Muzeum-Kaszubski Park Etnograficzny we Wdzydzach poddało konserwacji 8 pojazdów konnych z kolekcji 23 pojazdów będących własnością muzeum. Wszystkie pochodzą z terenu Pomorza, z końca XIX i początku XX wieku. Jeden z nich należał do ziemian z okolic Kartuz.
Pojazdy znajdujące się z zbiorach muzeum były kupowane w różnym stanie techniczno-wizualnym, jednak ze względów historyczno-artystycznych były i są warte uratowania i zachowania. Są to pojazdy z lokalnych warsztatów powoźniczych.
Jednym z poddanych pracom konserwatorskim był wolant, którego historia wiąże się z Kartuzami. Wyprodukowany prawdopodobnie w latach 20. XX wieku w fabryce Przewoskich (1885–1950) w Starogardzie Gdańskim
Pojazd dworski, pochodził z majątku ziemskiego w pobliżu Kartuz. Zakupił go Augustyn Hinca od pośrednika Wejera w Kartuzach, następnie w 1976 roku sprzedał muzeum.
Wolant, inaczej zwany bryczką wolantową pomorską, jest pojazdem lekkim, kilkuosobowym, na czterech kołach i resorach, z kozłem stangreckim wysoko wzniesionym na skrzyni bez tzw. budy. Lakierowany na ówcześnie modny i uznawany za elegancki czarny kolor. Tapicerka prawdopodobnie wtórna, w kolorze wiśniowym, z aksamitu.
Podwozie konstrukcji rozworowej, co na Pomorzu było bardzo częste, z podymą i śnicami, z drewnianą ławką powożącego i półresorem poprzecznym ustawionym na podymie. Rozwora lekko ugięta, zakończona stylizowanymi wolutkami (ślimacznicami). Jedna orczyca stała, metalowa, a druga ruchoma, umocowana na bolcu zakończonym motylkiem. Na przegubach dwa drewniane proste orczyki.
Osie fabryczne, olejowe. Koła drewniane, wszystkie mają po 12 szprych. Piasty z tradynkami i szynklami, koła na obręczach metalowych. Z tyłu resory eliptyczne, położone na osiach, na nich antaby, wspierające korpus.
Nadwozie powozowe, drewniane, z siedziskiem głównym dwuosobowym i kozłem również dwuosobowym. Fordekiel drewniany, deskowy, wzmocniony sztabami metalowymi, bez uchwytów, ale z tulejką na bat po prawej stronie.
Kozioł skrzyniowy, a siedzisko na nim szersze, ogzymsowane, z poręczami metalowymi fantazyjnie giętymi. Podłokietnik i oparcia tapicerowane. Przy koźle fartuch ze skóry na nogi, chroniący od błota i kurzu. Siedzisko główne z tapicerką kanapową, na sprężynach, z zapleckiem pełnym miękkim, podłokietnikami i poręczami zakręconymi spiralnie. Wachlarze wolantowe z blachy, gięte, zwłaszcza tylne, chroniące główne siedzisko przed zarzucaniem błotem. Stopień wiszący łączy się z wachlarzami.
Podróżowanie było przywilejem ludzi zamożnych stąd powoźnictwo było ważną dziedzina życia szlachty i ziemiaństwa. Koń był uznawany za jedno z najważniejszych zwierząt w otoczeniu człowieka, był przyjacielem i pomocnikiem.
Dla ziemianina ulubiony koń był bliski jak członek rodziny. Zaprzęgi konne komponowane były ze specjalnie hodowanych koni, np. o rzadko spotykanej maści. Mieć piękną parę czy czwórkę koni było marzeniem każdego szlachcica; ale do tego należało posiadać jeszcze piękny, reprezentacyjny pojazd, a nawet kilka i paradną uprząż szorową, które dodawały piękna zaprzęgowi.
Do konserwacji wytypowano, oprócz wymienionej powyżej, jeszcze siedem obiektów będących w bardzo złym stanie zachowania, wymagających szybkiej interwencji konserwatorskiej. W zbiorze tym znajdowały się: sanie wyjazdowe o nadsaniu z plecionki; jadwagen - pomorska bryka myśliwska; dwukołowa polówka; sanie pomorskie wyjazdowe z koziołkiem tylnym tzw. Vis a vis; sanie wyjazdowe czteroosobowe z koziołkiem tylnym; druga bryka pomorska tzw. Wolant, bryczka wasągowa pomorska.
Część pojazdów, o których mowa związana jest z przeniesionym na teren muzeum dworem z Luzina i z rodziną Żelewskich, drugi, (razem z Wolantem używanym w Kartuzach), z Fabryką Pojazdów Konnych Stefana i Albina Przewoskich w Starogardzie Gdańskim istniejącą w latach 1885–1952, która była jednym z większych, ważniejszych i bardziej znanych warsztatów regionalnych na obszarze ówczesnych Prus Królewskich. Zaopatrywały się w niej szczególnie polskie dwory szlacheckie i ziemiaństwo. Produkty były solidne i estetycznie wykończone1.
Struktura fabryki nie odbiegała od podobnych wytwórni z tego samego okresu np. z Warszawy, czy słynnej wytwórni Bogajewiczów z Pniew.
Warto wspomnieć, że fabryka dysponowała takimi warsztatami jak: kuźnia, kołodziejnia, blacharnia, tapicernia, lakiernia oraz zakład gięcia drzewa z suszarnią i posiadała przeszło 800 m2. Miała więc wszystkie warsztaty potrzebne do budowy pojazdów. Jej założycielem był
Stefan Przewoski, który w 1885 roku zdał kołodziejski egzamin mistrzowski, uzyskując prawo do założenia własnego warsztatu i w tym samym roku otworzył go na ulicy Kościuszki w Starogardzie Gdańskim, by po krótkim czasie kupić budynki i plac przy dzisiejszej ulicy Sikorskiego i tam warsztat przekształcić w Fabrykę.
Bardzo szybko stał się jednym z najlepszych kołodziei w okolicy, co przekładało się na dużą ilość zamówień.
Jego syn Albin Przewoski w momencie przejęcia Fabryki Powozów Konnych był już doświadczonym fabrykantem, najpierw uczył się zawodu w rodzinnym przedsiębiorstwie, następnie w fabryce R. Hartelta w Jaworznie, gdzie pracował później jako czeladnik.
Wysłany przez ojca do Hamburga, ukończył tam Państwowe Technikum Powoźnicze, by później rozpocząć pracę w berlińskiej fabryce pojazdów R. Kulsteina. Po powrocie do Starogardu Gdańskiego - jeszcze przed I wojną - zmodernizował fabrykę ojca, rozbudował warsztaty, wprowadził nowe maszyny, a także sam konstruował potrzebny w fabryce sprzęt i projektował pojazdy konne.
Po I wojnie Albin Przewoski zmuszony był przestawić produkcję ze względu na panujący kryzys ekonomiczny, a także nadchodzący zmierzch „epoki konia”. Zaczęto wówczas w fabryce produkować karoserie autobusowe, przy czym nadal wykonywano pojazdy konne, jak również remontowano stare.
Tyle że nie była to już działalność przynosząca firmie dochód.
- Przeglądając opisy posiadanych przez muzeum pojazdów i typując te które będą miały szczęście "pójść" do konserwacji, a jednocześnie znając miejsce gdzie znajdowała się fabryka Przewoskich w Starogardzie (która istniała aż do 1952 roku), uświadomiłam sobie jak wiele tak niezmiernie ciekawych historii o szlachetnych, pełnych pasji ludziach odchodzi bezpowrotnie w zapomnienie, ponieważ kończą się pewne epoki, a to konia, a to powoźnictwa, a to fabrykantów itp. - podkreśla Sonia Klein-Wrońska, kustosz M-KPE we Wdzydzach. - Na szczęście pozostają jeszcze takie muzea, które, opowiadają historię ludzi. Mogę tylko mieć nadzieję, że zakończona w tym roku konserwacja będzie miała swój ciąg dalszy i za kilka lat udostępniona zostanie szerokiej publiczności cała wspaniała kolekcja 23 dostępnych w Muzeum pojazdów.
1 Fabijańska – Żurawska T., Żurawska T., Wytwórnia pojazdów konnych Stefana i Albina Przewoskich w Starogardzie Gdańskim (1885–1952), Kwartalnik Historii Kultury Materialnej, Rok XXVII, nr 3, 4, Warszawa 1989, PAN, Instytut Historii Kultury Materialnej
Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.
4 3
Pani Terenia była koleżanką mojej Mamy,z uwagi na ukończoną Historię sztuki na KUL-u i pracę przy konserwacji zabytków. Długie lata mieszkałam i pracowała w Łańcucie,zajmując się pałacową powozownią. To dzięki Niej i przyjaźni z Mamą spędziłam cudowne wakacje w starej chacie na terenie Skansenu we Wdzydzach i uczestniczyłam w uroczystym otwarciu dla zwiedzających przeniesionego z Luzina dworu,którego współwłaścicielkę Mama również znała. Pani Terenia Żurawska opracowała również piękny album o powozowni w Pałacu w Łańcucie. Była znawczynią tematu.
0 0
Miłe wspomnienia.