W miejscowościach dotkniętych powodzią potrzeba konkretnej, dedykowanej pomocy. Wysyłanie kolejnych transportów z darami mija się z celem - mówią organizatorzy akcji "Kaszubi dla powodzian" i ruszają z kolejnym przedsięwzięciem. Chcą wyremontować domy rodzinom, które same sobie z tym nie poradzą.

Szerokim echem odbiła się spontaniczna akcja, w ramach której grupa ochotników z regionu pojechała na południe Polski pomagać w sprzątaniu po powodzi. Pomysł się przyjął, bo z Kaszub na tereny dotknięte powodzią ruszyli z pomocą strażacy i osoby indywidualne. Ale na tym nie koniec. 

[ZT]59103[/ZT]

- Myślałam, że po prostu pojadę tam, by pomóc, by zrobić coś dobrego, bo taką czułam potrzebę. Ale okazało się, że ta chęć pomocy nie minęła. Wróciliśmy potwornie zmęczeni, ale postanowiliśmy działać dalej, bo tam są ludzie, którzy naprawdę nie mają niczego i sami nie są w stanie poradzić sobie z tą sytuacją - mówi pani Anna, jedna z uczestniczek wyjazdu, a od kilku dni jedna z koordynatorek sztabu, który właśnie szykuje kolejne przedsięwzięcie. 

Serce pęka

Chodzi o pomoc w odbudowie zniszczonych domów. Pomysłodawcą i jednym z inicjatorów akcji jest Adam Wilkowski, który współorganizował wyjazd na południe. 

[FOTORELACJA]29128[/FOTORELACJA]

- Powiem wprost: pękło mi serce jak zobaczyłem to co się tam dzieje. To jest trudne do opisania. Te zwały błota w domach, zniszczony dorobek ludzi. Mieszkańcy, którzy patrzą na swój zniszczony dobytek. No serce się kraje po prostu - opowiada pan Adam. - Podczas naszego wyjazdu zrobiliśmy tyle ile się dało. Ale wytypowaliśmy dwie rodziny z Ołdrzychowic Kłodzkich, które wyjątkowo potrzebują pomocy. I zapadła decyzja, że wyremontujemy im domy. Musimy zdążyć przed zimą. 

[ZT]59132[/ZT]

Jak mówi pan Adam, w jednym z domów mieszka starszy mężczyzna z 80-letnią żoną. Kobieta jest przykuta do łóżka i została ewakuowana w ostatniej chwili. Trafiła do szpitala, ale tam nie może przebywać dłużej. A wracać nie ma dokąd. 

- Oni po prostu nie mają w domu już nic. Zostały gołe ściany, bo woda zabrała wszystko. Chcemy im pomóc, bo po prostu sami sobie nie poradzą - mówi. - Druga rodzina to kobieta z dwójką dzieci. W domu jest jeszcze 74-latek chory na nowotwór. Oni także własnymi siłami nie odremontują swojego domu. Dlatego te dwie rodziny to nasz priorytet. 

Adam Wilkowski, Anna Szulc i Monika Hinc stworzyli coś na kształt sztabu, który przygotowuje całe przedsięwzięcie. W tej chwili zdalnie starają się zadbać o to, by domy, które mają zostać odremontowane zostały osuszone. 

- Zdobyliśmy kontakty do ludzi tam, na miejscu. Załatwiliśmy osuszacze, załatwiliśmy opał i ogrzewanie. Potrzeba teraz trochę czasu, by ściany wyschły na tyle, żeby można było ruszyć z remontem - mówi Adam Wilkowski. 

Konkretna pomoc dla konkretnych rodzin

W akcję już włączają się kaszubskie firmy. Chodzi o pomoc w zdobyciu materiałów wykończeniowych. Potrzebne są płyty kartonowo-gipsowe, farby, drzwi wewnętrzne, okna, panele podłogowe - słowem wszystko to co, potrzebne do remontu mieszkania. 

- Tam nie ma dużego metrażu mieszkań, więc przy sprawnej organizacji da się taki remont przeprowadzić bardzo szybko i sprawnie - mówi Monika Hinc. 

Organizatorom akcji pomaga też Marian Kotecki, właściciel firmy P.A. Gryf i prezes Fundacji Historycznej Gryf. Udostępnił konto swojej fundacji, na które można wpłacać środki, które pozwolą zakupić materiały potrzebne do remontu mieszkań. 

- Na pewno będziemy potrzebowali rąk do pracy. Potrzeba nam grupy fachowców: elektryk, hydraulik, ludzie znający się na pracach wykończeniowych. Zdajemy sobie sprawę, że dzisiaj wszyscy mają jakieś zlecenia, są zajęci, ale być może uda się wygospodarować ze dwa, trzy weekendy i pojechać na południe, by tam zrobić remont. Sprawna ekipa poradzi sobie z tym raz dwa. My zorganizujemy nocleg, wyżywienie, materiały, więc o nic nie trzeba się martwić. Potrzebne są chęci i odrobina wysiłku - mówi Adam Wilkowski. 

Organizatorzy akcji liczą na to, że ich idea się przyjmie i znajdą się naśladowcy. 

- Tam jest potrzebna w tej chwili pomoc ukierunkowana. Byliśmy tam i widzieliśmy. Wysyłanie kolejnych transportów z darami nie ma już sensu, bo są kłopoty z ich składowaniem i dystrybucją. Poszkodowani potrzebują przede wszystkim rąk do pracy, ale głównie pomocy przy odbudowie mieszkań. Część osób sobie poradzi, bo jeśli w rodzinie jest ktoś zdrowy i silny, to będzie w stanie zorganizować sobie cokolwiek. Ale osoby starsze, samotne, niepełnosprawne nie będą w stanie nic zrobić. Proszę sobie wyobrazić, ile dałoby się zrobić gdyby konkretna pomoc została skierowana do konkretnych ludzi? Może z czasem będzie tak, że w danej gminie na Kaszubach będzie organizowana pomoc dla konkretnej rodziny na południu. To by wiele ułatwiło - przekonują członkowie sztabu. 

Osoby zainteresowane pomocą proszone są o kontakt z: Moniką Hinc (517 513 128), Anną Szulc (609 990 822) lub Adamem Wilkowskim (506 687 514). Można też dokonywać wpłat na konto Fundacji Historycznej Gryf: 74 8309 0000 0079 4934 2000 0040. Koniecznie z dopiskiem "Dla powodzian". 

O przebiegu akcji będziemy informować.