Wzrastająca ilość spraw sądowych związanych z tzw. kredytami frankowymi sprawiła, że chciałbym, jako praktyk, przybliżyć tę problematykę Czytelnikom. Szczególnie tym, którzy zostali dotknięci konsekwencjami zawarcia umów o kredyt denominowany lub indeksowany do franka szwajcarskiego.
Niezmiernie istotne i ważne dla każdego klienta banku, który zawarł umowę o kredyt tzw. frankowy, jest prawidłowe odczytanie jej postanowień, a więc zrozumienie treści umowy i wynikających z niej praw oraz obowiązków obu stron umowy kredytowej. Ma to o tyle znaczenie, że wiele z tych umów jest dotkniętych nieważnością z uwagi na wprowadzenie do nich przez bank, co było praktyką nagminnie stosowaną, tzw. klauzul abuzywnych czyli niedozwolonych postanowień umownych, a więc takich, których nie można uznać za skuteczne i wiążące strony umowy.
Dotyczy to w szczególności narzucenia w umowach kredytowych postanowień odnoszących się do stosowania przez bank różnych kursów franka w odniesieniu do dwóch istotnych dla odpowiedzialności kredytobiorcy kwestii, a mianowicie ustalenia wysokości wypłaconego kredytu z jednej strony oraz wysokości kredytu pozostającego do spłaty z drugiej (tzw. spread walutowy).
Co więcej, banki wprowadzając to korzystne dla nich rozróżnienie, powodujące zwiększenie odpowiedzialności kredytobiorcy tylko przez sam fakt stosowania dwóch różnych kursów walutowych (dla wypłaty kredytu kurs niższy franka zaś dla spłaty kredytu kurs franka znacznie wyższy) ustalały je, co do zasady, na podstawie prowadzonych przez siebie tabel kursowych, a więc w sposób praktycznie dowolny czyli nieobiektywny i niekorzystny dla kredytobiorcy.
Taki sposób ustalania tych kursów walut umożliwiał bankom wpływanie nie tylko na wysokość udzielonego kredytu, ale przede wszystkim na wysokość pozostałego do spłaty zobowiązania kredytobiorcy, pozbawiając klienta banku możliwości realnego ustalenia wysokości jego zobowiązania, co bardzo istotne, już w chwili uruchomienia kredytu. Skoro bowiem zależała ona od decyzji banku, a ta wynikała z ustalanego samodzielnie kursu walutowego, klient banku nie miał żadnej możliwości ustalenia wysokości swojego zobowiązania bo tę de facto ustalał bank przyjmując określony kurs franka.
Takie postępowanie banku jest przejawem nierówności kontraktowej stron umowy kredytowej, ocenianej szczególnie negatywnie gdy się weźmie pod uwagę, że owa nierówność narzucona została przez stronę silniejszą umowy, a więc bank będący profesjonalistą w tej sferze obrotu prawnego.
W świetle orzecznictwa zarówno Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jak również Sądu Najwyższego takie działanie nie może korzystać z ochrony prawa i zależnie od sytuacji powoduje różne skutki dla dalszego trwania umowy kredytowej.
Jedno jest jednak pewne, omawiane postanowienia umowne będące niedozwolonymi postanowieniami umownymi, nie mogą obowiązywać stron umowy bo tak stanowi art. 3851 kodeksu cywilnego.
Panuje zgoda, że z uwagi na ich wspomniany wcześniej charakter, muszą być z umowy wyeliminowane. Powoduje to, że – o ile umowa może być dalej utrzymana i wykonywana – uznaje się te postanowienia za niezastrzeżone, a więc nie obowiązujące i nie wiążące stron umowy. Traktuje się je zatem tak, jakby ich w umowie nie było.
Jest to o tyle istotne dla kredytobiorcy, gdyż zmienia się w sposób dla niego korzystny wysokość zadłużenia, która jest znacznie niższa od tej, którą bank ustalał w trakcie wykonywania umowy.
Powoduje to jednak z reguły dalej jeszcze idący skutek, a mianowicie ten, że kredytu nie można traktować jako indeksowanego do franka lub denominowanego we franku szwajcarskim. Taki kredyt od początku zawarcia umowy jest kredytem złotowym i tak powinien być traktowany.
Co to znaczy dla kredytobiorcy? Znaczy to ni mniej ni więcej tylko tyle, że do udzielonego kredytu nie stosuje się zasad związanych ze zmianą kursu franka, która była znaczna i zwiększała kwotę kredytu w sposób niemożliwy do przyjęcia (na skutek zmian kursowych kwota kredytu pozostająca do spłaty była w dalszym ciągu znacznie większa od kwoty udzielonego kredytu i to mimo dokonanych już przez okres wielu lat spłat poszczególnych rat). Kredyt jest bowiem od początku kredytem udzielonym w złotych polskich a nie we franku szwajcarskim.
Kwota i wysokość kredytu odpowiada zatem ustalonej w umowie kredytowej kwocie kredytu w złotych polskich, tj. kwocie wypłaconej przez bank.
Jej wysokość, jeżeli dokonywano regularnych spłat poszczególnych rat, powinna się więc zmniejszać, nigdy zaś zwiększać jak to się dzieje w umowach nie dotkniętych omawianymi konsekwencjami i nie kwestionowanych przez kredytobiorców.
Zależnie od sytuacji, a także wtedy gdy kredytobiorca wyrazi zgodę na ustalenie takiego skutku wspomnianych wcześniej postanowień abuzywnych umowy (postanowień przez prawo niedozwolonych, o których była wcześniej mowa) umowa może być uznana za nieważną od chwili jej zawarcia. Nie wdając się w analizę przyczyn takiego skutku postanowień abuzywnych (chodzi o nieważność umowy), zważywszy informacyjny i edukacyjny charakter tego artykułu, należy jednak wyjaśnić, że nieważność umowy prowadzi do konieczności dokonania zwrotu przez obie jej strony spełnionych świadczeń.
Co to znaczy? Otóż znaczy to tyle, że kredytobiorca musi zwrócić bankowi kwotę udzielonego kredytu w złotych polskich, np. 150 000 zł., jeżeli taki kredyt otrzymał, zaś bank musi mu zwrócić zapłacone w złotych polskich kwoty poszczególnych rat kredytu, np. 86 000 zł., o ile łącznie takiej spłaty kredytobiorca dokonał. Jeżeli jednak kredytobiorca spłacił kwotę większą niż udzielony w złotych polskich kredyt, bank musi mu zwrócić nadpłaconą kwotę.
Oczywiście nie zawsze takie rozwiązanie jest dla kredytobiorcy korzystne i dlatego zarówno Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jak również Sąd Najwyższy przyjmują, że nadanie takiego skutku niedozwolonym postanowieniom umowy, a więc przyjęcie, że umowa jest nieważna i nie może być dalej wykonywana, zależy od wyraźnej zgody kredytobiorcy, klienta banku, na ten skutek umowy.
Takie rozwiązanie ma go uchronić przed konsekwencjami wspomnianego nieuczciwego postępowania banku, gdyby ich zastosowanie polegające na uznaniu umowy za nieważną było dla kredytobiorcy niekorzystne. Może tak być, jeżeli kwota wynikająca z różnicy pomiędzy kwotą kredytu i łączną kwotą dokonanych spłat będzie na niekorzyść klienta banku zbyt wysoka, a więc taka, której nie będzie mógł bankowi jednorazowo zwrócić.
Co w takim razie? Otóż nie wyrażając zgody na ustalenie nieważności umowy kredytobiorca (klient banku) decyduje o konieczności dalszego utrzymania w mocy i wykonywania umowy, jednak na warunkach dla niego zdecydowanie korzystniejszych od tych, które pierwotnie uzgodnił z bankiem. Po pierwsze kredyt będzie już kredytem złotowym, a więc pozbawionym negatywnego wpływu na jego wysokość zmian kursu franka i po drugie jego oprocentowanie będzie z reguły niższe niż tradycyjnego kredytu złotowego.
Bliższe jednak wyjaśnienie tych niuansów przekracza zakres artykułu i przyjęte przez jego autora założenia co do jego charakteru.
Po tych ogólnych uwagach wypada postawić pytanie istotne dla "frankowicza", a mianowicie, w jaki sposób może dochodzić swoich praw w stosunku do banku?
Rozwiązań jest wiele i zależą one zawsze od okoliczności konkretnej sprawy.
Wielokrotnie kredytobiorcy, którzy występują w roli pozwanych przez bank w procesie cywilnym o zapłatę, na skutek wypowiedzenia umowy kredytowej przez bank, której kredytobiorca nie był w stanie wykonywać z uwagi na rosnące raty kredytu, podnoszą zarzut "abuzywności" postanowień umowy, o których pisałem na początku artykułu i zależnie od sytuacji domagają się albo dalszego wykonywania umowy, z ich pominięciem, jako umowy o kredyt udzielony w złotych polskich albo ustalenia jej nieważności z koniecznością wzajemnego zwrotu świadczeń dokonanych przez strony.
Nie czekając jednak na dalszy rozwój sytuacji może klient banku, a więc kredytobiorca, domagać się, w czasie trwania umowy, ustalenia przed sądem jej treści i zasad wykonywania, z powołaniem się na niedozwolony charakter jej postanowień wprowadzających tzw. spread walutowy i w konsekwencji prowadzących do niemożności ich stosowania.
W takim wypadku kredytobiorca może przed sądem dochodzić ustalenia, że umowa będzie wykonywana jako umowa kredytowa, w której udzielono kredytu w złotych polskich, a nie we frankach szwajcarskich, z oprocentowaniem niższym niż ustalone dla klasycznych kredytów złotowych. Korzyść kredytobiorcy, w razie uwzględnienia jego powództwa, jest oczywista i wymierna.
Może również, zależnie od wyboru, domagać się stwierdzenia, że umowa od chwili jej zawarcia była nieważna, w konsekwencji czego dojdzie do zwrotu wzajemnych świadczeń, o czym pisałem wcześniej.
Innym z roszczeń, z których może kredytobiorca skorzystać, jest możliwość domagania się zwrotu nadpłaconych rat kredytu (nieprawidłowo wyliczonych przez bank) z argumentacją odwołującą się do niedozwolonego charakteru postanowień umowy, o których była już mowa.
Wreszcie nie można wykluczyć możliwości domagania się zwrotu pobranych przez bank kwot spłaty, wyliczonych przez bank na niedozwolonych zasadach, nawet wówczas, gdy umowa już została wykonana.
Jak widać, problematyka tzw. kredytów frankowych i wprowadzania w umowach kredytowych przez banki postanowień dla kredytobiorcy niekorzystnych jest złożona, a ilość pojawiających się spraw na tle tak zawieranych umów kredytowych jest znaczna.
Praktyka sądowa, przy umiejętnie prowadzonych postępowaniach w tych sprawach i właściwej ocenie sytuacji każdego kredytobiorcy, pokazuje, że bardzo często te sprawy kończą się powodzeniem dla "frankowiczów".
Świadomość przysługujących im praw względem silniejszych banków ma decydujące znaczenie dla inicjowania właściwych postępowań przed sądami w obronie ich słusznych interesów.
adwokat Maciej Kowalkowski
Kancelaria Adwokacka ul. Parkowa 3/1, 83-300 Kartuzy
Tel. 730-030-369