Ile to się teraz mówi o kibicach piłkarskich. Jako, że żyjemy w miasteczku, w którym stadionowych fanatyków jest stosunkowo mało, naszą opinię o tych ludziach wyrabiają media, szczególnie telewizja.
Te, utwierdzają nas w przekonaniu, że stereotyp kibica - chuligana i złodzieja jest jak najbardziej prawidłowy.
Sami zainteresowani, zarzucają dziennikarzom zbytnią koloryzację faktów i zwykłą nierzetelność. Jedni swoje... drudzy swoje, sytuacja ta spowodowała wielki mętlik w mojej głowie, który rozwiązał się w minioną sobotę.
Wtedy to, miałem przyjemność zasiąść na trybunach stadionu Wojska Polskiego w Warszawie, gdzie miejscowa Legia podejmowała ŁKS Łódź.
Mecz jak mecz. Dobrze wiemy, jaki żenujący poziom ma polska piłka - szczególnie ta ligowa. Mimo siedmiostopniowego mrozu, atmosfera była gorąca.
Przez większość meczu było kulturalnie i spokojnie, jednak w pewnym momencie przekroczona została granica dobrego smaku.
A mianowicie, cała przykra sytuacja dotyczyła jednego z zawodników ŁKS-u, ikony polskiej piłki, weterana Tomasza Hajto.
Fani piłki nożnej zapewne wiedzą, że wspomniany zawodnik kilka dni temu śmiertelnie potrącił kobietę. Nie mnie oceniać czy jechał za szybko czy nie.
Nie widziałem tego. Ważne, że był trzeźwy. Wyobraźmy sobie, jakie wyrzuty sumienia muszą gnębić gościa. Jak mówił sam piłkarz, jedyną ucieczką od wracającego koszmaru jest piłka.
Nie wiem, co kierowało grupą dziesięciu tysięcy ludzi, którzy z uśmiechem na twarzy skandowali "Hajto - morderca".
Wołali ci w dresach, wołały kobiety, wołali mężczyźni z dziećmi, a nawet ludzie starsi, którzy też odwiedzają stadiony.
Przez moment chciałem wyjść. Chciałem wyjść, chociażby dlatego, żeby swoją obecnością nie popierać tych doskonale bawiących się ludzi. Ostatecznie zostałem, ale mecz kończyłem ze słuchawkami w uszach.
Nie mam pojęcia jak czuł się sam piłkarz. Nie wiem czy w poważaniu miał to co krzyczeli kibice, nie wiem czy po meczu uronił łezkę, nie wiem czy się z tego śmiał.
W każdym razie NIKOMU nie życzę, żeby przeżył taką sytuację. A tym "kibicom" należą się brawa za "kulturę" i nieprzestrzeganie słynnej maksymy "Nie czyń drugiemu, co Tobie niemiłe", którą powtarzają wszyscy.
Paweł Korzeniowski
0 0
"nie" z rzeczownikami pisze się razem - "nierzetelność". razi.. brrr... czy tego nikt nie sprawdza?
0 0
Błąd został poprawiony. Bardzo dziękujemy za zwrócenie uwagi - wszelkie spostrzeżenia, wątpliwości, sugestie mile widziane.
0 0
ten blad musial pojawic sie tam przez przypadek, bo u mnie na dysku go nie ma. aczkolwiek przepraszam i pozdrawiam;-)