły nieoceniony wkład w utrzymanie i rozwój polsko-kaszubskiej tożsamości na Pomorzu.

„(...)Do 1892 r. w liczba członków organizacji nie przekraczała 10, a w samej parafii kartuskiej zaledwie 2. Zaczęło się to zmieniać od 1893 r. i na przełomie wieków wpłacających składki było już 23–35 z czego 7–13 osób z parafii w Kartuzach. Czy była to zasługa bohatera tej opowieści, który w 1895 r. zostaje kwestorem, czy też narastających nastrojów antyniemieckich, szczególnie w dziedzinie oświaty – nie wiadomo. Faktem jest, że pełnił on tę funkcję przez kolejnych 13 lat, do 1908 r., kiedy to odpowiedzialność za kwestowanie w parafii kartuskiej spadła najpierw na ks. Łosińskiego, a następnie Emila Sobieckiego(...)”

„Jak płomień” – wybuch i przebieg strajków szkolnych

W 1905 r. pruska administracja posunęła się o krok dalej w germanizacji Polaków i Kaszubów, zakazując nauczania religii po polsku. Dla katolickiej większości Pomorza był to cios wyjątkowo bolesny.

Równocześnie docierały informacje o sukcesach protestów w Królestwie Polskim, gdzie – w wyniku rewolucji 1905 roku – przywrócono język polski do szkół. Ta różnica w traktowaniu uczniów po dwóch stronach granicy była jednym z impulsów do buntu.

Latem 1906 r. w miejscowości Rąty koło Goręczyna dzieci odmówiły uczestniczenia w lekcjach religii prowadzonych po niemiecku. Protest szybko przybrał rozmiary ogólnopomorskiego strajku. W powiecie kartuskim objął aż 61 miejscowości m.i. Łączyno, Goręczyno, Załęże, w tym także same Kartuzy. Dzieci wchodziły do klas z pismami od rodziców, zakazującymi nauki religii po niemiecku, a podczas lekcji konsekwentnie odpowiadały po polsku lub po kaszubsku. Zdarzały się także bardziej radykalne wystąpienia – od niszczenia niemieckich podręczników po wybijanie okien w mieszkaniach nauczycieli.

Konsekwencje dla rodzin i dzieci

Strajkujące dzieci spotykały brutalne kary: bicie, dodatkowe godziny po lekcjach, cofanie do niższych klas, a w skrajnych przypadkach kierowanie do zakładów poprawczych. Na rodziców nakładano wysokie grzywny. Byli też zwalniani z pracy, jeśli nie zmuszali dzieci do posłuszeństwa. Pomorska prasa alarmowała o przypadkach represji wobec robotników leśnych z powiatu kartuskiego, którzy odmówili podporządkowania się rozkazom pracodawcy.

„(...)Głośna stała się m.in. sprawa zwolnienia robotników leśnych z powiatu kartuskiego, którzy nie ulegli szantażowi ze strony pracodawcy i nie godzili się wysłać dzieci na religię po niemiecku. Inicjatorów i publicznie wspierających strajki skazywano nie tylko na grzywny, lecz także więzienie. Procesy wytoczono nawet redakcjom polskich gazet, relacjonujących strajki. Jednocześnie represje nie pozostawały bez reakcji. Społeczność polsko-kaszubska starała się pomóc dotkniętym sankcjami – szukano dla nich pracy, wspierano materialnie, czy też organizowano pomoc prawną(...)”

Strajk w Szarłacie i kara dla Józefa Labudy

Fala represji uderzyła również w Józefa Labudę, choć nie strajkowały bezpośrednio jego dzieci. Winą obarczono go za postawę dzieci jego brata Jana, które należały do najbardziej wytrwałych protestujących w szkole w Szarłacie. Strajk w tej miejscowości trwał wyjątkowo długo – od listopada 1906 r. do maja 1907 r. – i angażował aż około stu uczniów.

Pod naciskiem władz pruskich pracodawca Józefa Labudy, Felix Maschkowsky, został zmuszony do jego zwolnienia. W efekcie Labuda musiał otworzyć własne biuro porad prawnych jako „adwokat ludowy”. Była to dotkliwa kara wymierzona za wspieranie polskich dążeń narodowych i odmowę potępienia dzieci strajkujących w obronie języka

„(...)Niemniej sprawa zwolnienia Labudy odbiła się szerokim echem w prasie, a redaktorzy zachęcali do korzystania z jego usług. W kwietniu „Gazeta Gdańska” donosiła:

Do postradania stanowiska przyczyniło się niewątpliwie i to, że pan Labuda jest

gorliwym Polakiem, biorącym bardzo czynny udział we wszelkich sprawach, obchodzących

ogół nasz polski. Od kilku lat jest bowiem przewodniczącym Towarzystwa

Ludowego i członkiem zarządu kościelnego itd. Nie dziw zatem, że człowiek tego rodzaju

jest hakatystom nie na rękę(...)”

„Nie przyniosło to oczekiwanych skutków” – gorzki finał wielkiego zrywu

Mimo ogromnej determinacji dzieci, ich rodzin i lokalnych działaczy – mimo tysięcy podpisów, petycji, nagłośnienia sprawy w prasie i rozległej solidarności – długotrwałe strajki nie przyniosły oczekiwanego zwycięstwa. Pruskie władze nie przywróciły nauczania religii w języku polskim, a zastosowane represje zebrały bolesne żniwo. Niemniej protest w istotnym stopniu przyczynił się do umocnienia, także w młodym, chłopskim społeczeństwie kaszubskim ducha narodowego i stał się jednym z najważniejszych symboli oporu Kaszubów wobec germanizacji.

20 listopada 2025 roku Biblioteka Publiczna im. Janusza Żurakowskiego w Kartuzach obchodzi 80-lecie swojego istnienia. Książka o Józefie Labudzie autorstwa Wojciecha Labudy zostanie zaprezentowana właśnie tego dnia w czasie uroczystości jubileuszowych.

Artykuł oparty na książce: „Józef Labuda (1852–1941) – zapomniany Król Kaszubów” autorstwa Wojciecha Labudy

(materiał promocyjny)
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
0%